Czy cuda to „zabobonne mamidła”? Część III: Odpowiedź Clive’a S. Lewisa

Piotr Bylica

Czy cuda to „zabobonne mamidła”? Część III: Odpowiedź Clive’a S. Lewisa

W kolejnym tekście z cyklu Czy cuda to „zabobonne mamidła”? dotyczącym Davida Hume’a argumentacji przeciwko cudom przedstawiamy odpowiedź Clive’a S. Lewisa na zarzuty Hume’a. Lewis obwinia Hume’a o brak spójności, twierdzi, że jego argumentacja to błędne koło, przekonuje, że kryterium Hume’a określające, czy cuda są możliwe, wcale nie spełnia swego zadania, i proponuje, aby podstawą oceny, czy zaszedł cud, było nasze wrodzone poczucie ogólnego ładu rzeczywistości.

 

Streszczenie argumentacji Hume’a przez Lewisa

Część I: Davida Hume’a argumenty przeciwko cudom stwierdziliśmy, że argumentacja Hume’a, którą przedstawił w książce Badania dotyczące rozumu ludzkiego1Patrz David Hume, Badania dotyczące rozumu ludzkiego, tłum. Jan Łukasiewicz, Kazimierz Twardowski, DeAgostini, Altaya, Warszawa 2001., w rozdziale O cudach, jest rozmaicie interpretowana przez różnych autorów. Odpowiedzi autorów na argumentację osiemnastowiecznego filozofa zależne są zatem od ich konkretnej interpretacji. My prezentujemy odpowiedzi poszczególnych myślicieli na rozumowanie Hume’a (ujęte tak, jak oni je rozumieli), natomiast nie zajmujemy się rozstrzyganiem, która wykładnia jest właściwa.

Angielski filozof Clive S. Lewis wywód Hume’a streszcza następująco:

 

Od czasów słynnego eseju Hume’a uważa się, że historyczne twierdzenia na temat cudów z natury rzeczy należą do najbardziej nieprawdopodobnych spośród wszystkich historycznych twierdzeń. Według Hume’a prawdopodobieństwo zależy od czegoś, co można określić jako głos większości naszych przeszłych doświadczeń. Im częściej coś się działo, tym bardziej prawdopodobne, że znowu się wydarzy. Im rzadziej, tym mniej prawdopodobne, że wydarzy się w przyszłości. Hume twierdzi, że regularność rozwoju natury wspiera się na czymś lepszym niż głos większości naszych przeszłych doświadczeń, a mianowicie na głosie jednomyślnym albo – jak sam to określa – „mocnym i niezmiennym doświadczeniu”. I dalej mówi, że przecież istnieje „powszechne doświadczenie”, świadczące przeciwko cudom, bo inaczej nie byłyby one cudami. Cud jest zatem najmniej prawdopodobnym ze wszystkich zdarzeń. Zawsze bardziej prawdopodobne będzie to, że świadkowie kłamali lub się mylili, niż to, że cud się zdarzył2Clive S. Lewis, Cuda. Rozważania wstępne, tłum. Krzysztof Puławski, Media Rodzina, Poznań b.r., s. 163–164..

 

Zgodnie z tym ujęciem, Hume twierdził, że najbardziej prawdopodobne jest to, o czym stale poucza nas doświadczenie. Na podstawie powszechnego i niezmiennego doświadczenia określamy regularności przyrodnicze, które nazywamy prawami przyrody. Prawa te opisują, co dzieje się zawsze. A powszechne i niezmienne doświadczenie świadczy przeciwko cudom, które z definicji są czymś niezwykłym, a więc skrajnie nieprawdopodobnym; gdy zatem ktoś mówi, że był świadkiem cudu, to najpewniej kłamie lub się myli.

 

Błędne koło

Lewis stwierdza, że Hume ma rację, mówiąc, że jeśli powszechne doświadczenie przeczy cudom, to żadna z dotychczasowych relacji o cudach nie mogła być prawdziwa, czyli żaden domniemany cud do tej pory się nie zdarzył. Ale… skąd możemy wiedzieć, że rzeczywiście powszechne doświadczenie przeczy zajściu tychże cudów? Lewis wskazuje, że aby stwierdzić, że tak jest, musimy wcześniej przyjąć, że cuda się nie zdarzają. W rozumowaniu Hume’a występuje więc błędne koło:

 

Musimy oczywiście zgodzić się z Hume’em, że jeśli istnieje absolutnie „powszechne doświadczenie”, świadczące przeciwko cudom, czyli innymi słowy cuda nigdy się nie zdarzyły, to tak jest w istocie. Niestety wiemy, że to doświadczenie jest powszechne tylko wówczas, jeśli wszystkie doniesienia na temat cudów są fałszywe. A to z kolei możemy powiedzieć tylko wówczas, jeśli cuda się nie zdarzyły. Popadamy więc w błędne koło3Lewis, Cuda…, s. 164..

 

Jeśli cuda rozumie się jako wyjątki od praw przyrody, a prawa przyrody jako to, co odpowiada powszechnemu (czyli bezwyjątkowemu) doświadczeniu, to – jak zauważa Lewis – „Pytania: »Czy cuda się zdarzają?« i »Czy rozwój natury jest całkowicie niezmienny?« są tożsame, tyle że problem jest wyrażony innymi słowami”4Lewis, Cuda…, s. 166.. Hume rozumiał prawa przyrody jako coś bezwyjątkowego. Stwierdzając, że nie ma wyjątków od praw przyrody, orzekł jednocześnie, że cuda są niemożliwe. Zatem z góry rozstrzygnął sprawę – bez badania poszczególnych przypadków, poszczególnych świadectw, relacji:

 

Sztuczka Hume’a polega na tym, że traktuje je rozdzielnie. Najpierw odpowiada „tak” na drugie z nich, a potem korzysta z tej odpowiedzi, by odpowiedzieć negatywnie na pierwsze pytanie. Nie zajmuje się więc podstawowym zagadnieniem, które miał rozwiązać. Odpowiada na pytanie w jednej postaci, zakładając, że zna odpowiedź na to samo pytanie, tyle że postawione w inny sposób5Lewis, Cuda…, s. 166. Patrz też Robert A. Larmer, Wiarygodność cudu. Rozważania na temat zasadności wiary w cuda, tłum.....

 

Idea stałości praw natury to założenia, a nie wniosek z obserwacji

Kolejny zarzut Lewisa dotyczy tego, jak Hume rozumiał pochodzenie i naturę idei stałości praw natury. Skąd wiemy, że są stałe? Czy obserwacja, czyli zdaniem Hume’a jedyne wiarygodne źródło wiedzy o faktach przyrodniczych, jest w stanie dać nam wiedzę o tym, jakie prawa działają w świecie, i udowodnić ich niezmienność? Według Lewisa:

 

Cała idea prawdopodobieństwa (tak jak rozumie ją Hume) polega na założeniu stałości praw natury. Jeśli natura nie zawsze zachowuje się tak samo, to fakt, że coś zdarzyło się milion razy, nie pozwala założyć, że zdarzy się znowu. A skąd wiemy, że zasady natury są stałe? Wystarczy chwilę się zastanowić, by stwierdzić, że nie wiemy tego z doświadczenia. W naturze możemy zaobserwować wiele zjawisk, które się regularnie powtarzają. Ale oczywiście wszystkie obserwacje poczynione przez ludzi i te, których ludzie dokonają w przyszłości, obejmują zaledwie niewielki ułamek tego, co się rzeczywiście dzieje. Nasze obserwacje byłyby więc bezużyteczne, gdybyśmy nie założyli, że natura zachowuje się tak samo również wtedy, gdy na nią nie patrzymy, czyli innymi słowy: gdybyśmy nie wierzyli w stałość jej praw. Zatem doświadczenia nie mogą dowieść tej stałości, ponieważ trzeba założyć jej istnienie, zanim cokolwiek udowodnimy na podstawie doświadczeń6Lewis, Cuda…, s. 165..

 

W rozdziale O cudach Hume pisał, tak jakby poszczególne prawa przyrody zostały ustalone na mocy „powszechnego doświadczenia” polegającego na tym, że ludzie obserwowali pewne określone stałe relacje między zjawiskami, a nigdy nie obserwowali, aby te relacje były inne. Tak ustalone prawa przyrody traktował jako pewniki, od których nie może być wyjątków. Jednocześnie w innych miejscach swojego dzieła prezentował inny pogląd, z którego jest przede wszystkim znany. Głosił mianowicie – w sposób całkowicie słuszny – że wnioskowania indukcyjne, takie jak te, które jego zdaniem doprowadziły do sformułowania praw przyrody, nie mogą prowadzić do wniosków dających gwarancję pewności. Z tego, że tysiąc razy zaobserwowano, iż po zjawisku A następuje zjawisko B i nigdy nie zaobserwowano, aby tak nie było, nie wynika, że zawsze następstwo to będzie miało miejsce lub że miało ono miejsce w przypadkach, których nie obserwowaliśmy. Hume utrzymywał, że fakt, iż dokonujemy takich uogólnień, należy tłumaczyć czynnikami psychologicznymi: taką mamy skłonność, a uogólnienia te nie mają nic wspólnego z logiką, są jedynie wyrazem naszych przyzwyczajeń.

W tym kontekście Lewis zwraca uwagę na dwie rzeczy. W powyższym cytacie wskazuje, że logiczną podstawą do przyjęcia poglądu, iż prawa przyrody dają się ustalić na drodze obserwacji (ten pogląd Hume przyjął w rozdziale O cudach), jest wcześniejsze założenie (którego jednak prawdziwości nie da się wykazać na drodze obserwacji), że prawidłowości przyrodnicze są niezmienne. Hume zdawał sobie sprawę z tego, że ich niezmienności nie da się wykazać przez odwołanie do świadectw, a mimo to pisząc o cudach, wydawał się o tym zapomnieć. Jeśli prawa przyrody opisują tylko to, co zazwyczaj ma miejsce – jak gdzie indziej pisał Hume – to możliwe są zdarzenia inne od tych, z którymi zazwyczaj mamy do czynienia, także te określane jako cuda. Lewis wskazuje więc też na niespójność w podejściu Hume’a do natury naszej wiedzy o prawach przyrody: „To, co zawarł w eseju O cudach, nie pasuje do bardziej radykalnego i uczciwego sceptycyzmu jego głównego dzieła”7Lewis, Cuda…, s. 166. Patrz też Larmer, Wiarygodność cudu… s. 100..

Lewis akcentuje, że Hume zakładał niezmienność praw przyrody (nie dowiódł jej, bo taki dowód na drodze obserwacji jest niemożliwy, o czym Hume sam pisał w innych miejscach), a jednocześnie twierdził, że ocenia prawdopodobieństwo cudów, czyli wyjątków od tych praw. Lewis stwierdza, że ocena prawdopodobieństwa zajścia cudów tylko na podstawie obserwacji, czyli – zdaniem Hume’a – jedynego wartościowego źródła wiedzy o faktach, nie może prowadzić do żadnych rozstrzygających wniosków:

 

Jeśli posłużymy się metodą Hume’a, to zamiast dotrzeć do tego, na co miał nadzieję (czyli konkluzji, że wszelkie cuda są nieskończenie nieprawdopodobne), znajdujemy się w martwym punkcie. Jedyny rodzaj prawdopodobieństwa, który Hume dopuszcza, znajduje się wyłącznie wewnątrz założenia o niezmienności praw natury. Kiedy podamy je jednak w wątpliwość (co się dzieje, gdy pytamy o cuda), ten rodzaj prawdopodobieństwa ulega zawieszeniu. A Hume nie zna innego. Posługując się jego metodą, nie możemy więc powiedzieć, że niezmienność praw natury jest albo nie jest prawdopodobna, podobnie jak nie możemy powiedzieć, czy cuda są lub nie są prawdopodobne. Zarówno niezmienność praw natury, jak i cuda znajdują się nagle w stanie zawieszenia, gdzie nie może być mowy o prawdopodobieństwie8Lewis, Cuda…, s. 167 [wyróżnienia zgodnie z oryginałem]..

 

Zdaniem Lewisa musimy mieć więc inne kryterium oceny prawdopodobieństwa zajścia cudu. Zwracał on uwagę, że zwykle posługujemy się dwoma „irracjonalnymi” kryteriami w ocenie tego, co ma się wydarzyć: przyzwyczajeniem (że to, co było do tej pory, się powtórzy) oraz względami praktycznymi (gdy planujemy swoje działania, musimy pominąć możliwość, że natura zachowa się inaczej niż zwykle). Lewis wspomina o jeszcze jednym kryterium, a ono nie jest irracjonalne:

 

Sir Arthur Eddington zauważył, że „w nauce często hołdujemy przekonaniom, których nie jesteśmy w stanie usprawiedliwić; podlegamy wewnętrznemu przekonaniu, że tak po prostu jest dobrze”. Taki pogląd może wydawać się zatrważająco subiektywny i wyłącznie estetyczny, ale czy można wątpić w to, iż jest on głównym źródłem naszej wiary w niezmienność praw natury? Wszechświat, w którym nieprzewidywalne zjawiska bez precedensu naruszałyby prawa natury, nie byłby dla nas jedynie niewygodny, ale też głęboko odrażający. […] Narusza on całkowicie nasze wyczucie smaku9Lewis, Cuda…, s. 168–169..

 

Nosimy w sobie poczucie tego, co słuszne, także w odniesieniu do ogólnego porządku świata. Wyczucie to ma charakter jakby estetyczny. Zdaniem Lewisa pozbawiony ogólnego ładu Wszechświat wydawałby się odrażający. To wyczucie wyprzedza nasze doświadczenie. Utrzymuje się nawet wbrew doświadczeniu, gdy rzeczy zachowują się inaczej niż zazwyczaj. To ono leży u podstaw i umożliwia funkcjonowanie oraz rozwój nauki, która w stale zmieniającej się rzeczywistości stara się dostrzec niezmienne wzorce:

 

To właśnie pozorne nieregularności każą szukać nowych hipotez. Dzieje się tak, ponieważ nie chcemy poddać się nieregularnościom i wciąż szukamy potwierdzenia hipotezy, że tak naprawdę wcale nie są nieregularnościami. Natura przypomina nam właśnie takie kłębowisko nieregularności. Piec, w którym udało nam się wczoraj rozpalić, dziś nie chce złapać ciągu; woda, która była dobra w zeszłym roku, w tym jest trująca. Całe kłębowisko pozornie nieregularnych doświadczeń mogłoby nigdy nie stać się nauką, gdyby nie to, że od samego początku podchodziliśmy do nich z wiarą w niezmienność praw natury, które prawie nic nie mogłoby zachwiać10Lewis, Cuda…, s. 169..

 

Czy jednak poczucie, że „tak jest dobrze”, odpowiada czemuś istniejącemu w rzeczywistości, temu, jaki świat naprawdę jest, czy może stanowi tylko wytwór naszych umysłów niezwiązany z obiektywnie istniejącą rzeczywistością? Zgodnie z odpowiedzią Lewisa: możemy liczyć na to, że poczucie odpowiada rzeczywistości tylko, jeżeli rzeczywistość i nasze umysły pochodzą od nadnaturalnej rozumnej istoty. Jeśli zaś poczucie jest wytworem bezrozumnych naturalnych procesów, to nie mamy podstaw, by uznawać je za odpowiadające temu, jaka jest rzeczywistość istniejąca poza naszymi umysłami. Taka teistyczna metafizyka jest logiczną podstawą nauki: „Z logicznego punktu widzenia nauka potrzebuje takiej właśnie metafizyki”11Lewis, Cuda…, s. 171..

Ale jak w takim razie pogodzić istnienie cudów mających stanowić wyjątki od stałych praw przyrody z ideą takich właśnie praw oraz ideą Boga, który lubi porządek, o istnieniu którego, jak wskazuje sam Lewis, świadczy nasze wyczucie słuszności ogólnego ładu przyrody? Według Lewisa  właściwego kompromisu dostarcza nam teologia mówiąca o Bogu jako podstawie racjonalnego ładu przyrody i głosząca jednocześnie, że czyni on cuda:

 

Teologia mówi ostatecznie: „Uznaj istnienie Boga, narażając się przy tym na istnienie cudów, a ja z kolei ugruntuję twoją wiarę w niezmienność praw natury w odniesieniu do przeważającej większości zdarzeń12Lewis, Cuda…, s. 171 [wyróżnienia dodano]..

 

Przyjmując perspektywę naturalistyczną, wyeliminowalibyśmy ideę cudów, ale wcale nie uratowałoby to idei niezmienności praw przyrody: nie miałaby wtedy ona żadnych podstaw. Jeśli przyjmiemy koncepcję Boga, który kocha porządek, staje się ona logiczną podstawą dla przekonania o niezmienności praw natury. Ale czy czynione przez Boga cuda nie łamią tego porządku? Lewis przekonuje, że dla zachowania poczucia „tak jest dobrze” wystarczy „niezmienność praw natury w odniesieniu do przeważającej większości zdarzeń”. Większości, czyli nie wszystkich. Uznał więc, że mogą występować sytuacje, które stanowią związane z działaniem Boga odejście od zwykłego biegu rzeczy i w tym sensie od praw przyrody. Sytuacje te na podstawie wrodzonego wyczucia odbieramy, uznając, że „tak jest dobrze”. Właśnie to poczucie, że „tak jest dobrze”, stanowi kryterium, które powinniśmy stosować do oceny, czy zaszedł cud:

 

Wydaje mi się, że znaleźliśmy to, czego szukaliśmy: kryterium, dzięki któremu możemy osądzić wewnętrzne prawdopodobieństwo jakiegoś domniemanego cudu. Musimy go osądzić, korzystając z naszego wrodzonego poczucia, że „tak jest dobrze”, tego samego, które kazało nam spodziewać się, że we wszechświecie panuje porządek. […] Nawet ci, którzy uważają cuda za absurdalne, uważają, że pewne historie są bardziej absurdalne od innych. Nawet ci, którzy w nie wszystkie wierzą (jeśli tacy istnieją), sądzą, że przy niektórych potrzeba szczególnie mocnej wiary. Obie strony używają kryterium związanego z poczuciem, że „tak jest dobrze”. Ponad połowa niewiary w cuda opiera się na poczuciu, że „tak jest źle” – a więc na przekonaniu […], że nie odpowiadają one godności Boga lub natury, lub małości i brakowi znaczenia człowieka13Lewis, Cuda…, s. 172, 173..

 

Prawdziwe relacje o cudach można zdaniem Lewisa odróżnić od zmyśleń dzięki poczuciu, na podstawie którego oceniamy, czy porządek świata został zaburzony w sposób, który go w pewnym sensie szpeci, czy wręcz przeciwnie: został zachowany. W tej perspektywie cuda, choć są wyjątkami od zwykłego biegu rzeczy, wpisują się w ogólny ład świata, a nie zakłócają go. Takie ujęcie cudów i kryterium ich rozpoznawania dopuszcza możliwość, że mogą one łamać prawa przyrody, że prawa przyrody wcale nie muszą być nienaruszalne, wystarczy, że wskazują, jak zachodzi przeważająca liczba zdarzeń. (W innym miejscu Lewis analizuje różne sposoby ujmowania tego, czym są prawa przyrody. Wykazuje też, że cuda wcale nie muszą polegać na ich łamaniu. Kwestię tę omawiamy w tekście: Czy cuda na pewno kłócą się ze współczesną nauką? W pewnym sensie tak, a w innym nie.

 

Teksty z cyklu Czy cuda to „zabobonne mamidła”?

Część I: Davida Hume’a argumenty przeciwko cudom

Część II: Odpowiedź Roberta A. Larmera

Część III: Odpowiedź Clive’a S. Lewisa

Część IV: Cztery kontrargumenty Jacka Wojtysiaka

Część V: Hume’a trzy zarzuty a posteriori, odpowiedź Larmera i nieco C.S. Lewisa

Część VI: Chrześcijaństwo a cuda w innych religiach

 

Mogą zainteresować Cię także:

Cud: co to takiego?

Powtarzalność cudów

Czy wiara w cuda jest tylko dla naiwnych? Rozmowa z ks. prof. Adamem Świeżyńskim

Czy cuda na pewno kłócą się ze współczesną nauką? W pewnym sensie tak, a w innym nie

 

 

Piotr Bylica

Przypisy:

  • 1 Patrz David Hume, Badania dotyczące rozumu ludzkiego, tłum. Jan Łukasiewicz, Kazimierz Twardowski, DeAgostini, Altaya, Warszawa 2001.
  • 2 Clive S. Lewis, Cuda. Rozważania wstępne, tłum. Krzysztof Puławski, Media Rodzina, Poznań b.r., s. 163–164.
  • 3 Lewis, Cuda…, s. 164.
  • 4 Lewis, Cuda…, s. 166.
  • 5 Lewis, Cuda…, s. 166. Patrz też Robert A. Larmer, Wiarygodność cudu. Rozważania na temat zasadności wiary w cuda, tłum. Adam Świeżyński, Fundacja Prodoteo, Warszawa 2022, s. 112.
  • 6 Lewis, Cuda…, s. 165.
  • 7 Lewis, Cuda…, s. 166. Patrz też Larmer, Wiarygodność cudu… s. 100.
  • 8 Lewis, Cuda…, s. 167 [wyróżnienia zgodnie z oryginałem].
  • 9 Lewis, Cuda…, s. 168–169.
  • 10 Lewis, Cuda…, s. 169.
  • 11 Lewis, Cuda…, s. 171.
  • 12 Lewis, Cuda…, s. 171 [wyróżnienia dodano].
  • 13 Lewis, Cuda…, s. 172, 173.

Nota bibliograficzna:

David Hume, Badania dotyczące rozumu ludzkiego, tłum. Jan Łukasiewicz, Kazimierz Twardowski, DeAgostini, Altaya, Warszawa 2001.

Robert A. Larmer, Wiarygodność cudu. Rozważania na temat zasadności wiary w cuda, tłum. Adam Świeżyński, Fundacja Prodoteo, Warszawa 2022.

Clive S. Lewis, Cuda. Rozważania wstępne, tłum. Krzysztof Puławski, Media Rodzina, Poznań b.r.

 

Przeczytaj także