Argument z moralności

Piotr Bylica

Fakty

Ludzie odczuwają wewnętrzne nakazy, by postępować w określony sposób, zgodnie z pewnymi regułami. Wyrażają też pretensję wobec innych, gdy ci zasad tych nie przestrzegają. Szukają wymówek, kiedy sami tak postępują. Wszystko to można zaobserwować. To są fakty. Zasady, które mamy tu na myśli, to zasady właściwego, uczciwego, sprawiedliwego działania, czyli reguły moralne. Okazuje się, że ich istnienie stanowi poważny problem dla naturalizmu i ateizmu.

 

Jak naturalizm i subiektywizm nie radzą sobie z moralnością

W sekcjach Subiektywizm moralny i jego problemy oraz Uniwersalność prawa moralnego na podstawie argumentacji Clive’a Staplesa Lewisa (1898‒1963) wykazujemy w miarę szczegółowo, że różne sposoby wyjaśniania pochodzenia i natury moralności odwołujące się do czynników z tego świata, czyli naturalistycznych, okazują się nieudane oraz że podstawowe zasady moralne są uniwersalne, niezależne od epok i cywilizacji. Tu więc krótko zajmiemy się tymi zagadnieniami, by pokazać, jak obiektywne istnienie prawa moralnego podważa prawdziwość naturalizmu, materializmu i ateizmu.

 

Uniwersalność i niezmienność prawa moralnego

Stanowisko, które przeczy istnieniu powszechnego, niezmiennego i obiektywnego prawa moralnego, to subiektywizm moralny. W zgodzie z naturalizmem, subiektywizm moralny proponuje kilka sposobów wyjaśnienia tego, czym są i skąd się wzięły reguły uczciwego, sprawiedliwego postępowania, odwołując się tylko do czynników z tego świata.

Jedno z najpopularniejszych twierdzeń subiektywizmu stanowi, że zasady moralne są zmienne i zależą od cywilizacji oraz epoki. Okazuje się jednak, że wcale tak nie jest. Choć szczegółowe nakazy nie są zawsze takie same, to w przypadku podstawowych reguł można znaleźć wyraźne podobieństwo, a nawet tożsamość. Odwołując się właśnie do różnych kultur, Lewis wskazał na takie uniwersalne reguły, jak prawo powszechnej życzliwości, prawo szczególnej życzliwości, obowiązki względem rodziców, starszych i przodków, obowiązki względem dzieci i potomków, zasady sprawiedliwości, szczerości intencji i prawdomówności, miłosierdzia oraz wielkoduszności (patrz Uniwersalność prawa moralnego).

 

Moralność to nie instynkt

To, co uznane jest za właściwe, subiektywiści niekiedy utożsamiają z instynktem, czyli silnym pragnieniem, by coś uczynić. Zdarzają się jednak sytuacje, kiedy człowiek musi wybrać między dwoma instynktami, które silnie nakłaniają do odmiennego działania, na przykład między pośpieszeniem komuś na ratunek, ryzykując swoje zdrowie i życie (instynkt stadny) a nieudzieleniem pomocy (instynkt samozachowawczy). Skoro musimy wybrać między instynktami, to nasz wybór musi opierać się na czymś zupełnie innym niż instynkt. To nie instynkt więc decyduje. Do tego zwykle jest tak, że to coś, co każe nam postąpić w słuszny sposób, każe stanąć po stronie instynktu słabszego, każe stłumić uczucia, które najsilniej do nas przemawiają, jak lęk przed śmiercią i chęć uniknięcia zagrożenia. Czyli to nie najsilniejszy z instynktów wyznacza, co mamy zrobić. Nie ma też takiego instynktu, który rządzi wszystkimi innymi i któremu zawsze należy się posłuch. Jak pisał Lewis:

Błędem jest sądzić, że niektóre z naszych impulsów – powiedzmy miłość macierzyńska czy patriotyzm – są dobre, inne zaś, jak seks czy instynkt walki, są złe. Możemy jedynie stwierdzić, że sytuacje, w których instynkt walki czy pożądanie seksualne powinny zostać powściągnięte, zdarzają się częściej niż takie, w których powściągnąć należy miłość macierzyńską czy patriotyzm1Clive Staples Lewis, Chrześcijaństwo po prostu, tłum. P. Szymczak, Poznań 2002, s. 25..

Istnieje zatem coś, co kieruje instynktami, a nie jest jednym z nich. To prawo moralne.

 

Moralność to nie konwencja

Według niektórych subiektywistów poczucie presji, by zachowywać się w określony sposób, bierze się z wychowania, czyli jest wyuczone. Jest to tylko konwencja. Rzeczywiście uczymy się właściwego zachowania. Niemniej nie wszystko, czego się uczymy, mogłoby być inne, a niektórych rzeczy, które nie mogłyby być inne, i tak musimy się uczyć (jest tak na przykład z tabliczką mnożenia). Przepisy ruchu drogowego, jak jazda prawą, a nie lewą stroną, to kwestia konwencji, której musimy się nauczyć, mogłaby być ona jednak (i w niektórych krajach jest) inna, ale 6 razy 6 zawsze musi być 36.

 

Jeśli subiektywizm jest prawdziwy, to nie można się czepiać ani faszystów, ani kogokolwiek

Gdyby zasady moralne były jedynie konwencjami, to nie można by stwierdzać, że któraś reguła moralna jest lepsza od innych. Moralność faszystowska czy chrześcijańska, konserwatywna czy liberalna, moralność związana z tradycyjnym rozumieniem rodziny czy z ideami promowanymi przez ruchy LGBTQ+? Jeśli nie ma obiektywnie istniejącego wzorca, który nie jest tylko wytworem danego systemu czy konwencją, to nie można twierdzić, że któraś z tych moralności jest lepsza, stanowi postęp, a którąś należy odrzucić. Bo żeby mówić, że uczyniliśmy postęp, trzeba założyć coś, w stosunku do czego porównujemy się i oceniamy, czy zbliżamy się do tego, czy nie. Subiektywizm moralny musi więc uznać, że wszystkie systemy moralne są tak samo dobre (albo tak samo złe), i zrezygnować z idei postępu moralnego. Twierdzenie jednak, że moralność faszystowska jest tak samo dobra jak chrześcijańska, to zaiste szatańska koncepcja.

 

Korzystne nie równa się moralne

To, co moralne, nie jest też tożsame z tym, co użyteczne czy korzystne dla jednostki, bo często to, co dałoby nam korzyść, sami określilibyśmy jako złe. Odróżniamy zatem użyteczność od moralności.

Niektórzy subiektywiści wskazują, że moralne jest to, co użyteczne, ale nie dla jednostki, lecz dla całej społeczności lub ludzkości w ogóle, to, co zapewnia społeczeństwu pomyślność. Takie podejście nie daje jednak odpowiedzi na pytania: dlaczego jednostka miałaby rezygnować ze swojej korzyści i troszczyć się o dobro społeczeństwa, jeśli sama przy tym poniesie stratę? Dlaczego ma troszczyć się o społeczeństwo, a nie o siebie? Jedyna odpowiedź subiektywisty może być taka, że społeczeństwo jest najwyższą wartością i zawsze trzeba dbać o jego dobro. Popada on więc w błędne koło. By bez błędnego koła odpowiedzieć na pytanie, dlaczego niekiedy należy zrezygnować z własnych korzyści na rzecz społeczeństwa, trzeba przyjąć, że to, co słuszne, jest określone przez coś innego niż przez dobro społeczeństwa.

 

Wnioski

Jeśli powyższe rozważania są trafne, to według argumentacji Lewisa na dwa sposoby podważają one naturalistyczną wizję rzeczywistości.

Po pierwsze, jeżeli zasady moralne są powszechnie obowiązujące, zasadniczo wszędzie te same i niezmienne, to można powiedzieć, że istnieją obiektywnie, podobnie jak prawa przyrody. Można je określić (i rzeczywiście były tak traktowane przez wielu myślicieli) jako prawa natury ludzkiej. Różnica między nimi a prawami przyrody byłaby taka, że da się ich nie przestrzegać, co ludziom dość często się zdarza. Jeśli jednak rzeczywiście istnieje prawo moralne, znaczy to, że byt, od którego wywodzi się Wszechświat, jest zainteresowany właściwym, sprawiedliwym, uczciwym postępowaniem. To byt, któremu nie jest wszystko jedno, który odróżnia to, co słuszne, od tego, co niesłuszne. Czymkolwiek zatem by on był, nie jest jak kawałek materii, jak kamień, woda czy powietrze, którym na niczym nie zależy, ale jest jak umysł, jak osoba. Jeśli więc prawo moralne jest jednym z praw we Wszechświecie, to wskazuje ono, że podstawa, z której Wszechświat się wywodzi, nie jest bytem materialnym. Jeśli tak, to ateizm i materializm są nieprawdziwe.

Po drugie, okazuje się, że obserwujemy w świecie coś, czego naturalizm nie potrafi wyjaśnić, mianowicie fakt, iż ludzie odczuwają pewne nakazy, które zdają się być uniwersalne dla całej ludzkości i których pochodzenia ani natury nie daje się wyjaśnić przez odwołanie do czynników z tego świata. Gdyby naturalizm był prawdziwy, to takie rzeczy, których nie dałoby się naturalistycznie wyjaśnić, nie powinny istnieć. Tymczasem wszystkie naturalistyczne, czyli subiektywistyczne, wyjaśnienia moralności zawodzą. W takim razie istnienie moralności, prawa moralnego podważa naturalizm, bo jest w świecie coś, czego naturalistycznie nie daje się wyjaśnić.

 

Piotr Bylica

Nota bibliograficzna:

Powyższy wywód opiera się na argumencie z moralności przedstawionym przez Clive’a Staplesa Lewisa w książkach Chrześcijaństwo po prostu, tłum. P. Szymczak, Poznań 2002, oraz Koniec człowieczeństwa, tłum. M. Sobolewska, Kraków 2013, a także jego omówieniu zawartym w tekście Piotra Bylicy Palenie czarownic a prawo moralne: C.S. Lewisa argument z moralności przeciwko naturalizmowi, w: Genius Vitae. Księga pamiątkowa dedykowana Panu Profesorowi Marianowi Józefowi Wnukowi, red. S. Janeczek, Z. Wróblewski, A. Starościc,  Lublin 2019, s. 49‒71. Patrz też Piotr Bylica, Rozum wobec żałoby: argumenty apologetyczne C.S. Lewisa w obliczu dotkliwej straty. Część I. Rozum, „Przegląd Religioznawczy” 2019, 1(271), s. 129-143.

Dodaj komentarz

Przeczytaj także