Lekcje religii a doktryna o stworzeniu – według Michała Hellera

Piotr Bylica

Lekcje religii a doktryna o stworzeniu – według Michała Hellera

Uznany autorytet w dziedzinie filozofii przyrody oraz relacji między nauką a religią ks. prof. Michał Heller radzi, jak w czasie katechezy nauczać o stworzeniu. Jego zdaniem można to robić, ukazując niesprzeczność chrześcijaństwa i współczesnej nauki.

 

W tekście Jak uczyć o stworzeniu świata?1Patrz Michał Heller, Jak uczyć o stworzeniu świata?, „Urania. Postępy Astronomii” 2024, t. XCV, nr 3, s. 19–23; w... ks. prof. Michał Heller wskazuje, jak bardzo ważne dla utrwalenia wiary, a nawet wytrwania w wierze w wieku dorosłym jest już w edukacji początkowej odpowiednie przedstawienie kwestii powstania świata na lekcjach religii. Dlatego dla właściwego zaprezentowania zagadnienia kluczowe jest, by osoba prowadząca katechezę sama posiadała adekwatną wiedzę zarówno teologiczną na temat doktryny o stworzeniu, jak i orientowała się w tym, co o pochodzeniu wszechświata oraz życiu i jego różnych formach mówi nauka.

 

Stworzenie a stwarzanie

Jeśli chodzi o samą kategorię „stworzenia”, Heller odróżnia potoczne rozumienie jako zapoczątkowanie w czasie od takiego, w którym mowa jest o stałym stwarzaniu świata przez Boga. Pierwsze Heller prezentuje jako związane z filozofią newtonowską, która ujmowała związek między Bogiem, czasem, przestrzenią i materią w sposób odmienny od tego, z jakim mamy do czynienia w tradycji sięgającej ojców Kościoła. Heller pisze:

 

Według tego uczonego Bóg istniał w absolutnym czasie i absolutnej przestrzeni […], a stworzenie sprowadzało się do powołania do bytu cząstek materii (w pewnej chwili absolutnego czasu i w pewnych miejscach absolutnej przestrzeni) oraz do nadania im początkowego impulsu. Dawniejsza tradycja w Kościele, sięgająca okresu Ojców Kościoła, wieczność Boga rozumiała jako istnienie poza czasem i przestrzenią, co oczywiście silnie rzutowało na rozumienie aktu stworzenia. Ponieważ stworzenie jest powołaniem świata do istnienia „razem z czasem i przestrzenią”, nacisk nie mógł być położony na pojęcie początku świata. Początek bowiem zakłada istnienie czasu, w którym najpierw czegoś nie było, a potem coś zaistniało. Według tradycyjnego rozumienia nie istniała taka chwila czasu, w której świata nie było. Świat bowiem został stworzony „z czasem”2M. Heller, Jak uczyć o stworzeniu świata?, s. 20.

 

Z ideą o stworzeniu świata rozumianą jako głoszącą zapoczątkowanie w czasie jest więc zdaniem Hellera ten problem, że nie odpowiada ona tradycyjnemu rozumieniu relacji między Bogiem i światem. Błędnie sugeruje zapoczątkowanie świata w czasie, choć przecież stworzenie świata oznacza także stworzenie czasu. Chociaż Heller nie pisze wprost, że owo „rozpowszechnione” rozumienie stworzenia jest nie do utrzymania i należy je odrzucić, to przekonuje, że w przypadku doktryny o „stworzeniu z niczego” „[n]ależy już od początkowego nauczania przekazywać uczniom przekonanie, że akt stworzenia nie wyczerpuje się w zapoczątkowaniu istnienia, lecz jest nieustannym »dawaniem istnienia« lub »podtrzymywaniem w istnieniu«”3M. Heller, Jak uczyć o stworzeniu świata?, s. 20.

Takie przedstawienie zagadnienia stwarzania pozwoli uczniowi na dalszym etapie kształcenia lub po prostu w późniejszym życiu zrozumieć różnicę między naukowymi ideami pochodzenia wszechświata a koncepcją religijną i postrzegać je nie jako konkurencyjne względem siebie, ale jako mówiące o czym innym:

 

Już w starszych klasach w książkach popularnonaukowych (lub przez Internet) uczeń może spotkać się z informacją, że we współczesnej kosmologii konstruuje się różne modele kwantowego stwarzania wszechświata z nicości. Jeżeli będzie on pamiętać, że stwarzanie jest aktem ciągłym, a nie tylko zapoczątkowaniem istnienia, nie będzie miał kłopotów z rozróżnieniem stworzenia w sensie kwantowych modeli kosmologicznych i stworzeniem w sensie religijnym4M. Heller, Jak uczyć o stworzeniu świata?, s. 20.

 

Idea ciągłego stwarzania jako podtrzymywania w istnieniu jest niesprzeczna z dowolnym naukowym modelem kosmologicznym, dlatego że nauka w żaden sposób nie zajmuje się kwestią podtrzymywania świata w istnieniu przez Boga. Jeśli więc przez stworzenie rozumiemy stałe stwarzanie, nie popadamy w konflikt z nauką, cokolwiek by ona głosiła.

 

Problem egzegezy Biblii

Heller podkreśla, że nauczyciel religii musi też orientować się w zakresie współczesnego stanu egzegezy tekstów biblijnych dotyczących kwestii stworzenia. Heller wymaga od katechety:

 

* elementarnych wiadomości z tzw. introdukcji biblijnej (autorstwo, czas powstania, kompozycja księgi itp.),

* znajomości problematyki rodzajów literackich w Piśmie Świętym,

* wiadomości o najważniejszych dyskusjach interpretacyjnych (np. jak rozumieć siedem dni stworzenia),

* dobrej znajomości teologii biblijnej opisów stworzenia,

* pewnej wiedzy na temat starożytnego obrazu świata wplecionego w biblijne opisy stworzenia5M. Heller, Jak uczyć o stworzeniu świata?, s. 21..

 

Przynajmniej część tej wiedzy katecheta powinien przekazać uczniom, szczególnie w starszych klasach. W przypadku zajęć ze starszymi uczniami Heller proponuje „przeczytanie na lekcji przynajmniej obszernych fragmentów pierwszego rozdziału Księgi Rodzaju z podaniem elementów egzegezy, wyjaśnieniem schematyzmu opisu, wyłuskaniem z tekstu jego teologii”6M. Heller, Jak uczyć o stworzeniu świata?, s. 21..

 

Dla najmłodszych

Heller zdaje sobie sprawę, że najmłodsi uczniowie nie są gotowi do tego, by prezentować im teorie naukowe z zakresu kosmologii czy ewolucjonizmu biologicznego. Należy jednak jego zdaniem tak pokierować kształceniem, by w przyszłości uczniowie mogli wkomponować wiedzę naukową w obraz rzeczywistości, jaki wynieśli z lekcji religii. Z tego względu należy unikać „»chwytów dydaktycznych«, które utrwalałyby fałszywe wyobrażenia związane ze stworzeniem świata”. W szczególności:

 

trzeba – nawet w najmłodszych klasach – zerwać z wypowiedziami typu: „Pan Bóg stworzył kwiatki, motylki, góry, słoneczko i ciebie”, a także z obrazami ukazującymi Ewę zrywającą jabłko i Adama jako pięknych, współczesnych ludzi, tyle że skąpo przyodzianych7M. Heller, Jak uczyć o stworzeniu świata?, s. 21..

 

Dla zaawansowanych

Gdy w klasach końcowych szkoły podstawowej lub w liceum naucza się o stworzeniu, należy zdaniem Hellera przynajmniej wspomnieć o kosmologii Wielkiego Wybuchu i teorii ewolucji. Należą one bowiem do „ogólnego obrazu świata, który jest obecny we współczesnej kulturze”8M. Heller, Jak uczyć o stworzeniu świata?, s. 21.. W szczególności powinno się uczniom wyjaśnić, że te dwie główne współczesne teorie naukowe są „przy odpowiedniej ich interpretacji – […] niesprzeczne z nauką Kościoła”9M. Heller, Jak uczyć o stworzeniu świata?, s. 21.. Jeśli dany katecheta jest sceptyczny wobec tych teorii, to ma do tego prawo, jest to jego prywatna sprawa, ale na lekcjach religii:

 

[ma on] obowiązek kierować się wskazaniami Kościoła, a Kościół wielokrotnie wyraził swoje stanowisko pod tym względem w wielu oficjalnych dokumentach. Katecheta nie musi propagować ani teorii Wielkiego Wybuchu, ani teorii ewolucji (ani żadnych innych teorii, nie jest bowiem do tego powołany), ale jego obowiązkiem jest wyjaśnić uczniom ich niesprzeczność z religią chrześcijańską10M. Heller, Jak uczyć o stworzeniu świata?, s. 22..

 

Heller oczywiście zdaje sobie sprawę z opinii głoszonych przez wiele osób, na przykład przez Richarda Dawkinsa, o konflikcie między teorią ewolucji (lub nauką w ogóle) a chrześcijaństwem. Dlatego pisze, że niesprzeczność, o której mowa, występuje, gdy teorię tę odpowiednio się interpretuje. Heller dotyka tu więc ciekawej kwestii rozróżnienia między teorią naukową a jej interpretacją lub filozofią, z jaką teorię tę się łączy. Nie rozwija on tu jednak szerzej tego zagadnienia, za to odnosi się do problemu rozumienia teorii ewolucji jako tylko hipotezy:

 

Przeciwnicy teorii ewolucji (rzadziej się to odnosi do teorii Wielkiego Wybuchu) często pytają: Czy teoria ewolucji jest faktem czy hipotezą? Oczekują oczywiście odpowiedzi, że hipotezą. A więc nie ma podstaw, by ją przyjmować. Taka argumentacja opiera się na głębokim niezrozumieniu metody współczesnych nauk przyrodniczych. Teoria ewolucji nie jest ani faktem, ani hipotezą – jest teorią. Teoria naukowa to zespół logicznie ze sobą powiązanych faktów obserwacyjnych, praw przyrody, hipotez oraz procedur argumentacyjnych i doświadczalnych. Podstawowym celem działalności naukowej jest tworzenie dobrych teorii. Nie ma „nagich faktów”; fakty są zawsze „teoretyzowane”. Nabierają znaczenia, gdy są umieszczone w kontekście teorii. Bycie teorią jest dla jakiejś doktryny czymś nobilitującym11M. Heller, Jak uczyć o stworzeniu świata?, s. 22..

 

Fragment ten pokazuje, jak Heller rozumie naukę. Odróżnia teorie naukowe od hipotez, które to wydaje się rozumieć najpierw jako twierdzenia, które nie „ma[ją] podstaw, by je przyjmować”. W tym sensie rzeczywiście teorie naukowe – jako w jakiś sposób zgodne z faktami obserwacyjnymi, procedurami argumentacyjnymi i doświadczalnymi – mają o wiele wyższy status, jeśli chodzi o ich prawomocność i wiarygodność. We współczesnej filozofii nauki panuje jednak niemalże zgoda, jeśli chodzi o uznanie, że każde twierdzenie naukowe ma charakter hipotetyczny. Przez hipotetyczność nie rozumie się jednak wtedy braków jakichkolwiek podstaw, ale podatność na obalenie. Hipotetyczność ta dotyczyć ma także twierdzeń obserwacyjnych, co jest częściowo związane ze wspomnianą przez Hellera kwestią uteoretyzowania obserwacji (więcej na ten temat czytelnik znajdzie w (Zawodne) sposoby odróżniania nauki od nienauki. Lepszych brak). Heller wydaje się też rozumieć hipotezy w inny sposób niż na początku, bowiem dalej pisze, że stanowią one składnik teorii naukowych, a trudno przypuszczać, by coś, co ma charakter poznawczo nobilitujący, składało się z czegoś, co przyjmuje się bez żadnych podstaw. Możliwe więc, że Heller uznałby hipotetyczność wszelkich twierdzeń naukowych, tym bardziej że, jak sam pisze, nie istnieją w nauce „nagie fakty”, czyli fakty, niezależnie od jakichkolwiek teorii.

Niemniej wspomniane teorie Wielkiego Wybuchu oraz ewolucji biologicznej ze względu na swoją wagę, w tym powiązanie z innymi teoriami współczesnej nauki, nie powinny być przez katechetę podważane. Jak pisze Heller: „walczenie z nimi jest w pewnym sensie walczeniem z duchem nauki. Katecheta, który to czyni, jest współodpowiedzialny za zarzut, ciągle jeszcze stawiany Kościołowi, że jest on wsteczny i antynaukowy”12M. Heller, Jak uczyć o stworzeniu świata?, s. 22.. Heller radzi również, by katecheta przy okazji omawiania problematyki stworzenia poruszył zagadnienie relacji nauki i religii, a wcześniej samodzielnie zapoznał się z bogatą literaturą poświęconą tej kwestii, a nie ograniczał się do tego, co znajdzie w podręcznikach.

 

Ekologia i sens wszechświata

Lekcje religii dotyczące stworzenie to zdaniem Hellera również dobra okazja, by mówić o „odpowiedzialności za Ziemię, czyli o ekologii, podkreślając aspekty etyczne i religijne tej nauki”13M. Heller, Jak uczyć o stworzeniu świata?, s. 23.. Heller przestrzega jednocześnie przed „ideologizowaniem” charakterystycznym dla wielu ruchów ekologicznych: „Ideologizowanie pod tym względem polega głównie na kierowaniu się emocjami bardziej niż rozumem […]. Łatwo prowadzi to do postaw antynaukowych”14M. Heller, Jak uczyć o stworzeniu świata?, s. 23..

Także problematyka sensu i celu wszechświata łączy się z zagadnieniem stworzenia.  Przytoczmy dłuższy fragment:

 

Ludzie młodzi są szczególnie wyczuleni na zagadnienie sensu. Powinno więc ono zajmować dużo miejsca w naszej katechezie – coraz więcej w miarę przechodzenia do starszych klas. Katecheza o stworzeniu jest doskonałą i naturalną okazją, by do tego zagadnienia powrócić. Bo to przecież w akcie stworzenia Bóg nadaje sens światu, a także człowiekowi jako jego naturalnej cząstce. Stwarzając świat, Bóg ma (czas teraźniejszy, bo stwarzanie świata wciąż trwa) pewien racjonalny zamysł – plan stworzenia. Urzeczywistniając ten zamysł, Stwórca powołuj do bytu świat wraz ze wszystkimi prawami, które tworzą jego strukturę i nim „rządzą”. Cały wysiłek, jaki ludzkość wkłada w rozwijanie nauki, to nic innego jak tylko próba odszyfrowania tego stwórczego zamysłu. Ale jego częścią jest także wyznaczenie przez Boga pewnego celu, do którego świat ma dążyć i dzięki któremu całe dzieło stworzenia ma sens. Odczytanie tego sensu leży poza możliwościami naukowej metody, ale stanowi przedmiot dociekań teologii. Teologia uczy, że celem działania Boga może być tylko On sam. A zatem celem wszechświata, jako dzieła Bożego, jest zmierzanie do Boga. Uczestnikiem tego zmierzania jest także człowiek, a przez fakt posiadania rozumu i świadomości jest on jego uczestnikiem w najbardziej podstawowym, najbardziej fundamentalnym znaczeniu. Poprzez rozpoznanie i uznanie tego ogólnego celu wszechświata, w którym czy tego chce, czy nie chce, uczestniczy, człowiek winien go uczynić swoim celem osobistym. Wówczas życie dla niego stanie się sensowne i wartościowe15M. Heller, Jak uczyć o stworzeniu świata?, s. 23..

 

Zgodnie z nakreślonym przez Hellera obrazem człowiek, będący „naturalną cząstką wszechświata”, jest dzięki nauce zdolny do „odszyfrowania” stwórczego zamysłu Boga, czyli praw tworzących strukturę przyrody i „rządzących” przyrodą. Stąd dla Hellera niedopuszczalne są postawy antynaukowe. „Nauka jest wielką wartością dla ludzkości i proces edukacji religijnej powinien to uczniom przekazać. Katecheza o stworzeniu jest doskonałą do tego okazją”16M. Heller, Jak uczyć o stworzeniu świata?, s. 23.. Ale sens ludzkiego życia, czy cel wszechświata, czyli sam Bóg, jest dla poznania naukowego niedostępny. Rozpoznaniu tego faktu służy teologia. Jeśli człowiek uczyni Boga swoim osobistym celem, wtedy życie ludzkiej jednostki stanie się sensowne i wartościowe.

 

Podsumowanie

Heller wydaje się wskazywać na dwa główne zadania katechezy o stworzeniu. Pierwszym jest wykazanie niesprzeczności naukowego i religijnego opisu rzeczywistości. Drugim zaś odniesienie do wykraczającej poza możliwości poznawcze nauki – problematyki sensu wszechświata. Twierdzenie, że nauki przyrodnicze nie mają nic do powiedzenia w kwestii sensu wszechświata, jest raczej powszechnie akceptowane. Z punktu widzenia tradycyjnego teizmu chrześcijańskiego za bardziej kontrowersyjne mogą być uznane wypowiedzi Hellera, w których deprecjonuje on rozumienie doktryny o stworzeniu jako mówiącej o zapoczątkowaniu istnienia świata, także twierdzenia Hellera o wciąż trwającym stwarzaniu lub o człowieku jako tylko „naturalnej cząstce wszechświata”. Dla filozofów nauki dyskusyjne może być rozumienie statusu teorii naukowych. Odnośnie do wszystkich wymienionych kwestii dyskusje wśród teologów i filozofów wciąż się toczą.

 

Piotr Bylica

Przypisy:

  • 1 Patrz Michał Heller, Jak uczyć o stworzeniu świata?, „Urania. Postępy Astronomii” 2024, t. XCV, nr 3, s. 19–23; w sprawie poprzednich wydań patrz Nota bibliograficzna.
  • 2 M. Heller, Jak uczyć o stworzeniu świata?, s. 20
  • 3 M. Heller, Jak uczyć o stworzeniu świata?, s. 20
  • 4 M. Heller, Jak uczyć o stworzeniu świata?, s. 20
  • 5 M. Heller, Jak uczyć o stworzeniu świata?, s. 21.
  • 6 M. Heller, Jak uczyć o stworzeniu świata?, s. 21.
  • 7 M. Heller, Jak uczyć o stworzeniu świata?, s. 21.
  • 8 M. Heller, Jak uczyć o stworzeniu świata?, s. 21.
  • 9 M. Heller, Jak uczyć o stworzeniu świata?, s. 21.
  • 10 M. Heller, Jak uczyć o stworzeniu świata?, s. 22.
  • 11 M. Heller, Jak uczyć o stworzeniu świata?, s. 22.
  • 12 M. Heller, Jak uczyć o stworzeniu świata?, s. 22.
  • 13 M. Heller, Jak uczyć o stworzeniu świata?, s. 23.
  • 14 M. Heller, Jak uczyć o stworzeniu świata?, s. 23.
  • 15 M. Heller, Jak uczyć o stworzeniu świata?, s. 23.
  • 16 M. Heller, Jak uczyć o stworzeniu świata?, s. 23.

Nota bibliograficzna:

Michał Heller, Jak uczyć o stworzeniu świata?, „Urania. Postępy Astronomii” 2024, t. XCV, nr 3, s. 19–23.

 

Jak wskazuje Redakcja czasopisma „Urania. Postępy Astronomii”, tekst Hellera pochodzi z książki Stworzenie i początek wszechświata, Michał Heller, Tadeusz Pabjan, Copernicus Center Press, Kraków 2013, s. 151–163. Pierwodruk ukazał się zaś w książce Nauka, wiara, katecheza. Jak mówić o relacjach nauka – wiara w katechezie, red. Robert Janusz, Bogdan Lisiak, Jacek Poznański, Wyższa Szkoła Filozoficzno-Pedagogiczna „Ignatianum” – Wydawnictwo WAM, Kraków 2002, s. 159–167.

Przeczytaj także