Clive Staples Lewis − droga do ateizmu i poza ateizm

Piotr Bylica

Z tekstu dowiesz się, jak wyglądała droga do chrześcijaństwa Cliveʼa S. Lewisa, uznawanego za największego współczesnego apologetę, powszechnie znanego jako autora Opowieści z Narnii, który był też profesorem najbardziej cenionych światowych uniwersytetów: w Oksfordzie i Cambridge. W szczególności przeczytasz o tym, jak najpierw w młodości dokonało się odejście Lewisa od religii, co przekonało go do ateizmu, jak z perspektywy ateistycznej postrzegał on chrześcijaństwo i religię w ogóle. Ostatecznie okazuje się, argumenty Lewisa na rzecz ateizmu nie różnią się zasadniczo od tych, które współcześnie głoszą tak zwani nowi ateiści. Intelektualne dociekania Lewisa doprowadziły go jednak do porzucenia ateizmu.

 

Clive Staples Lewis (1898‒1963) uważany za największego chrześcijańskiego apologetę XX wieku był niegdyś ateistą. Po nawróceniu na chrześcijaństwo prezentował szereg argumentów, które na drodze rozumowej wykazywały racjonalność wiary. Choćby już przez to Lewis nie wpisuje się w schemat rozpowszechniany przez tak zwanych nowych ateistów, według którego religia to sentymentalny nonsens, niemający nic wspólnego z rozumem (w sprawie opinii współczesnych wojujących ateistów o braku racjonalności u osób wierzących patrz „Kiedyś byłem ateistą, ale…” – argument, który szczególnie boli wojujących ateistów; na temat nowego ateizmu patrz Nowy ateizm). Myśliciel ten nie pasuje też do sposobu, w jaki nowi ateiści postrzegają ludzi wierzących: otóż neoateiści twierdzą, że przywiązanie do wiary wynika z indoktrynacji religijnej, której osoby wierzące jakoby były poddawane od dzieciństwa. Lewis wychowywał się w rodzinie religijnej. Gdy był dzieckiem, religia go zbytnio nie interesowała, jednak był wierzący. Niemniej porzucił chrześcijaństwo.

Poniżej przyglądamy się, jak dokonało się odejście od religii, co przekonało Lewisa do ateizmu, jak z perspektywy ateistycznej postrzegał on chrześcijaństwo i religię w ogóle. Jak się okaże, argumenty Lewisa na rzecz ateizmu nie różnią się zasadniczo od tych, które współcześnie głoszą tak zwani nowi ateiści. Dociekania i rozwój Lewisa jednak nie zatrzymały się na etapie ateizmu.

Nasze przedstawienie drogi angielskiego filozofa do ateizmu opieramy na książce Petera S. Williamsa, C.S. Lewis vs the New Atheists1Patrz Peter S. Williams, C.S. Lewis vs the New Atheists, Paternoster, Crownhill 2013, s. 10., w której autor nie tylko prezentuje zmienność w postawie religijnej Lewisa, ale też pokazuje zbieżność jego argumentów na rzecz ateizmu z tymi, które dziś przyjmuje nowy ateizm. Neoateizm okazuje się więc być całkiem starym ateizmem. Przykład Lewisa pokazuje, że wbrew samozadowoleniu i pewności siebie nowych atestów ‒ wcale nie jest takie pewne, że to do nich należy ostatnie słowo.

 

Lewis o swojej religijności w dzieciństwie

W autobiografii angielski filozof wspomina, że gdy był dzieckiem, otrzymał wychowanie w wierze Kościoła anglikańskiego, ale religia nie wzbudzała jego zainteresowania:

 

Uczono [mnie] tego, czego zwykle uczy się dzieci; kazano mówić pacierz, a w odpowiednim czasie zaprowadzono do kościoła. Przyjmowałem oczywiście to, co mi mówiono, nie pamiętam jednak, żeby wzbudzało to moje zainteresowanie2Clive Staples Lewis, Zaskoczony radością, Moje wczesne lata, tłum. Magda Sobolewska, Wydawnictwo Esprit, Kraków 2010, s. 17..

 

Było to więc wychowanie w duchu protestantyzmu ‒ który do katolicyzmu nastawionym jest szczególnie wrogo. Dziadek  Clive’a Staplesa Thomas Hamilton był pastorem i w swoich kazaniach oskarżał katolików o obcowanie z diabłem! Sam Lewis w młodości nazywał Kościół anglikański, z którym nie mógł uniknąć kontaktu podczas kształcenia w Anglii, siedliskiem „rzymskich hipokrytów i angielskich kłamców”.

Doświadczenia z religią z okresu dzieciństwa streścił we fragmencie pierwszej powieści, która ma charakter quasi-autobiograficzny. Dziecięce postrzeganie religii przedstawił w alegoryczny sposób:

 

Zarządca zdjął z wieszaka dużą kartkę z małym napisem i powiedział:

− Oto lista rzeczy, których zakazuje Właściciel. Lepiej będzie, jeśli na nią spojrzysz.

Jan wziął kartkę do ręki, jednak połowa zakazów dotyczyła rzeczy, o których Jan dotąd nie słyszał, druga zaś dotyczyła rzeczy, które Jan robił codziennie i nie mógł sobie wyobrazić, że przestanie je robić. Poza tym liczba przepisów była tak wielka, że obawiał się, że nigdy ich nie zapamięta.

− Mam nadzieję – powiedział Zarządca – że nie złamałeś dotąd żadnej zasady.

Serce Jana zaczęło mocno walić, wytrzeszczył oczy i już miał stracić przytomność, gdy Zarządca zdjął maskę, ukazując mu swe prawdziwe oblicze, i powiedział:

− Lepiej skłam, kawalerze, lepiej skłam. Tak będzie lepiej dla wszystkich zainteresowanych. – W okamgnieniu założył ponownie maskę. Jan przełknął ślinę i powiedział:

− Och! Nie, panie.

− Tak będzie dobrze – powiedział Zarządca przez maskę. – Czy wiesz, co uczyniłby Właściciel, gdyby dowiedział się, że złamałeś jedną z Jego zasad?

− Nie, panie, nie wiem.

Oczy Zarządcy, widoczne w otworach maski, przybrały ponury wygląd.

− Wtrąciłby cię do ciemnego lochu pełnego węży i skorpionów tak dużych jak homary […] na zawsze. Wiem jednak, że na pewno nie będziesz chciał go zasmucić, ponieważ jest bardzo uprzejmym i dobrym człowiekiem, tak bardzo uprzejmym3Clive Staples Lewis, Błądzenie pielgrzyma, tłum. Zbigniew Kościuk, Oficyna Wydawnicza Logos, Warszawa 1999, s. 26..

 

Wygórowane, niemożliwe do spełnienia wymagania i nieunikniona, straszliwa kara za ich niespełnienie. Religia kojarzyła się Lewisowi ze strachem, ale i hipokryzją. Później będzie on pisał: „Jestem zadowolony, że żyję bez wiary w potwora, który gotów jest torturować mnie przez wieczność, jeśli nie uda mi się stać niemal nieosiągalnym ideałem”4Cyt za: Williams, C.S. Lewis…, s. 10..

Ważnym doświadczeniem z okresu dzieciństwa Lewisa, które przyczyniło się do porzucenia wiary, była śmierć matki:

 

Pewnej nocy leżałem chory i zapłakany. Bolał mnie ząb, bolała mnie głowa i niepokoiłem się bardzo, że mama do mnie nie przychodzi. Nie przyszła, gdyż sama była chora. Dziwiłem się, że w jej pokoju zebrało się naraz tylu lekarzy, słyszałem głosy i krzątaninę w całym domu. Drzwi otwierały się i zamykały nieustannie. Trwało to chyba kilka godzin. A potem ojciec przyszedł do mojego pokoju i zapłakany usiłował powiedzieć, mnie przerażonemu, coś zupełnie niewyobrażalnego. Mama była chora na raka […]. Ojciec nigdy do końca nie mógł się pogodzić z tą stratą […]. Po śmierci mamy skończyła się spokojna szczęśliwość dzieciństwa, znikło poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji […]. Mój kontynent zatonął jak Atlantyda; zostały z niego tylko wyspy rozsiane po rozległym morzu5Lewis, Zaskoczony radością…, s. 31, 34..

 

Młody Clive Staples modlił się, ale jego prośby te nie zostały spełnione:

 

Kiedy dowiedzieliśmy się, że stan zdrowia mamy jest beznadziejny, przypomniałem sobie, czego mnie uczono: że modlitwy zanoszone z wiarą zostaną wysłuchane. Posłusznie więc próbowałem na siłę wzbudzić w sobie niezachwianą wiarę, że moje modlitwy o zdrowie mamy okażą się skuteczne; wydawało mi się nawet, że to osiągnąłem. Gdy pomimo moich modlitw mama umarła, zmieniłem front i próbowałem uwierzyć w cudowne wskrzeszenie. Co ciekawe, moje rozczarowanie nie zmusiło mnie do wyciągnięcia radykalnych wniosków. Modlitwa wprawdzie nie zadziałała, ale przyzwyczaiłem się już do tego, że nie wszystko na tym świecie działa tak, jakbyśmy chcieli, i nie myślałem o tym więcej6Lewis, Zaskoczony radością…, s. 33‒34..

 

Lewis czuł, że jego modlitwy nie zostały wysłuchane, ale  przywykł już do tego, że są one nieskuteczne. Później stwierdził: „problem z Bogiem polega na tym, że jest osobą, która nigdy nie potwierdza otrzymania listu, tak że w końcu dochodzi się do wniosku, że albo nie istnieje, albo że ma się niewłaściwy adres”7Clive Staples Lewis, Letters, Fount, London 1988, s. 136..

Co ciekawe, do religijnego kryzysu doprowadził też, można powiedzieć, „techniczny” aspekt modlitwy. Gdy Lewis był nastolatkiem, starał się, by jego modlitwa wyglądała jak należy, przynajmniej według przyjętych przez niego kryteriów. Ale praktyka modlitewna okazała się być dla niego prawdziwą udręką:

 

W dzieciństwie jak każdy dowiedziałem się, że należy nie tylko odmawiać modlitwy, ale także myśleć o tym, co się mówi […] starałem się wprowadzić tę zasadę w praktykę. Z początku wydawało mi się to łatwe. Szybko jednak doszło do głosu fałszywe sumienie […]. Kiedy tylko osiągałem „Amen”, coś szeptało mi: „Dobrze, ale czy na pewno myślałeś o tym, o czym mówiłeś?”. A potem jeszcze subtelniej: „Czy myślałeś o tym tak dobrze jak zeszłego wieczoru?”. Odpowiedź na te pytania […] prawie zawsze brzmiała: nie. „A więc dobrze – mówił głos – czy nie lepiej zatem spróbować jeszcze raz?”. Byłem posłuszny, nie mając przy tym żadnej pewności, czy za drugim razem pójdzie mi lepiej8Lewis, Zaskoczony radością…, s. 91‒92..

 

Lewis uznawał, że modlitwie musi towarzyszyć odpowiednie wyobrażenie i odczucie, więc w jej trakcie starał się je w sobie wzbudzić. Ale to była pułapka:

 

Żadne zdanie z wypowiadanych na modlitwie nie zdawało egzaminu, o ile nie towarzyszyło mu […] odpowiednio żywe wyobrażenie i odczucie. Co wieczór starałem się tylko za pomocą woli osiągnąć coś, czego sama wola nie jest w stanie nigdy osiągnąć, a co było tak źle zdefiniowane, że nigdy nie miałem absolutnej pewności, czy to coś zaistniało […]. Od tego właśnie ciężaru pragnąłem z całego serca uwolnić moją duszę i ciało. Doprowadził mnie on stopniowo do takiego stanu, że wspomnienie o wieczornych mękach potrafiło mi zatruć całe popołudnie i drżałem na myśl o pójściu do łóżka, jakbym cierpiał na nieuleczalną bezsenność9Lewis, Zaskoczony radością…, s. 92‒93..

 

W końcu więc modlitwa, a nawet sama myśl o niej, stała się nie do zniesienia.

Jako nastolatek Lewis spędził trzy lata pod opieką Williama T. Kirkpatricka, zadeklarowanego ateisty i racjonalisty, którego opisywał tak:

 

Jeśli jakiś człowiek zbliżył się kiedykolwiek do ideału wyłącznie logicznego istnienia, człowiekiem tym był Kirk. Gdyby urodził się nieco później, zostałby przedstawicielem pozytywizmu logicznego. […] dawny prezbiterianin stał się ateistą […] był […] przedstawicielem wzniosłej dziewiętnastowiecznej szkoły racjonalizmu10Lewis, Zaskoczony radością…, s. 199, 203, 204..

 

Kirkpatrick był kolejnym źródłem motywacji, by porzucić wiarę. Lewisowi podobała się precyzja myślenia tego racjonalisty, logiczność jego wywodów, dokładnie przeprowadzonych rozumowań przechodzących od założeń do wniosków. Jak Lewis pisał wtedy do swego wierzącego przyjaciela: „Zbyt wiele zakładasz. Nie można zaczynać od założenia istnienia Boga. Nie akceptuję założenia o Bogu!11Cyt. za: Williams, C.S. Lewis…, s. 8. Podkreślenie zgodnie z oryginałem.

 

Naukowe lektury Lewisa a wizja religii

Lewis zainteresował się tekstami z zakresu nauk przyrodniczych i społecznych. Miały one kluczowy wpływ na postrzeganie przez niego świata ‒ jako pozbawionego celu, rządzonego przez ślepy przypadek. Wszystkie religie jawiły mu się jako wytwory czysto ludzkie. Jak stwierdza David C. Downing, autor książek na temat Lewisa:

 

Ateizm [Lewisa] w okresie dojrzewania wzmocnił się pod wpływem lektur z obszaru nauk przyrodniczych i społecznych. Pierwsze wpłynęły na jego poczucie, że pojawienie się życia na Ziemi było jedynie przypadkowym zdarzeniem, mającym miejsce w ogromnym, pustym wszechświecie, że historia ludzkości to jedynie kropla łzy w bezkresnym ocenie wieczności. Z tych drugich wywnioskował, że wszystkie religie świata, włącznie z chrześcijaństwem, można wyjaśnić nie jako przedstawiające rzeczywistość, ale jako wyrazy psychologicznych potrzeb i wartości kulturowych12David C. Downing, The Most Reluctant Convert: C.S. Lewis’s Journey to Faith, IL:IVP, Downers Grove 2002, s. 49‒50, cyt.....

 

Sam Lewis wyjaśniał:

 

moje wczesne lektury […] przyczyniły się do tego, że w mojej wyobraźni zadomowiło się pojęcie rozległości i zimna kosmosu, a także małości człowieka. Nic dziwnego, że uważałem wszechświat za miejsce nieprzytulne i groźne. Lukrecjusza czytałem dopiero kilka lat później, ale już wtedy odczuwałem siłę jego argumentacji, z pewnością największą ze wszystkich dowodzących słuszności ateizmu:

 

Gdyby Bóg stworzył świat, jaki widzimy,

nie byłby on rzeczą tak wadliwą i kruchą.

 

[…] I tak, krok po kroku, po licznych zmianach, których nie potrafię już dziś prześledzić, stałem się apostatą i odrzuciłem wiarę nie z uczuciem straty, ale największej ulgi13Lewis, Zaskoczony radością…, s. 96‒97..

 

Wszystkie religie Lewis postrzegał jako tak samo fałszywe. Były według niego tylko mitologiami, których nie można dziś już przyjmować. Swoją wizję pojawienia się i ewolucji religii angielski filozof przedstawił w liście do przyjaciela:

 

Pytasz mnie o moje poglądy religijne: cóż, sądzę, że nie wyznaję żadnej religii. Absolutnie nie ma żadnego dowodu na prawdziwość którejkolwiek religii, a chrześcijaństwo z filozoficznego punktu widzenie nie jest nawet najlepszą z nich. Wszystkie religie, to jest wszystkie mitologie, określając je we właściwy sposób, są jedynie wytworami ludzi – tak samo Chrystus, jak Loki. Człowiek prymitywny postrzegał siebie jako otoczonego różnego rodzaju okropnościami, których nie potrafił zrozumieć – grzmoty, zarazy, węża etc. Cóż bardziej naturalnego niż uznać, że są one ożywione przez złe duchy, chcące się nad nim znęcać. Starając sobie z nimi poradzić, kłaniał się przed nimi, śpiewał pieśni i dokonywał ofiar etc. Stopniowo z jedynie duchów natury wyobrażenia o tych domniemanych istotach zostały uwznioślone do bardziej subtelnych idei, które mówią o starych bogach. I gdy człowiek stał się bardziej wyrafinowany, wymyślił, że te duchy są zarazem dobre, jak i potężne14Cyt. za Williams, C.S. Lewis…, s. 9..

 

Jest to rozumienie pochodzenia religii bardzo popularne wśród ateistów na początku XX wieku. Odwoływało się ono do strachu przed siłami przyrody, lęku przed głodem i śmiercią (w tej sprawie takiego wyjaśniania religii patrz Argument z bojaźni). To naturalistyczne wyjaśnienie religii, jako wytworu w pełni ludzkiego, Lewis rozszerzał też na chrześcijaństwo:

 

po śmierci żydowskiego filozofa Jeszuy (którego imię błędnie oddajemy jako Jezus) zaczęto go postrzegać jako boga, otoczono kultem, który później połączono ze starożytnym kultem Jahwe, i tak zrodziło się chrześcijaństwo – jedna z wielu mitologii, akurat ta, którą nam wpajano15Cyt. za Williams, C.S. Lewis…, s. 9..

 

Willis pisze, że Lewis: „do momentu przybycia do Oksfordu […] przyjął ateistyczną perspektywę 'stoickiego monizmu’ pod wpływem lektur takich postaci, jak Lukrecjusz, James Frazer, David Hume, Bertrand Russell, Arthur Schopenhauer i H.G. Wells. Odnośnie do swojej służby w armii brytyjskiej […] z dumą stwierdzał, że 'nigdy nie upadł na tyle nisko, żeby się modlić’ podczas bitwy”16Williams, C.S. Lewis…, s. 9..

 

Według Willisa,

 

[Lewis] postrzegał kościół jako cechującą się hipokryzją, martwą religijną instytucję uwikłaną politycznie i związaną z obraźliwym językiem oraz przemocą fizyczną. Jego osobiste doświadczenie religii ukazywało mu ją jako pragmatycznie bezskuteczną i psychologicznie opresyjną. Ostatecznie uwolnił się od indoktrynacji z czasów dzieciństwa, zapoznając się z naukami przyrodniczymi i społecznymi, jak i pracami sceptycznych filozofów17Williams, C.S. Lewis…, s. 9..

 

Z punktu widzenia Lewisa nauki przyrodnicze wyjaśniały narzucające się pozory celowości w świecie, pokazując, że życie to w rzeczywistości niezamierzony skutek praw przyrody i przypadku: „bezsensowny taniec atomów”18Lewis, Zaskoczony radością…, s. 251.. Kiedy znajoma Lewisa zapytała go o kwestię ewolucji oraz Adama i Ewę, ten odpowiedział, że „wersja biblijna i naukowa są dla siebie alternatywami. Zapytała mnie, w którą wierzę. Powiedziałem, że w naukową”19Cyt. za Williams, C.S. Lewis…, s. 10.. Nauki przyrodnicze dostarczały więc dowodu na bezcelowość procesów przyrodniczych. Nauki społeczne pozwalały wyjaśnić religie jako całkowicie naturalny wytwór związany z potrzebami i lękami ludzi pierwotnych. Takie jest według nich prawdziwe źródło wszystkich religii.

Lewis zauważył, że wydaje się dziwne i bezpodstawne uważać wszystkie religie za fałszywe, oprócz tej, w której przyszło się komuś wychowywać:

 

Ogólnie przyjęty pogląd głosił, że wszystkie religie są stekiem bzdur, z wyjątkiem naszej, która szczęśliwym trafem jest w stu procentach prawdziwa […]. Utwierdzałem się coraz bardziej w przekonaniu, że religie w ogóle są tworem naturalnym, czymś w rodzaju pasożytującego na ludzkości nonsensu, w który ludzie popadli z niewyjaśnionych przyczyn. Obok tysiąca takich religii nasza była tysiąc pierwszą – z przyklejoną etykietką: prawdziwa. Ale dlaczego miałbym wierzyć w jej wyjątkowość? Była przecież w pewnym sensie tego samego rodzaju co inne religie. Dlaczego traktowano ją inaczej niż wszystkie? Czy ja mam jakieś podstawy, żeby tak ją traktować?20Lewis, Zaskoczony radością…, s. 93‒94.

 

Nowy – stary ateizm

Przykład Lewisa (i nie tylko jego) pokazuje jednak, że podstawowe argumenty ateistów niewiele się zmieniły (w sprawie współczesnych wojujących, a jednocześnie bardzo popularnych i wpływowych ideologicznie ateistów określanych mianem neoateistów patrz sekcja Nowy ateizm). Tak naprawdę od czasów oświecenia wciąż powtarzane są te same: że nauki przyrodnicze wykazują, iż świat rozwija się samoczynnie, bez jakiegokolwiek udziału czynników nadnaturalnych, a nauki społeczne skutecznie wyjaśniają pochodzenie religii, definiując ją jako wytwór czysto ludzki. Ewentualnie nieobecne jeszcze w oświeceniu odwołania do darwinowskiej teorii ewolucji biologicznej, które w czasach Lewisa nie były już nowością, także wskazują naturalne źródła religii i moralności. Te wszystkie poglądy podzielał angielski filozof.

 

Poza ateizmem

Lewis jednak nie zatrzymał się na tym etapie. To, jak doszło do jego nawrócenia, opisuje szczegółowo w autobiograficznej książce Zaskoczony radością. Okazuje się, że w  nawróceniu ważną rolę odegrało szkolenie w jasnym, precyzyjnym i logicznym myśleniu, które, o ironio, odebrał od swojego ateistycznego nauczyciela Kirkpatricka.

W późniejszych publikacjach Lewis podał szereg racjonalnych argumentów przeciwko ateizmowi i naturalizmowi oraz na rzecz teizmu i samego chrześcijaństwa. Były to ‒ przedstawiane również na tej stronie ‒ argumenty z istnienia rozumu, pragnień, moralności, bojaźni, a także trylemat dotyczący boskości Jezusa, mający wykazywać prawdziwość chrześcijaństwa. Odwołując się do nich, angielski filozof starał się wykazać, że wiara w istnienie Boga, a przynajmniej odrzucenie naturalistycznej wizji rzeczywistości ‒ jest czymś racjonalnym. Argument z rozumu wskazywał na wartość poznawczą twierdzeń wygłaszanych przez ludzi. Z jednej strony naturalizm nie potrafi wyjaśnić, jak możliwe są sądy poznawcze, a więc nie daje pełnego wyjaśnienia rzeczywistości. Z drugiej strony, jeśli przyjąć, że naturalizm jest prawdziwy (czyli że nie istnieje nic poza materialnym światem przyrody), to nasze myśli również byłyby tylko efektem relacji przyczynowo-skutkowej, więc nie posiadałyby charakteru poznawczego. Wtedy trudno byłoby wyjaśnić, co to znaczy, że naturalizm jest prawdziwy. W argumencie z pragnień Lewis odwoływał się do tęsknot ludzkich, których nie może zaspokoić nic „z tego” świata, bo ich jedynym zaspokojeniem jest Bóg, nieśmiertelność, zbawienie. Jeśli jest prawdą, że dla każdego pragnienia istnieje przedmiot, który je zaspokaja, to „ten świat” nie może być wszystkim, co istnieje. Lewis wykazywał, że moralność również nie daje się wyjaśnić w kategoriach naturalistycznych, wbrew obiegowym opiniom jej podstawowe zasady mają charakter uniwersalny. Jeśli moralność nie daje się wyjaśnić naturalistycznie, to znaczy, że byt, od którego wywodzi się świat, jest zainteresowany właściwym postępowaniem. Taki byt nie przypomina więc martwego kawałka materii, ale ma raczej charakter umysłowy. W argumencie z doświadczenia numinotycznego Lewis wykazywał, że to, co Rudolf Otto określał jako „bojaźń”, nie daje się sprowadzić do zwykłego naturalnego lęku czy strachu. Biorąc pod uwagę, że doświadczają jej także osoby o wysokim poziomie intelektualnym, trudno uznać za słuszne przekonanie, iż religia była wytworem ludzi pierwotnych, rozumianych jako prymitywnych, i stanowiła po prostu reakcję na zagrożenie ze strony przyrody. Lewis sugerował, że należy raczej przyjąć, że odczucie bojaźni jest odpowiedzią na kontakt z zupełnie innym rodzajem rzeczywistości. W swoim trylemacie dotyczącym boskości Jezusa wykazywał, że Jezus to albo szaleniec, albo kłamca, albo ten, za kogo się podawał, czyli Bóg. Argumentował, że ponieważ dwie pierwsze możliwości nie dają się utrzymać, to pozostaje tylko ta ostatnia, a więc chrześcijaństwo jest prawdziwe. Odwołując się do obrazu rzeczywistości jako urządzonej hierarchicznie, przekonywał też, że pogląd o istnieniu religii będącej ‒ w przeciwieństwie do innych ‒ prawdziwą, jest jak najbardziej do przyjęcia (w tej sprawie patrz Dlaczego tylko jedna religia miałaby być prawdziwa?).

Rozważania Lewisa miały charakter racjonalny w tym sensie, że odwoływały się do doświadczenia (obserwacji ludzi, ich zachowań oraz do ich życia wewnętrznego) i przebiegały zgodnie z prawami logiki. Przyczyniły się one do tego, że zyskał sobie miano najpopularniejszego i najważniejszego współczesnego obrońcy chrześcijaństwa. Wiele osób, w tym zagorzałych ateistów, wiąże swoje nawrócenie z Lewisem. Francis S. Collins, kierownik Projektu Poznania Ludzkiego Genomu i ateista, który przeszedł na chrześcijaństwo, wskazuje na bezpośredni wpływ prac Lewisa na jego nawrócenie21Zob. Francis S. Collins, Język Boga. Kod życia – nauka potwierdza wiarę, tłum. Małgorzata Yamazaki, Świat Książki, Warszawa 2008,... (o Collinsie piszemy w tekście Francis S. Collins – historia nawrócenia). Antony Flew, przez dziesięciolecia będący ikoną ateistów, pod koniec życia zmienił poglądy (patrz też Antony Flew – solą w oku ateistów. Część I oraz Część II). Miał okazję dyskutować z Lewisem. Twierdził, że „Lewis był najbardziej przekonującym apologetą chrześcijańskim przynajmniej w drugiej połowie XX wieku”22Antony Flew, Bóg istnieje. Dlaczego najsłynniejszy ateista zmienił swój światopogląd?, tłum. Robert Pucek, Fronda, Warszawa 2010, s. 51.. Na pytanie, czy całkowicie odrzucał chrześcijańską apologetykę Lewisa, odpowiedział, że nie: „Po prostu uważałem, że chrześcijaństwo nie ma wystarczającego uzasadnienia. Ale kiedy później zacząłem myśleć o kwestiach teologicznych, uznałem oczywiście, że jeżeli w ogóle wierzy się w objawienie, to na rzecz objawienia chrześcijańskiego przemawiają bardzo mocne racje”23Flew, Bóg istnieje…, s. 51..

 

Podsumowanie

Clive Staples Lewis był profesorem najbardziej cenionych światowych uniwersytetów: w Oksfordzie i Cambridge. Zawodowo ‒ znawca literatury średniowiecznej i renesansowej. Wieloletni ateista wprawiony w filozofii, znający nauki przyrodnicze i społeczne, który nawrócił się na chrześcijaństwo i przedstawił szereg racjonalnych argumentów przeciw naturalizmowi i ateizmowi. Nie wpisuje się w schemat osoby religijnej promowany przez wojujących ateistów, czyli człowieka niezdolnego do samodzielnego myślenia, niewrażliwego na fakty, nieużywającego rozumu, ślepo wierzącego, będącego niezainteresowaną prawdą ofiarą indoktrynacji. Swoimi pracami broniącymi religii na drodze rozumowej przyczynił się do nawrócenia wielu ludzi. Ateizm Lewisa nie różnił się zasadniczo od ateizmu dzisiejszych tak zwanych nowych ateistów. Jego argumenty wciąż są podnoszone w dyskusjach nad prawdziwością ateistycznej wizji świata.

 

Piotr Bylica

Przypisy:

  • 1 Patrz Peter S. Williams, C.S. Lewis vs the New Atheists, Paternoster, Crownhill 2013, s. 10.
  • 2 Clive Staples Lewis, Zaskoczony radością, Moje wczesne lata, tłum. Magda Sobolewska, Wydawnictwo Esprit, Kraków 2010, s. 17.
  • 3 Clive Staples Lewis, Błądzenie pielgrzyma, tłum. Zbigniew Kościuk, Oficyna Wydawnicza Logos, Warszawa 1999, s. 26.
  • 4 Cyt za: Williams, C.S. Lewis…, s. 10.
  • 5 Lewis, Zaskoczony radością…, s. 31, 34.
  • 6 Lewis, Zaskoczony radością…, s. 33‒34.
  • 7 Clive Staples Lewis, Letters, Fount, London 1988, s. 136.
  • 8 Lewis, Zaskoczony radością…, s. 91‒92.
  • 9 Lewis, Zaskoczony radością…, s. 92‒93.
  • 10 Lewis, Zaskoczony radością…, s. 199, 203, 204.
  • 11 Cyt. za: Williams, C.S. Lewis…, s. 8. Podkreślenie zgodnie z oryginałem.
  • 12 David C. Downing, The Most Reluctant Convert: C.S. Lewis’s Journey to Faith, IL:IVP, Downers Grove 2002, s. 49‒50, cyt. za: Williams, C.S. Lewis…, s. 8.
  • 13 Lewis, Zaskoczony radością…, s. 96‒97.
  • 14 Cyt. za Williams, C.S. Lewis…, s. 9.
  • 15 Cyt. za Williams, C.S. Lewis…, s. 9.
  • 16 Williams, C.S. Lewis…, s. 9.
  • 17 Williams, C.S. Lewis…, s. 9.
  • 18 Lewis, Zaskoczony radością…, s. 251.
  • 19 Cyt. za Williams, C.S. Lewis…, s. 10.
  • 20 Lewis, Zaskoczony radością…, s. 93‒94.
  • 21 Zob. Francis S. Collins, Język Boga. Kod życia – nauka potwierdza wiarę, tłum. Małgorzata Yamazaki, Świat Książki, Warszawa 2008, s. 24.
  • 22 Antony Flew, Bóg istnieje. Dlaczego najsłynniejszy ateista zmienił swój światopogląd?, tłum. Robert Pucek, Fronda, Warszawa 2010, s. 51.
  • 23 Flew, Bóg istnieje…, s. 51.

Nota bibliograficzna:

Collins Francis S., Język Boga. Kod życia – nauka potwierdza wiarę, tłum. Małgorzata Yamazaki, Świat Książki, Warszawa 2008.

Downing David C., The Most Reluctant Convert: C.S. Lewis’s Journey to Faith, IL:IVP, Downers Grove 2002.

Flew Antony, Roy Abraham Varghese, Bóg istnieje. Dlaczego najsłynniejszy ateista zmienił swój światopogląd?, tłum. Robert Pucek, Fronda, Warszawa 2010.

Lewis Clive Staples, Letters, Fount, London 1988.

Lewis Clive Staples, Zaskoczony radością. Moje wczesne lata, tłum. Magda Sobolewska, Wydawnictwo Esprit, Kraków 2010.

 

Podstawą opracowania jest książka Petera S. Williamsa, C.S. Lewis vs the New Atheists, Paternoster, Crownhill 2013, chap. 1. Przytaczane w tekście cytaty również pochodzą z tejże książki.