Czy teoria ewolucji obala Clive’a Staplesa Lewisa argument z pragnień? Joego Pucketta odpowiedź na zarzut Matthew Alpera

Piotr Bylica

Czy teoria ewolucji obala Clive’a Staplesa Lewisa argument z pragnień? Joego Pucketta odpowiedź na zarzut Matthew Alpera

Clive Staples Lewis twierdził, że jednym z naturalnych, wrodzonych pragnień człowieka jest pragnienie Nieba, nieśmiertelności, wieczności, zbawienia, Boga (różnie można to określać), w każdym razie czegoś transcendentnego wobec świata, w jakim obecnie żyjemy. Jest więc to jednocześnie pragnienie, które nie może być zaspokojone na tym świecie. Jeśli dla każdego naturalnego pragnienia istnieje przedmiot, który je zaspokaja, to można argumentować, że muszą istnieć także Niebo, Bóg, życie wieczne… Jeden z kontrargumentów wobec tego rozumowania głosi, że ewolucjonizm pozwala naturalistycznie wytłumaczyć, jak takie pragnienie mogło wyłonić się na drodze ewolucji, a skoro tak, to wcale nie wskazuje ono na istnienie rzeczywistości transcendentnej. Poniżej przyglądamy się temu zarzutowi. Przedstawiamy też fragment odpowiedzi, którą na zarzut formułuje amerykański filozof Joe Puckett Jr. w książce TheApologetics of Joy1Joe Puckett Jr., The Apologetics of Joy. A Case for the Existence of God from C. S. Lewis’s Argument....

 

O argumencie z pragnień już pisaliśmy (patrz Argument z pragnień − odpowiedzi na zastrzeżenia i zarzuty. Część I: Potrzeby wrodzone i co je zaspokaja oraz Argument z pragnień − odpowiedzi na zastrzeżenia i zarzuty. Część II: Absurd niezaspokojenia i Wszechświata, a także Argument z pragnień i radości). Tu przypominamy jedynie, że Lewis pisał o istnieniu naturalnego pragnienia, które z jednej strony samo w sobie jest bardzo przyjemnym doznaniem, a z drugiej sprawia szczególny rodzaj bólu polegającego na uczuciu tęsknoty i niezaspokojenia. On sam pragnienie owo nazywał radością (Joy), ale na jego określenie używał też niemieckiego słowa Sehnsucht oznaczającego właśnie pewien rodzaj tęsknoty. Choć różne rzeczy tego świata mogą wywoływać to pragnienie (np. kontakt ze sztuką), to żadna rzecz z tego świata nie jest w stanie go zaspokoić. Lewis uważał, że pojawianie się chwil, w których odczuwamy tęsknotę za czymś tak wspaniałym, a jednocześnie niedostępnym na tym świecie, należy rozumieć jako „sygnały transcendencji”, która daje nam o sobie znać, przywołuje nas do siebie, lub jako znaki, które prowadzą nas do domu czy do prawdziwej ojczyzny. Ten świat,  przynajmniej w jego obecnym (tj. upadłym) stanie, nie jest bowiem rzeczywistością, dla której jesteśmy stworzeni i dlatego tęsknimy za naszą prawdziwą ojczyzną. Odczucia radości przypominają nam o jej istnieniu.

Nie będziemy tu analizować argumentów na rzecz tezy, że pragnienie transcendencji jest wrodzone i naturalne. Przyjmujemy to jako założenie, z którym zgadzają się także ci, którzy odwołując się do naturalistycznie rozumianego procesu ewolucji, starają się ewolucjonistycznie wyjaśnić jego pochodzenie. W argumencie z pragnień, który służy jako argument przeciwko naturalizmowi, przyjmuje się, że dla każdego wrodzonego pragnienia istnieje przedmiot, który je zaspokaja. Jak pisał Lewis:

 

Żadna istota nie rodzi się z takim pragnieniem, dla którego nie istniałoby jakieś zaspokojenie. Dziecko odczuwa głód – istnieje pożywienie. Kaczątko chce pływać – istnieje woda. Ludzie odczuwają pożądanie seksualne – istnieje seks. Skoro więc odnajduję w sobie pragnienie, którego nie może zaspokoić żadne doświadczenie na tym świecie, najprawdopodobniej oznacza to, że zostałem stworzony dla innego świata2Clive S. Lewis, Chrześcijaństwo po prostu, tłum. P. Szymczak, Media Rodzina, Poznań 2002, s. 137..

 

Naturalista nie może się jednak zgodzić, że istnieje „inny świat”, rzeczywistość nadnaturalna, transcendencja, chociaż może uznawać, że tęsknota za czymś takim jest dla człowieka naturalna. Jak naturalista może przyjmować coś takiego? Tą sprawą zajmuje się Puckett w jednym z rozdziałów wspomnianej książki. Prezentuje następującą naturalistyczną odpowiedź na problem pragnienia transcendencji przez człowieka:

 

Nawet gdyby przyjąć, że radość jest pragnieniem naturalnym, dlaczego nie mielibyśmy powiedzieć, że to ewolucja wyposażyła nas w ten zmysł transcendentnej tęsknoty, by dać nam pocieszenie i poczucie bezpieczeństwa3Puckett, The Apologetics of Joy, s. 123..

 

Poczucie bezpieczeństwa i pocieszenie w obliczu groźby naszego unicestwienia w wyniku śmierci, jakie wiążą się z religijnymi przekonaniami o istnieniu Boga czy zbawienia, miałyby więc być wytworem ewolucji biologicznej. Byłyby to bowiem uczucia korzystne, jeśli chodzi o nasze radzenie sobie w świecie, bowiem ratowałyby nas przed popadaniem w rozpacz, która mogłaby skutkować tym, że ludzie zamiast walczyć o przetrwanie i się rozmnażać, doświadczaliby uczucia rezygnacji, może popełnialiby samobójstwa i nasz gatunek by nie przetrwał.

 

Adaptacyjna korzyść z pragnienia transcendencji według psychologii ewolucyjnej

Jednym ze zwolenników naturalistycznego ujęcia, które przywołuje Puckett, jest Matthew Alper, amerykański autor publikacji na temat naukowych interpretacji wiary w Boga. Uważa on, że wiara religijna to wytwór ewolucji powstały, by poradzić sobie z lękiem przed śmiercią:

 

Zamiast pozwolić, by […] strach opanował nas i zniszczył, być może natura wybrała tych, których cechowała odpowiednia wrażliwość poznawcza, wymuszając na nich, by przerobili ideę śmierci na zupełnie nowy sposób […]. Być może w naszym gatunku wyłoniła się seria neurologicznych połączeń, która spowodowała, że zaczęliśmy postrzegać siebie jako wieczne istoty duchowe4Matthew Alper, The ‘God’ Part of the Brain: A Scientific Interpretation of Human Spirituality and God, Sourcebooks, Naperville 2008,... .

 

Jeśli wiara w Boga jest cechą dziedziczoną genetycznie, jeśli gatunek ludzki jest „zaprogramowany”, by wierzyć w świat duchowy, mogłoby to sugerować, że Bóg nie istnieje jako coś „realnego” poza nami i niezależnie od nas, ale jest raczej wytworem dziedziczonego sposobu widzenia świata, manifestacją ewolucyjnej adaptacji, i istnieje tylko w ludzkim umyśle. Jeśli tak jest, sugerowałoby to, że nie istnieje żadna duchowa rzeczywistość, żaden Bóg lub bogowie, żadne dusze, nie ma żadnego życia po śmierci. Konsekwentnie, ludzkość nie może być już postrzegana jako stworzona przez Boga, ale raczej Boga należy postrzegać jako wytwór ludzkich procesów poznawczych5Alper, The ‘God’ Part of the Brain, s. 79 (cyt. za: Puckett, The Apologetics of Joy, s. 79, 123−124)..

 

Zgodnie z tą wizją na drodze ewolucji wyłoniła się w naszym mózgu sieć połączeń neuronalnych odpowiedzialnych za to, że postrzegamy siebie jako nieśmiertelne istoty duchowe oraz jesteśmy skłonni wierzyć w istnienie Boga, rzeczywistości transcendentnej itp. Taki sposób widzenia świata jest uwarunkowany genetycznie, czyli jest wrodzony. Ale ponieważ to wytwór ewolucji, argumentuje Alper, to tak naprawdę nie należy uważać, że ludzkość została stworzona przez Boga, lecz raczej, że to ewolucja nas tak ukształtowała, abyśmy w Boga wierzyli.

Alperowi i wielu innym naturalistom wydaje się, że odwołanie do procesu ewolucji załatwia sprawę. Puckett jest innego zdania. Uważa, że odwołanie do ewolucji niczego nie rozstrzyga w kwestii istnienia Boga i Jego roli w stworzeniu człowieka:

 

Dlaczego z tego, że ludzie są zaprogramowani, by wierzyć w Boga, miałoby wynikać, że Bóg nie istnieje? Równie dobrze mogłoby być tak, że jeśli Bóg istnieje, to stworzyłby istoty takie jak my w taki sposób, abyśmy mieli wrodzoną skłonność do wiary w Niego6Puckett, The Apologetics of Joy, s. 124..

 

Ludzie są zaprogramowani, by wierzyć w wiele rzeczy, co do których wiemy na pewno, że one istnieją. Jesteśmy zaprogramowani, by wierzyć, że istnieje jedzenie – i ono rzeczywiście istnieje. Przywołując ponownie Lewisa: kaczątko chce pływać i oto jest woda. Przykłady można mnożyć. Stąd Puckett wyciąga wniosek:

 

Nawet jeśli mózg wytwarza wiarę w Boga, nie wynika z tego, że fakt ten podważa nasze podstawy dla wiary w Niego. Ludzki mózg równie dobrze może wytwarzać przekonanie, że jesteśmy głodni, a to w żadem sposób nie podważa prawdziwości ludzkiej potrzeby jedzenia realnie istniejącego pożywienia. Stąd też ewolucyjny zarzut Alpera nie jest udany ani jako obalenie, ani jako podważenie argumentu z pragnień7Puckett, The Apologetics of Joy, s. 125..

 

Z tego, że jakieś przekonanie jest uwarunkowanym genetycznie wytworem mózgu powstałym na drodze ewolucji, nie wynika, że to przekonanie fałszywe („kaczątko chce pływać…”). Ale nie wynika z tego również, że jest ono prawdziwe. Ostatecznie może być tak, że przekonanie o istnieniu Boga czy życia po śmierci bierze się stąd, że daje ono właśnie korzyść przystosowawczą związaną z uczuciem otuchy i poczuciem bezpieczeństwa. Naturalistyczne wyjaśnienie wierzeń religijnych oraz tęsknoty za transcendencją może być więc prawdziwe.

 

Dwa wyjaśnienia. Które wybrać?

Mamy zatem do czynienia z dwoma możliwymi wyjaśnieniami: naturalistycznym i nienaturalistycznym, lub inaczej – ateistycznym i religijnym. Puckett zastanawia się nad tym,  czy każda z tych opcji jest tak samo wiarygodna, tak samo prawdopodobna. Kiedy mamy do czynienie z dwoma możliwymi wyjaśnieniami, to powinniśmy wybrać to, które jest bardziej prawdopodobne: „Nawet jeśli zgodzimy się, że odwołanie do ewolucji wyjaśnia naturalną skłonności do wiary w jakąś transcendentną istotę, to wciąż pozostaje nam ustalenie, jakie jest najlepsze wyjaśnienie tego, dlaczego tak się rzeczy mają”8Puckett, The Apologetics of Joy, s. 126 [wszystkie wyróżnienia, o ile nie podano inaczej, zostały wprowadzone  przez Pucketta].. Według Pucketta, gdy dochodzimy do kwestii uzasadnienia naturalistycznej wizji pochodzenia tęsknoty za transcendencją, naturalizm słabo sobie radzi z podaniem rozwiązania:

 

dlaczego ślepy dobór naturalny miałby faworyzować tęsknotę za czymś, co nigdy nie istniało? Dlaczego ślepe prawo przyrody miałoby wyposażyć nas w naturalne pragnienie, którego nie jest w stanie zaspokoić nic, co istnieje na świecie? Zapytajmy w taki sposób:  co byłoby racją dostateczną dla zaistnienia naturalnej i powszechnej wiary w istnienie nienaturalnego, nigdy nieistniejącego przedmiotu? Oczywiście ewolucyjni naturaliści nie mają wielu dobrych odpowiedzi9Puckett, The Apologetics of Joy, s. 126..

 

Należy zauważyć, że Puckett, który sceptycznie odnosi się do naturalistycznego wyjaśnienia źródła pragnienia transcendencji, wcale nie wyklucza, że ta potrzeba wyłoniła się na drodze ewolucji. Jego podejście odróżnia jednak od ujęcia naturalistycznego to, że według Pucketta ewolucja rozumiana jako proces całkowicie naturalistyczny, tj. ślepy, niekierowany, niecelowy, nie nadaje się na wyjaśnienie pochodzenia pragnienia, jakim jest radość. Przytoczmy dłuższy fragment:

 

moglibyśmy także zapytać, dlaczego tęsknota za jakąś istotą spoza tego świata miałaby wyłonić się z procesów, które nie mają swego źródła w tym innym świecie. Czy nie jest bardziej sensowne przekonanie, że tęsknota za transcendencją pochodzi od istoty transcendentnej?

Wracamy więc do wcześniejszej sprawy. Choć odwołanie do ewolucji może stanowić wyjaśnienie mechanizmu biologicznej przyczyny takiego pragnienia, to nie wyjaśnia ono, dlaczego w ogóle miałby istnieć taki mechanizm. Stąd zapytujemy, które wyjaśnienie tego niezaspokojonego pragnienia jest lepsze? Kierowana, celowa ewolucja (tj. coś w rodzaju ewolucji teistycznej) czy ewolucja ślepa, bezcelowa (tj. coś w rodzaju ewolucji naturalistycznej)?

Jeśli odpowiemy, że niekierowana, bezcelowa ewolucja wyposażyła nas w to pragnienie, to powinnyśmy następnie zapytać, dlaczego ślepe prawo przyrody miałoby wyposażyć nas w naturalne pragnienie, którego żadna rzecz naturalna nie jest w stanie zaspokoić. Co byłoby racją dostateczną powstania na drodze ewolucji naturalnej uniwersalnej wiary w istnienie nienaturalnego, nigdy nieistniejącego obiektu takiego jak Bóg?10Puckett, The Apologetics of Joy, s. 126..

 

Zdaniem Pucketta koncepcja ewolucji teistycznej, czyli w jakiś sposób zaprogramowanej czy kierowanej przez Boga, lepiej odpowiada na pytanie o pochodzenie pragnienia transcendencji niż koncepcja ewolucji w pełni naturalistycznej. Gdyby jednak przyjąć, że za powstanie tego pragnienia odpowiada ślepa, naturalistyczna ewolucja, to rodzi się pytanie o to, jaka korzyść dla ludzkości miałaby wynikać z przekonania, że istnieje coś, co tak naprawdę nie istnieje.

Alper, jak wielu innych psychologów ewolucyjnych, a wcześniej Zygmunt Freud, pisze o pocieszeniu i uśmierzeniu lęku przed śmiercią płynącym z wiary religijnej, jako stanowiącym rację dostateczną dla powstania uniwersalnej wiary w istnienie rzeczywistości nadprzyrodzonej. Według Pucketta taka wiara w istnienie rzeczywistości transcendentnej wcale nie jest konieczna dla przetrwania, a poza tym wiara religijna daje ludziom o wiele więcej niż tylko pocieszenie w obliczu śmierci:

 

Jeśli odpowiedź będzie taka, że stało się to jedynie po to, byśmy czuli się lepiej (tj. zyskali poczucie bezpieczeństwa), jak sugerują Freud i Alper, to w takim razie nie jest to coś koniecznego do przetrwania. Ale jeśli nie jest to konieczne do przetrwania, to po co w ogóle istnieje? Zwierzęta wydają się żyć szczęśliwie bez takiego pragnienia. Wydaje się, że pragnienie Boga motywowało ludzi do wykonywania różnych rzeczy, które wykraczają poza to, co konieczne dla przetrwania. Czyżby ludzie przechytrzyli ślepą ewolucję, wytwarzając na drodze ewolucji mózg, którego myśli sięgają poza naturalny świat? Czy wykroczyliśmy obecnie poza samą walkę o przetrwanie, zyskując bogatsze życie? Być może tak jest. Ale jakkolwiek by było, wydaje się, że ludzie wierzą w istnienie rzeczywistości nadnaturalnej z powodów, które znacząco wykraczają poza sam lęk przed śmiercią. Te religijne przekonania, prawdę mówiąc, dają ludzkości dużo więcej niż tylko ukojenie w obliczu strachu przed unicestwieniem11Puckett, The Apologetics of Joy, s. 127..

 

Zwierzęta radzą sobie w świecie, nie mając przekonań religijnych (nic nie wiemy o tym, by miały takie przekonania, a w każdym razie żadna naukowa teoria pochodzenia gatunków nie odwołuje się do jakiejkolwiek roli takich przekonań w funkcjonowaniu jakiegokolwiek gatunku poza człowiekiem). Radość czy pragnienie transcendencji motywuje ludzi do działań, które zdecydowanie wykraczają poza to, co konieczne dla przetrwania. Choć Puckett ich tu nie wymienia, to można wskazać na takie całkowicie nieprzydatne w kontekście przetrwania dziedziny ludzkiej działalności, jak poezja, sztuka, filozofia itp. Lęk przed śmiercią wcale nie wydaje się więc wystarczająco uzasadniać utrzymywania się wśród ludzi pragnienia transcendencji.

 

Zakończenie

Powyżej przedstawiliśmy część odpowiedzi Pucketta na pogląd, według którego, skoro pragnienie transcendencji może być korzystnym przystosowawczo wytworem ewolucji, to nie istnieje przedmiot, na który to pragnienie jest nakierowane. Jak się okazuje, jesteśmy ewolucyjnie zaprogramowani, by pragnąć wielu rzeczy, które na pewno istnieją. Z tego, że jakieś przekonanie jest uwarunkowane naszymi genami, powstałymi na drodze ewolucji, nie wynika więc, że jest to przekonanie fałszywe. Argument ewolucyjnej psychologii, że przekonania religijne istnieją tylko dlatego, że pełnią funkcję adaptacyjną, bo uśmierzają lęk przed śmiercią, jest trudny do utrzymania w obliczu faktu, że zwierzęta bardzo dobrze sobie radzą bez przyjmowania przekonań religijnych. Poza tym wiara religijna skłania ludzi do różnych działań, które nie mają nic wspólnego z przetrwaniem. Dlatego nawet jeśli ewolucja miałaby być mechanizmem, za sprawą którego nabyliśmy to naturalne pragnienie transcendencji, to zdaniem Pucketta, należy raczej przyjąć, że była to ewolucja kierowana – teistyczna, a nie proces w pełni naturalistyczny, pozbawiony celowości, ślepy. Wyjaśnienie teistyczne wydaje się więc bardziej prawdopodobne.

W prezentowanej książce Puckett wzmacnia jeszcze swoją argumentację, odwołując się do ważnych idei Alvina Plantingi i Richarda Swinburne’a, które dla zachowania zwięzłości wywodu tutaj pomijamy. Odpowiadając na ewolucyjny zarzut wobec argumentu z pragnień, przytacza także Richarda Dawkinsa koncepcję wiary religijnej jako skutku ubocznego ewolucji. Tą ostatnią sprawą zajmujemy się w tekście Czy pragnienie transcendencji jest „nieszczęsnym” skutkiem ubocznym ewolucji biologicznej? Odpowiedź Joego Pucketta na argument Richarda Dawkinsa.

 

 

Piotr Bylica

Przypisy:

  • 1 Joe Puckett Jr., The Apologetics of Joy. A Case for the Existence of God from C. S. Lewis’s Argument from Desire, Lutterworth Press, Cambridge 2013.Tłumaczenie tej książki na język polski ukazało się nakładem wydawnictwa Fundacja Prodoteo po publikacji niniejszego tekstu (patrz Joe Puckett Jr., Apologetyka Radości. C.S. Lewisa argument z Pragnienia na rzecz istnienia Boga, przeł. Piotr Bylica, Fundacja Prodoteo, Warszawa 2023).
  • 2 Clive S. Lewis, Chrześcijaństwo po prostu, tłum. P. Szymczak, Media Rodzina, Poznań 2002, s. 137.
  • 3 Puckett, The Apologetics of Joy, s. 123.
  • 4 Matthew Alper, The ‘God’ Part of the Brain: A Scientific Interpretation of Human Spirituality and God, Sourcebooks, Naperville 2008, s. 106 (cyt. za: Puckett, The Apologetics of Joy, s. 123).
  • 5 Alper, The ‘God’ Part of the Brain, s. 79 (cyt. za: Puckett, The Apologetics of Joy, s. 79, 123−124).
  • 6 Puckett, The Apologetics of Joy, s. 124.
  • 7 Puckett, The Apologetics of Joy, s. 125.
  • 8 Puckett, The Apologetics of Joy, s. 126 [wszystkie wyróżnienia, o ile nie podano inaczej, zostały wprowadzone  przez Pucketta].
  • 9 Puckett, The Apologetics of Joy, s. 126.
  • 10 Puckett, The Apologetics of Joy, s. 126.
  • 11 Puckett, The Apologetics of Joy, s. 127.

Nota bibliograficzna:

Matthew Alper, The ‘God’ Part of the Brain: A Scientific Interpretation of Human Spirituality and God, Sourcebooks, Naperville 2008.

Clive S. Lewis, Chrześcijaństwo po prostu, tłum. Piotr Szymczak, Media Rodzina, Poznań 2002.

Joe Puckett Jr., The Apologetics of Joy. A Case for the Existence of God from C. S. Lewis’s Argument from Desire, Lutterworth Press, Cambridge 2013; wyd. polskie Joe Puckett Jr., Apologetyka Radości. C.S. Lewisa argument z Pragnienia na rzecz istnienia Boga, przeł. Piotr Bylica, Fundacja Prodoteo, Warszawa 2023.

Przeczytaj także