Einstein o relacji między nauką a religią

Piotr Bylica

Zaprezentowana zostaje tu Einsteinowska koncepcja relacji między nauką a religią. W szczególności dowiecie się, jak Einstein rozumiał rolę religijnych elementów w nauce i co miał na myśli, mówiąc, że „nauka bez religii jest ułomna, religia bez nauki jest ślepa”.

 

W tekście Einstein o pochodzeniu religii i typach religijności zostały zaprezentowane poglądy Alberta Einsteina na naturę religii. Okazało się, że według uczonego wszystkie religie wywodzą się z potrzeb ludzkich, a więc są wytworem w pełni naturalnym. Odróżniał on jednak religie niższe i wyższe. Do pierwszych zaliczał religie teistyczne. Występującą w nich ideę Boga osobowego postrzegał jako naiwny antropomorfizm. Za najwyższy rodzaj religii uważał coś, co nazywał „religijnością kosmiczną”. Polega ona na wierze w ogólną racjonalność ładu przyrodniczego i zdolność człowieka do poznania owego ogólnego porządku. Religijność kosmiczna nie zawiera idei Boga osobowego i jest nie tylko zgodna z nauką, ale wręcz stanowi jej motor. Poniżej przyglądamy się dokładniej Einsteinowskiej koncepcji relacji między nauką a religią, szczególnie jego rozumieniu elementów religijnych wartościowych dla nauki, by ostatecznie wyjaśnić, co miał na myśli, mówiąc, że „nauka bez religii jest ułomna, religia bez nauki jest ślepa”1Albert Einstein, Nauki przyrodnicze a religia, w: tenże, Pisma filozoficzne, IFiS PAN, Warszawa 1999, s. 229‒230 [226‒232]..

 

Konieczność czynników pozanaukowych – moralnych i religijnych – w nauce

Einsteina nie można zaliczyć do przedstawicieli neopozytywizmu, którzy działalność naukową redukowali do faktów i logiki. Neopozytywiści uznawali, że nauka polega jedynie na gromadzeniu faktów oraz wyprowadzaniu z nich teorii i praw na drodze logicznego rozumowania. W takim przedstawieniu nauki nie było miejsca na czynniki emocjonalne, filozoficzne lub religijne [w sprawie neopozytywistycznego obrazu nauki patrz: (Zawodne) sposoby odróżniania nauki od nienauki. Lepszych brak]. Einsteinowskie wyobrażenie nauki było zasadniczo niezgodne z dominującym w pierwszej połowie XX wieku nurtem w filozofii nauki. Twórca teorii względności pisał, że w nauce niezbywalnymi elementami są te, które wykraczają poza fakty i logikę:

 

Intuicyjne i konstruktywne zdolności duchowe muszą wchodzić w grę wszędzie tam, gdzie chodzi o budowę prawdy naukowej. Gmach prawdy naukowej można wznieść z kamieni i zaprawy jej własnych nauk, logicznie uporządkowanych. Lecz aby go zbudować i aby go zrozumieć, trzeba wprowadzić do akcji zdolności konstruktywne artysty. […] Osobiście uważam za rzecz najwyższej wagi doprowadzenie do współdziałania wszystkich różnorodnych zdolności pojmowania. Rozumiem przez to, że nasze skłonności i wyczucie moralne, nasze poczucie piękna i instynkty religijne, wszystkie są siłami służebnymi, pomagając zdolności rozumowania dojść do najwyższych osiągnięć2Albert Einstein, Nauka a Bóg, w: tenże, Pisma filozoficzne, IFiS PAN, Warszawa 1999, s. 221 [218‒226]..

 

Dla nauki są zatem istotne czynniki moralne i religijne. Są tak ważne, że może nawet nie powinno się ich określać jako pozanaukowe. Einstein jednak wyraźnie rozgraniczał to, co naukowe, i to, co znajduje się niejako poza nauką, ale wpływa na nią w sposób zasadniczy. Sama moralność, jak wskazywał fizyk, związana jest właśnie z religijnością. Twierdził, że religia jest ważna dla nauki, a także w życiu społecznym w ogóle, służy bowiem do wytyczania celów oraz formułowania ocen. Jeśli nauka jedynie stwierdza fakty, to ocena faktów musi pochodzić spoza nauki. Nauka mówi, jak jest, ale nie może powiedzieć, jak powinno być:

 

Z pewnością jest prawdą, że przekonania nie mogą mieć mocniejszego poparcia niż doświadczenie i świadome, jasne myślenie. […] Słaby punkt tego ujęcia polega jednak na tym, że tych przekonań, które są decydujące i niezbędne dla naszego działania i wartościowania, zupełnie nie można wyprowadzić wyłącznie ową solidną naukową drogą.

[…] od poznania tego, co jest, nie prowadzi żadna droga do tego, co powinno być. Nawet z najjaśniejszego i najpełniejszego poznania tego, co jest, nie da się wyprowadzić celu naszych ludzkich dążeń. Obiektywne poznanie daje wprawdzie potężne narzędzia do osiągania zadanych celów, jednak sam cel i pragnienie osiągnięcia go musi wypływać z innego źródła.

[…] Tym, czego nie może nam dać czyste myślenie, jest wytyczenie ostatecznych i najbardziej fundamentalnych celów, według których orientują się cele bardziej wtórne. Wytyczanie fundamentalnych celów i ocen oraz ich utrwalanie w efektywnym życiu jednostek wydaje mi się teraz najważniejszą funkcją religii w życiu społecznym człowieka3Einstein, Nauki przyrodnicze a religia, s. 227..

 

To religia pozwala więc na wytyczanie podstawowych celów oraz ocenianie faktów. Stanowi też czynnik, dzięki któremu reguły, które zaleca, są utrwalane i mogą skutecznie wpływać na życie jednostek oraz społeczeństw.

 

Brak konfliktu między nauką a religią. Ale za jaką cenę?

Tak rozumiana religia (jako dążenie do poznania i realizacji fundamentalnych wartości i celów) w żadnym razie, zdaniem Einsteina, nie kłóci się z nauką. Konflikt tak pojmowanej religii z nauką jest wręcz niemożliwy:

 

Człowiek religijny jest zatem wierzący w tym sensie, że nie wątpi w znaczenie i szlachetność owych pozaosobowych treści i celów, które ani nie mogą mieć, ani nie potrzebują rozumowego uzasadnienia. […] Religia w tym sensie jest kontynuowanym przez stulecia dążeniem ludzi do pełnego i jasnego uświadomienia sobie tych wartości i celów i doprowadzania ich do coraz silniejszego i głębszego działania. Jeśli religię i naukę rozumie się w sensie tych definicji, to konflikt między nimi wydaje się niemożliwy4Einstein, Nauki przyrodnicze a religia, s. 229..

 

Twierdzenie Einsteina o braku, a nawet niemożliwości konfliktu między nauką a religią dla osób wierzących może być pokrzepiające. Należy jednak zwrócić uwagę, że ceną za ten pokój jest usunięcie z religii wszelkich twierdzeń o faktach. Tylko nauka może stwierdzać fakty, czyli opisywać i wyjaśniać zdarzenia zachodzące w świecie. Religia może jedynie być źródłem twierdzeń o wartościach: czy coś jest złe, czy dobre; piękne czy brzydkie; zasługujące na pochwałę czy pogardę itp., oraz wyznaczać podstawowe cele ludzkiej działalności. Nie może natomiast stwierdzić, że coś miało miejsce lub nie, że fakty są takie, a nie inne:

 

Religia ma natomiast do czynienia tylko z wartościowaniem ludzkich myśli i czynów; nie ma prawa orzekać niczego o faktach i relacjach między faktami5Einstein, Nauki przyrodnicze a religia, s. 229..

 

W ten sposób postrzegana religia nie odpowiada oczywiście żadnej realnie istniejącej tradycyjnej religii. Zauważmy, że Einstein stwierdzał tu nie tyle, że religie nie opisują rzeczywistości, ale że nie wolno im tego robić. Oczywiście zdawał sobie sprawę, że rzeczywiste religie głoszą twierdzenia opisujące fakty, ale uważał, że nie mają do tego prawa. Jeśli nie będą się tym zajmować, to wtedy ich konflikt z nauką stanie się niemożliwy.

Einstein nie zgadzał się na religijną ideę Boga odpowiadającego na modlitwy, którą uważał za antropomorficzną:

 

W młodzieńczym okresie rozwoju ludzkości […] człowiek próbował pozyskać przychylność  [wymyślonych przez siebie bogów – P.B.] za pomocą magii i modlitwy. Pojęcie Boga w religiach nauczanych obecnie jest sublimacją owego dawnego wyobrażenia bogów. Jego antropomorficzna natura przejawia się np. w tym, że ludzie w modlitwach wzywają istotę boską, błagając ją o spełnienie próśb6Einstein, Nauki przyrodnicze a religia, s. 230..

 

Tradycyjne religie, w których idea taka występuje, są zdaniem Einsteina w oczywistym konflikcie z nauką. Jest tak dlatego, że, jak uważał, nauka wyklucza możliwość wyjątków od reguł i praw, które stara się poznać, a tymczasem religie teistyczne wymagają wiary w możliwość takich wyjątków:

 

W tej osobowej idei Boga zawiera się główna przyczyna obecnego konfliktu między sferą religijną a naukową. Nauka usiłuje formułować ogólne reguły określające wzajemne związki rzeczy i zdarzeń w przestrzeni i czasie. Dla tych reguł, względnie praw przyrody, żąda się – nie dowodzi – ważności ogólnej i niedopuszczającej wyjątków. Jest to na razie tylko program, a przekonanie o jego zasadniczej wykonalności uzasadnione jest tylko częściowymi sukcesami. Nie dałoby się chyba jednak znaleźć nikogo, kto zaprzeczyłby tym częściowym sukcesom i chciałby je sprowadzić do ludzkiego samooszukiwania się […].

Im bardziej człowiek jest przekonany o rządzonym prawami porządku wśród wszelkich zdarzeń, tym silniejsze staje się jego przekonanie, że obok tego prawidłowego porządku nie ma już miejsca na przyczyny o innym charakterze7Einstein, Nauki przyrodnicze a religia, s. 230‒231..

 

Problem dla relacji między nauką a tradycyjnymi religiami stanowi więc koncepcja osobowego Boga, który wpływa na to, co dzieje się w przyrodzie. Einstein przyznawał, że nauka nie udowodniła, że od praw przyrody nigdy nie zdarzają się żadne odchylenia, ale wnioskował, iż postępy nauki prowadzą do przekonania, że nie ma w przyrodzie miejsca na inne przyczyny niż tylko naturalne, podlegające niezmiennym prawom. W naukowo poprawnej Einsteinowskiej wizji religii nie ma zatem miejsca na cuda. To religijne koncepcje mówiące, że sfera nadnaturalna (przede wszystkim Bóg) niekiedy wpływa na to, co dzieje się w świecie – że mają miejsce cuda − prowadzi do konfliktu nauki i religii. (Aby zorientować się, czy jest tak rzeczywiście, patrz: Czy cuda na pewno kłócą się ze współczesną nauką: w pewnym sensie tak, a w innym nie oraz Kiedyś ludzie nie mieli pojęcia o prawach przyrody, dlatego wierzyli w cuda. Czy rzeczywiście? Teksty te zawierają argumentację przeczącą tezie Einsteina o koniecznym konflikcie idei cudów i nauki).

 

Co zatem mają począć wyznawcy tradycyjnych religii?

W obliczu groźby konfliktu z nauką taką jak rozumiał ją Einstein, czyli niedopuszczającą żadnych wyjątków w porządku przyrodniczym i będącą jedynym prawomocnym źródłem wiedzy o faktach, religie powinny zdaniem fizyka odrzucić koncepcję Boga osobowego. Winny one zostać oczyszczone z takiej idei, natomiast składową etyczną powinno się  zachować. Dzięki owemu oczyszczeniu religie będą mogły funkcjonować jako źródło etyki. Bowiem usuwając dzięki nauce doktrynę o działaniu osobowego Boga religie zachowają swój autorytet, który stracą, jeśli będą w niezgodzie z nauką:

 

Ludzie religijni powinni porzucić koncepcję osobowego Boga, by ratować etykę […]. Ci, którzy szerzą religię, muszą zdobyć się na wielkość, aby w walce o dobra etyczne zrezygnować z doktryny o działaniu osobowego Boga, tzn. z owego źródła lęku i nadziei, które kapłanom dawnych czasów dawało do rąk wielką władzę. […] Jeśli szerzyciele religii przeprowadzą zarysowany tutaj proces oczyszczenia, na pewno z radością stwierdzą, że prawdziwa religia została uszlachetniona i pogłębiona przez poznanie naukowe8Einstein, Nauki przyrodnicze a religia, s. 231‒232..

 

Einstein zwracał się więc tu do ludzi religijnych i można powiedzieć, że radził chrześcijanom, żydom, muzułmanom, hindusom i innym wyznawcom tradycyjnych religii, by przestali być chrześcijanami, żydami itd. Dzięki pozbyciu się idei, które według Einsteina nie dają się pogodzić z nauką, ich religia zostałaby uszlachetniona i pogłębiona. W rzeczywistości, choć Einstein tego nie pisał, przestałaby istnieć. Można więc zadać pytanie: co zostałoby uszlachetnione?

 

Nauka prowadzi do religii prawdziwej

Einstein miał więc własną koncepcję religii ‒ tego, o co w religii chodzi, co jest w niej ważne. Do jej istotnych elementów należy uwolnienie człowieka od egocentryzmu. Zdaniem fizyka nauka w tym właśnie pomaga religii:

 

jednym z celów religii jest uwolnienie ludzi w miarę możliwości z niewoli egocentrycznych pożądań, pragnień i obaw, to rozum naukowy może pomóc religii9Einstein, Nauki przyrodnicze a religia, s. 231..

droga do prawdziwej religijności nie prowadzi przez strach egzystencji, lęk przed śmiercią i ślepą wiarę, lecz przez dążenie do poznania rozumowego10Einstein, Nauki przyrodnicze a religia, s. 232..

 

Dzięki nauce, jak uważał Einstein, religia staje się bardziej uduchowiona, bo prowadzi do większej pokory i lepszego zdania sobie sprawy z „wielkości rozumu ucieleśnionego w tym, co istnieje”:

 

Słuszne jest, że religia stara się znajdować reguły pozwalające wiązać ze sobą i przepowiadać fakty […], redukować znalezione związki do możliwie niewielkiej liczby wzajemnie niezależnych elementów pojęciowych […], chociaż w tym dążeniu najczęściej styka się z niebezpieczeństwem stania się ofiarą iluzji. Jednak tego, kto intensywnie przeżywa skuteczne kroki w tej dziedzinie, ogarnia głęboka cześć dla rozumu objawiającego się w tym, co istnieje. […] Drogą zrozumienia dochodzi on do daleko posuniętego wyzwolenia z więzów osobistych pragnień i nadziei oraz do pełnego pokory nastawienia umysłu wobec niedostępnej w całej swej głębi dla człowieka wielkości rozumu ucieleśnionego w tym, co istnieje. Nastawienie to jednak wydaje mi się religijne w najwyższym znaczeniu tego słowa. Nauka przyczynia się więc […] nie tylko do oczyszczania myśli religijnej z antropomorficznych osadów, lecz również do religijnego uduchowienia pojmowania życia11Einstein, Nauki przyrodnicze a religia, s. 231..

 

Prawdziwa religia wyraża się zatem w nastawieniu pełnym czci dla rozumu objawiającego się w tym, co istnieje, i w umyśle przepełnionym pokorą wobec rozumności, jaką rządzi się świat.

Według Einsteina więc istnieje jakiś Rozum czy jakaś Rozumność, przejawiająca się w matematycznym ładzie przyrody, zgodnie z którym przyroda funkcjonuje. Tego Rozumu Einstein nie identyfikował z samą przyrodą, trudno jednak powiedzieć, czy naukowiec ten posiadał jasną ideę tego, co miał na myśli, gdy mówił o Rozumie. Pisał, że nie jest ani ateistą, ani panteistą:

 

Nie jestem ateistą i nie sądzę, abym mógł się nazwać panteistą. […] Widzimy wszechświat cudownie urządzony i podlegający pewnym prawom, ale prawa te rozumiemy tylko mgliście. Nasze ograniczone umysły zdają sobie sprawę z istnienia tajemniczej siły, która porusza konstelacjami12Max Jammer, Einstein and Religion, Princeton 1999, s. 48; podkreślenie − A.F.; cyt. za: Antony Flew, Roy Abraham Varghese,....

Każdy człowiek zaangażowany poważnie w badania naukowe przekonuje się, że poprzez prawa przyrody objawia się duch, który nieskończenie przewyższa ducha ludzkiego i w obliczu którego człowiek, świadom jak skromne ma możliwości, musi odczuwać pokorę13Jammer, Einstein and Religion…, s. 93; cyt. za: Flew, Varghese, Bóg istnieje…, s. 133..

 

Takie elementy, jak pokora, dążenie do prawdy, przekonanie o racjonalności podstawy, z której wywodzi się świat, są wspólne dla religii, którą Einstein określał jako prawdziwą oraz dla teizmu chrześcijańskiego. Jednak teizm chrześcijański i inne religie teistyczne przyjmują szereg kluczowych dla nich twierdzeń o Bogu jako osobie, a także o działaniu Boga w świecie, z których powinny zdaniem Einsteina zostać oczyszczone, czyli tak naprawdę religie te powinny zostać zlikwidowane. Powinna jego zdaniem pozostać jedynie religia, która będzie czcić ogólny ład przyrody lub bezosobową racjonalność za owym ładem się kryjącą.

Oto religia, której potrzebuje nauka. Zdaniem Einsteina nie jest nią żadna z religii tradycyjnych i na pewno nie chrześcijaństwo. Dopiero biorąc to wszystko pod uwagę, można adekwatnie, zgodnie z kontekstem odczytać słynne słowa o nauce ułomnej bez religii i religii ślepej bez nauki:

 

Naukę […] mogą tworzyć tylko ludzie całkowicie przepojeni dążeniem do prawdy i poznania. Ta podstawa uczuciowa wypływa jednak ze sfery religijnej. Zalicza się do niej również ufność, że jest rzeczą możliwą, iż prawidłowości panujące w świecie tego, co istnieje, są rozumne, tzn. uchwytne dla rozumu. […] Ten stan rzeczy można wyrazić obrazowo w następujący sposób: nauka bez religii jest ułomna, religia bez nauki jest ślepa14Einstein, Nauki przyrodnicze a religia, s. 229‒230..

 

Zakończenie

Trudno powiedzieć, w co wierzył Einstein, poza tym, że ufał w racjonalność porządku przyrodniczego. Postulował też cześć dla bezosobowej racjonalności mającej się kryć za tym ładem. Łatwiej natomiast powiedzieć, w co nie wierzył. Nie wierzył w ideę osobowego Boga działającego w przyrodzie, odpowiadającego na modlitwy, czyniącego cuda. Koncepcje te uważał za iluzje i przyczynę konfliktu religii z nauką. Trwanie przy nich w czasach, gdy tak bardzo rozwinięto naukę, uważał za niewłaściwe.

Czy Einstein mógł się w tych sprawach mylić? W kwestiach religii nie wypowiadał się jako fizyk ani matematyk, w których to dziedzinach jego kompetencje są niewątpliwe, bo ani fizyka, ani matematyka nie są naukami badającymi religie. Był to więc głos laika wyrażającego filozoficzno-teologiczne założenia wcale nie wynikające koniecznie z dyscyplin naukowych, którymi zajmował się zawodowo.

 

Piotr Bylica

Przypisy:

  • 1 Albert Einstein, Nauki przyrodnicze a religia, w: tenże, Pisma filozoficzne, IFiS PAN, Warszawa 1999, s. 229‒230 [226‒232].
  • 2 Albert Einstein, Nauka a Bóg, w: tenże, Pisma filozoficzne, IFiS PAN, Warszawa 1999, s. 221 [218‒226].
  • 3 Einstein, Nauki przyrodnicze a religia, s. 227.
  • 4 Einstein, Nauki przyrodnicze a religia, s. 229.
  • 5 Einstein, Nauki przyrodnicze a religia, s. 229.
  • 6 Einstein, Nauki przyrodnicze a religia, s. 230.
  • 7 Einstein, Nauki przyrodnicze a religia, s. 230‒231.
  • 8 Einstein, Nauki przyrodnicze a religia, s. 231‒232.
  • 9 Einstein, Nauki przyrodnicze a religia, s. 231.
  • 10 Einstein, Nauki przyrodnicze a religia, s. 232.
  • 11 Einstein, Nauki przyrodnicze a religia, s. 231.
  • 12 Max Jammer, Einstein and Religion, Princeton 1999, s. 48; podkreślenie − A.F.; cyt. za: Antony Flew, Roy Abraham Varghese, Bóg istnieje. Dlaczego najsłynniejszy ateista zmienił swój światopogląd?, tłum. Robert Pucek, Fronda, Warszawa 2010, s. 129‒130.
  • 13 Jammer, Einstein and Religion…, s. 93; cyt. za: Flew, Varghese, Bóg istnieje…, s. 133.
  • 14 Einstein, Nauki przyrodnicze a religia, s. 229‒230.