Jak próżność i nieporozumienie przyczyniły się do problemów Galileusza z inkwizycją

Redakcja Contra Gentiles

Powszechnie podzielany pogląd głosi, że Galileusz był torturowany i więziony w lochach przez inkwizycję, a przyczyną stały się jego poglądy naukowe. Ponieważ uczony twierdził, że Ziemia nie jest nieruchoma i nie znajduje się w centrum Wszechświata, to przeciwstawiał się chrześcijańskiej wizji rzeczywistości. Wbrew jednak temu mitowi ani nie był więziony w lochach inkwizycji, ani torturowany, ani też teoria heliocentryczna nie podważała rzekomego antropocentryzmu chrześcijaństwa (patrz Galileusz więziony i torturowany przez Kościół wrogo nastawiony do uczonego. A jak było naprawdę? oraz Czy Kopernik zdegradował człowieka, usuwając go z centrum kosmosu?). Tu zajmiemy się problemem pewnej pozamerytorycznej przyczyny, czyli w ogóle niezwiązanej z naukowymi przekonaniami Galileusza, która stoi za jego problemami z inkwizycją. Gdyby nie ona, to wszystko mogłoby potoczyć się zgoła inaczej: nie byłoby żadnej rozprawy i nie byłoby „sprawy Galileusza”, która na całe stulecia położyła się cieniem na obraz relacji między nauką a religią. Gdyby nie ta przyczyna, to być może żylibyśmy dziś w kulturowo zupełnie innym świecie, w którym powszechnie postrzegałoby się religię i naukę inaczej niż przez pryzmat konfliktu i nieustannej walki.

O co więc chodzi? Otóż każdy wykształcony człowiek wie (a przynajmniej powinien wiedzieć), że w rzetelnej dyskusji liczy się siła argumentów, a nie języka, jakim się tę dyskusję prowadzi. To argumenty powinno się atakować, a nie osobę, z którą się dyskutuje. Standard ten szczególnie obowiązuje (a przynajmniej powinien obowiązywać) w nauce, stanowiącej wzorzec racjonalności i rzetelności intelektualnej. Co ta uwaga ma wspólnego z włoskim astronomem? Nie ulega wątpliwości, że Galileusz był wielkim uczonym. Był jednak też po prostu człowiekiem i ‒ jak każdemu człowiekowi ‒ zdarzały mu się pewne potknięcia w realizowaniu ideału naukowca, które wynikały z cech jego charakteru. W tym wypadku chodzi o próżność. Gdyby nie pewne sytuacje, w których Galileusz dał się ponieść niższym instynktom, być może nie byłoby całej sprawy, bo uczony miał zgodę władz kościelnych na druk dzieła, w którym pisał o heliocentryzmie i wśród hierarchów kościelnych nie brakowało osób uważających, że może mieć rację. A do przyjaciół Galileusza należał sam papież Urban VIII. Dlaczego uczony popadł więc w niełaskę?

 

Jak to było, czyli kto kogo obraził i co z tego wynikło?

Obrażony papież

W roku 1624, kilka lat przed rozpoczęciem prac nad swoim głównym dziełem, Dialogiem o dwu najważniejszych układach świata, Galileusz odbył rozmowy z papieżem. W roku 1616 Kościół zabronił bowiem uczonemu głoszenia tej teorii jako prawdziwej, stwierdzono między innymi, że brakuje wystarczających dowodów na ruch Ziemi, z czym współcześni znawcy tematu zasadniczo się zgadzają (wkrótce opublikujemy tekst poświęcony tej sprawie Czy Galileusz dowiódł, że Ziemia się porusza?). We wspomnianych rozmowach papież przyjął, że heliocentryzm to koncepcja nierozważna, ale nie uznał jej za heretycką. W późniejszej rozmowie podtrzymał swoje stanowisko, choć Galileusz liczył na jego złagodzenie. Wtedy to papież wygłosił argumenty, które później znalazły się w książce Galileusza. James Reston, autor monografii poświęconej Galileuszowi, następująco opisuje rolę tego wydarzenia:

 

Ważne było nie to, czy papież złagodził swoje stanowisko – bo nie złagodził – ale że argumenty, jakich użył w obronie dawnego myślenia, zostały zapamiętane. Kilka lat później Galileusz włożył je w usta tępowatej postaci swojego arcydzieła […]. Argumenty papieża zostały ośmieszone. Urban też nie zapomniał przebiegu rozmowy z uczonym i nie rozbawił go wcale sposób, w jaki potraktował tę wymianę zdań Galileusz. Pod pewnymi względami w tym tkwi klucz do losu Galileusza. Chodziło nie o pryncypia, lecz o sprawy osobiste1James Reston Jr., Galileusz, tłum. Adam Szymanowski, Seria: „Na Ścieżkach Nauki”, Prószyński i S-ka, Warszawa 1998, s. 251 (wyróżnienie....

 

Gdy Dialog o dwu najważniejszych układach świata ukazał się drukiem i papież poznał jego treść, wtedy, jak pisze Reston, ogarnęła go wściekłość. Dał jej wyraz podczas spotkania z Franceskiem Niccolinim, ambasadorem Toskanii, który udał się do Urbana VIII, by bronić Galileusza. Gniew papieża nie wynikał z tego, że ‒ wbrew warunkom zgody Kościoła na druk dzieła ‒ Galileusz nie potraktował teorii Kopernika jako jedynie hipotezy, ale ze względów osobistych:

 

Nie chodziło o to, że Galileusz propaguje „wyuzdaną” doktrynę albo że nie trzyma się granic wyznaczonych człowiekowi świeckiemu i jest nieposłuszny rozporządzeniu Kościoła. Coś takiego nie wzbudzi gniewu, lecz wymaga po prostu rozumnego wskazania właściwej drogi. Przyczyna gniewu może leżeć w ośmieszeniu. Jedna z uwag Urbana VIII wyjaśniała całą sprawę Galileusza: „Nie lękał się zabawić moim kosztem”2Reston Galileusz…, s. 305. .

 

 

Intryga obrażonych jezuitów

Czy papież słusznie uznał, że został celowo ośmieszony przez Galileusza? Drwienie z papieża byłoby działaniem niezrozumiałym, bo obydwaj uznawali siebie za przyjaciół. Okazuje się, że w całej sprawie ważną rolę odegrało Towarzystwo Jezusowe, czyli jezuici. Reston pisze, że Galileusz poczuł się zraniony podejrzeniami o utożsamianie przez niego Simplicia (Prostaka) z papieżem, starał się wyjaśnić, że jest niewinny, ale nieprzychylne mu osoby okazały się bardziej skuteczne. Przede wszystkim ważna była rola jezuity Christopha Scheinera, który przekonywał papieża, że Galileusz Ojca Świętego ośmiesza:

 

Szczególnie silnie zraniło go podejrzenie, że tworząc postać Simplicia z Dialogu, nadał jej cechy samego Urbana VIII. Tę wstrętną myśl wbił papieżowi do głowy ojciec Christoph Scheiner, najzacieklejszy z jezuickich wrogów Galileusza. Sugestia Scheinera przypominała podszepty Jaga, wmawiającego Otellowi, że Desdemona nie dochowuje mu wierności. Galileusz zwracał się do wielu wpływowych osób, nawet do brata papieża, by przekonać Urbana VIII, że jest to straszliwe kłamstwo3Reston Galileusz…, s. 350..

 

Sam Galileusz pisał tak:

 

Dowiedziałem się z Rzymu, że Jego Eminencja kardynał Antonio Barberini i ambasador francuski byli na audiencji u Jego Świątobliwości i próbowali go przekonać, że nie przyszło mi nawet na myśl dworować sobie z Jego Świątobliwości. Nigdy nie zamierzałem zrobić czegoś tak świętokradczego, choć moi wrogowie zdołali go przekonać, że właśnie tak uczyniłem. To pierwotna przyczyna wszystkich moich kłopotów4Słowa Galileusza, cyt. za: Reston Galileusz…, s. 350..

 

Sam Galileusz zatem stwierdza, że nie zamierzał obrazić papieża oraz że pierwszą przyczyną wszystkich jego kłopotów jest nieporozumienie związane z obrazą Urbana VIII. Sam więc uznał, że to nie względy naukowe stały za jego problemami z inkwizycją.

Nieporozumienia by jednak nie było, gdyby nie wspomniani wrogowie Galileusza na czele z Scheinerem. Skąd ta wrogość wobec Galileusza? Znowu wszystko sprowadza się do względów osobistych. Już kilka lat wcześniej Scheiner twierdził, że przed Galileuszem zaobserwował plamy na Słońcu. Obaj popadli w spór. Jak pisze Reston, „[…] w 1614 roku Galileusz był zaangażowany w niemożliwy do rozstrzygnięcia spór o pierwszeństwo z pedantycznym i nieustępliwym jezuitą. W następnych latach ta batalia stawała się coraz bardziej małostkowa. Miała odegrać wielką rolę osiemnaście lat później, podczas procesu Galileusza”5Reston Galileusz…, s. 173-174.. Za zniewagę Scheiner uznał słowa Galileusza:

 

Niektórzy zaś, zniewoleni i przekonani moimi racjami, próbowali obedrzeć mnie z chwały, udając, że nie widzieli moich pism, i próbując przedstawić siebie jako pierwszych odkrywców tych wstrząsających cudowności6Galileusz, Waga probiercza, czyli mała precyzyjna waga złotników, cyt. za: Reson, Galileusz…, s. 174..

 

Według Restona „Ojciec Scheiner uznał to za osobistą zniewagę. Pragnienie zemsty tliło się w nim przez dwadzieścia lat”7Reson, Galileusz…, s. 174.. Galileusz wypowiadał się o Scheinerze w sposób obraźliwy także później w roku 1629, gdy dowiedział się, że Scheiner drukuje rozprawę o plamach na Słońcu:

 

Dowiedziałem się, że […] drukuje swoją rozprawę o plamach słonecznych […]. Skoro zaś rozprawa jest długa, zaczynam podejrzewać, że pełno w niej rzeczy niezwiązanych z tematem. Długość oznacza stronice pełne banału, pośród którego prawda zajmuje niewiele miejsca. Jeśli mówi cokolwiek innego, niż jest w moim liście o plamach słonecznych, to zapisuje tylko rzeczy czcze i kłamliwe8Słowa Galileusza, cyt. za: Reston Galileusz…, s. 288..

 

Później w Dialogu Galileusz ponownie dał wyraz swojej pogardzie dla Scheinera, gdzie nazwał go próżnym, nieroztropnym, prezentował go jako człowieka intelektualnie miernego i amatora. Ten wpadł we wściekłość, gdy zapoznał się z jego dziełem. Pisał „Unicestwił moje dociekania matematyczne, targnął się na moją Rosa Ursina [dzieło Scheinera − dopisek RCS] i moje odkrycie rocznych ruchów plam słonecznych. Jestem gotów bronić siebie i prawdy!”9Słowa Scheinera, cyt. za: Reston Galileusz…, s. 301..

Innym jezuitą, który żywił urazę do Galileusza, był ojciec Horatio Grassi, z którym Galileusz spierał się niegdyś na temat tego, czym są komety. W dyskusji tej obydwaj byli aroganccy i nieraz kpili z siebie nawzajem, aczkolwiek pierwszy atak pochodził od Galileusza. Jak pisze Reston:

 

Gdyby Galileusz potrafił powściągnąć swój ostry język, być może doszłoby do pożytecznego dialogu z ojcem Grassim. Galileusz jednak tego nie potrafił i miał za to zapłacić. […] Kilkoma sztychami rapiera Galileusz zamienił dyskusję w potyczkę o charakterze osobistym, zraził do siebie całe Towarzystwo Jezusowe10Reston Galileusz…, s. 232‒233..

 

Gdy Scheiner zapoznał się z dziełem Galileusza, postanowił działać. Znalazł sprzymierzeńca w ojcu Grassim:

 

Tym razem nie zadowolił się przeżywaniem zniewagi w samotności i zaapelował o solidarne wsparcie całego zakonu […]. Wysiłki Scheinera spotkały się z życzliwym przyjęciem ówczesnego jezuickiego geniusza, szanowanego ojca Horatia Grassiego, którego ostre pióro Galileusza już niegdyś zraniło […]. Ojcu Grassiemu […] spodobała się perspektywa spóźnionego odwetu. […] Kiedy już jezuici wzięli pełny odwet, Grassi kłopoty Galileusza przypisał nie jego naukom, ale arogancji. „Sam doprowadził się do ruiny. Zbyt jest rozkochany we własnym umyśle i zbyt pogardliwie odnosi się do umysłów innych. Nic dziwnego, że wszyscy spiskują, żeby mu zaszkodzić”11Reston Galileusz…, s. 301‒302 (podkreślenia RCG).

 

Odwet ten dokonał się między innymi w ten sposób, że jezuici przekonali papieża, iż Galileusz Ojca Świętego ośmieszył, przez co wzbudzili jego wściekłość, a w konsekwencji Galileusz popadł w kłopoty, których pewnie by nie było, gdyby nie próżność, arogancja i pycha różnych uczestników tego dramatu.

 

Wniosek

Kłopoty Galileusza z Kościołem oczywiście związane były z głoszoną przez niego teorią. Ale to nie jego poglądy naukowe doprowadziły do tego, że jezuici wystąpili przeciw niemu, co doprowadziło do rozkręcenia inkwizycyjnej machiny. Za wszystkim stały względy osobiste, prywatne urazy, interesy, urażona duma, które to czynniki nie mają nic wspólnego z tym, czy Ziemia się kręci, czy nie.

Redakcja Contra Gentiles

Przypisy:

  • 1 James Reston Jr., Galileusz, tłum. Adam Szymanowski, Seria: „Na Ścieżkach Nauki”, Prószyński i S-ka, Warszawa 1998, s. 251 (wyróżnienie RCG).
  • 2 Reston Galileusz…, s. 305.
  • 3 Reston Galileusz…, s. 350.
  • 4 Słowa Galileusza, cyt. za: Reston Galileusz…, s. 350.
  • 5 Reston Galileusz…, s. 173-174.
  • 6 Galileusz, Waga probiercza, czyli mała precyzyjna waga złotników, cyt. za: Reson, Galileusz…, s. 174.
  • 7 Reson, Galileusz…, s. 174.
  • 8 Słowa Galileusza, cyt. za: Reston Galileusz…, s. 288.
  • 9 Słowa Scheinera, cyt. za: Reston Galileusz…, s. 301.
  • 10 Reston Galileusz…, s. 232‒233.
  • 11 Reston Galileusz…, s. 301‒302 (podkreślenia RCG).

Nota bibliograficzna:

James Reston Jr., Galileusz, tłum. Adam Szymanowski, Seria: „Na Ścieżkach Nauki”, Prószyński i S-ka, Warszawa 1998.

 

Autor wykorzystanej tu książki wcale nie obrał sobie za cel obronę Kościoła czy wykazywanie winy Galileusza. Można raczej odnieść wrażenie, że jest bardzo krytycznie nastawiony wobec Watykanu i jego działań związanych ze sprawą Galileusza, także tych, które zostały podjęte już za pontyfikatu Jana Pawła II, mających oczyścić uczonego z dawnych zarzutów. Przedstawiony przez niego bardziej szczegółowy obraz przyczyn problemów Galileusza z Kościołem został tu znacząco uproszczony, a także uwypuklono tu kwestię czynników pozamerytorycznych w tej niezwykle złożonej sprawie. Uproszczenie to jednak pozwala dostrzec istotną rolę wątków, które pomijane są w fałszującym cały obraz micie o konflikcie Galileusza z Kościołem jako wynikającym z głoszonych przez niego poglądów naukowych.