Czy prawdziwy św. Walenty mógłby zabrać głos?

Sean Fitzpatrick

Czy prawdziwy św. Walenty mógłby zabrać głos?

Trudno ustalić, kim naprawdę był św. Walenty, ale łatwo stwierdzić, dlaczego dziś tak bardzo przemawia do wyobraźni.

 

Być może najbardziej niezwykłe jest to, że nie znamy żadnych pewnych faktów na temat św. Walentego. Chodzi o jedną osobę, a może o dwie albo pięćdziesiąt; był kapłanem, biskupem czy lekarzem; pochodził z południa czy z północy Włoch; uzdrowił niewidomą córkę sędziego czy strażnika więziennego? Walenty należy do tych przedziwnych świętych, o których z całą pewnością możemy powiedzieć jedynie to, że jest w niebie – co, kimkolwiek by był, szczerze mówiąc jest najważniejszą rzeczą.

Dzieje Walentego zostały tak mocno ubarwione i rozwinięte w legendach, że Kościół usunął go z powszechnego kalendarza świętych, ale nie z grona niebiańskiego. W 496 roku, około 200 lat po śmierci Walentego, papież Gelazjusz stwierdził, że życie Walentego jest „znane jedynie Bogu”. W ten sposób Walenty przypomina nam, że świętość jest trwałą cechą naszego istnienia, podczas gdy ziemskie godności i historie w końcu zostaną zmiecione do kosza czasu. Kochający tego, który „kochał ludzkość”1[1] „Osoba, która kocha ludzkość” to inaczej „filantrop”. Termin ten pochodzi od greckich słów: „philos” (miłość) oraz „anthropos” (człowiek;..., mogą odkryć, że choć historia świętego Walentego jest mało znana, to nie powinni wątpić w  słuszność przekonania o jego świętości.

Nikt tak naprawdę nie wie, kim był Walenty, ale jest on czczony jako wyobrażony święty patron zakochanych, gdyż wszyscy jesteśmy zafascynowani obietnicą, że Bóg zawsze będzie nas kochał i zawsze też będzie blisko nas, nawet gdy obojętny względem człowieka świat o nas zapomni.

Według jednej z popularnych opowieści Walenty żył w III wieku, był biskupem Terni, miasta na północ od Rzymu. Za praktykowanie wiary chrześcijańskiej wbrew rozkazom cesarza Klaudiusza II przebywał w areszcie domowym w rezydencji rzymskiego sędziego imieniem Asteriusz. Niezrażony prześladowaniami i karą, Walenty często rozmawiał z sędzią o Jezusie Chrystusie, aż niewierzący rzucił biskupowi wyzwanie, by uzdrowił jego niewidomą córkę; w ten sposób miałby udowodnić prawdziwość swojego Boga. Walenty położył dłonie na oczach dziewczyny, a one się otworzyły. Asteriusz oniemiał z zachwytu; zapytał Walentego, co powinien zrobić w obliczu takiego cudu. Święty nakazał mu zniszczyć wszystkie wyobrażenia fałszywych bożków znajdujące się w jego domu i przyjąć chrzest.

Po nawróceniu całego domu Asteriusza, kiedy wszyscy stali pośród gruzów zniszczonych bożków, Walenty został wezwany przed oblicze cesarza. Choć Klaudiusz uznał biskupa za osobę pełną uroku, rozkazał go stracić z powodu jego niezłomności w wierze. I tak  14 lutego 269 roku Walenty został pobity pałkami i ścięty za jedną z bram: Porta Flaminia.

Wcześniej Walenty napisał pocieszający list do dziewczyny, której przywrócił wzrok, podpisując się: „Od Twojego Walentego”. Piękna to opowieść, autentyczna czy nie, promieniuje miłością Boga i Jego świętych. Ta miłość jest prawdziwa bez wątpienia, a katolicy nie potrzebują formalnej historii, by docenić świętą prawdę o miłości. Podobnie zresztą jak reszta świata, czy to chrześcijańska, czy pogańska.

Oto kolejna wersja historii Walentego. Zgodnie z nią Walenty był rzymskim kapłanem, który wspierał chrześcijan prześladowanych za panowania cesarza Klaudiusza. W szaleńczym przypływie geniuszu Klaudiusz uznał, że samotni mężczyźni są lepszymi żołnierzami niż żonaci, więc młodym mężczyznom przygotowywanym do poboru do armii zakazał zawierania małżeństw. Walenty jednak potajemnie udzielał ślubów, pozwalając mężom uniknąć wcielenia do pogańskiej armii cesarza. Gdy to odkryto, kapłan został zaciągnięty przed oblicze Klaudiusza. Chociaż cesarz był nim urzeczony, skazał go na śmierć za trwanie w wierze.

I tak rozwijane są kolejne wersje opowieści, zbyt liczne, by je wszystkie przytoczyć, choć możemy o kilku jeszcze wspomnieć. Oto Walenty odmawia oddania czci pogańskim bożkom i zostaje wtrącony do więzienia, gdzie uzdrawia niewidomą córkę strażnika; zanim zostanie stracony, zostawia dla dziewczyny list podpisany: „Od Twojego Walentego”. Zgodnie z inną opowieścią wycina serca z pergaminu i tkaniny, wręcza je następnie prześladowanym chrześcijanom, by przypominać im o Bożej miłości i ich ślubach miłości do Boga nawet w obliczu cierpienia. W kolejnej historii pomaga chrześcijańskim więźniom uciec z mrocznych rzymskich lochów. W wskazuje się też, że jego imię etymologicznie łączy się ze słowem „męstwo”. W jeszcze innej sam zakochuje się w córce strażnika i zostawia jej czuły list w dniu swojej śmierci. Zgodnie z kolejną historią jest lekarzem, który został kapłanem, by swoją wielką miłość do ludzkości realizować, służąc zarówno duszy, jak i ciału.

A gdzie jest prawdziwy św. Walenty? Otóż we wszystkich tych opowieściach – jako ikona miłości, obrońca zakochanych i umiłowany syn Pana, który jest miłością.

Obecnie walentynki zostały sprowadzone do róż, czekoladek, kupidynów i romansów – zmysłowości i konsumpcjonizmu, przesłodzonych klasycznymi filantropijnymi frazesami. Element duchowy zaniknął. Jak pokazują inne święta, to, co Kościół ustanowił jako wzniosłe, świat przewraca do góry nogami. Mroczne moce, w zaskakującym połączeniu przebiegłości i pewności siebie, zmieniają święte dni w głupie i powierzchowne święta. Zamiast Wielkanocy upamiętniającej najważniejsze wydarzenie w historii ludzkości – mamy pastelowego zajączka. Zamiast Halloween: triumfu życia nad śmiercią – mamy triumf śmierci nad życiem. Zamiast Bożego Narodzenia upamiętniającego pokój mający nastać za sprawą narodzonego Zbawcy – otrzymujemy presję zakupową. Zamiast Dnia św. Patryka jako święta irlandzkiej wiary – celebrowane jest święto irlandzkiego pijaństwa. Zamiast walentynek upamiętniających patrona miłości – mamy patrona kartek okolicznościowych.

Ale czy jakikolwiek szanujący się katolik powinien przestać obchodzić zapisane w kalendarzu święta tylko dlatego, że świecki świat je zniekształcił? Co więcej, dlaczego którykolwiek katolik miałby pozwolić, by piekło przywłaszczyło sobie to, co ustanowiło czy uświęciło niebo?

Nigdy nie jest za późno, by „ponownie ochrzcić” to, co zostało sprofanowane. Uważa się, że historycznie nawet Dzień św. Walentego zastępuje celebrowane w lutym pogańskie, będące kultem płodności, obchodzone na cześć Romulusa i Remusa święto miłości zwane Luperkaliami. Wraz z chrystianizacją Zachodu święto bogini Wenus zostało przemienione w święto Walentego, celebrujące nową, boską miłość, która miłość ziemską uświęca i czyni płodną. Już w średniowieczu nie kto inny jak Geoffrey Chaucer (1343–1400) uwiecznił rolę Walentego jako patrona zakochanych, wplatając jego imię i legendę do swojego poematu Sejm ptasi2Poemat napisany pomiędzy 1373  a 1385. Zawiera opis wizji sennej, w której w Dniu św. Walentego ptaki zbierają się,....

Za doniosły kulturowo, a może nawet egzystencjalnie można uznać fakt, że jednym z niewielu świętych, którzy przetrwali niszczycielskie siły modernizmu i sekularyzmu, jest ten, który uświęca miłość. Może to banał, że miłość uratuje świat. Znacznie mniej banalne jest stwierdzenie, że święty, który błogosławi miłość i broni zakochanych, nie pozwoli światu zatracić się, bez względu na to, jak bardzo świat sam o to by się starał. Tak długo, jak istnieje miłość, istnieje nadzieja – a dzięki Bogu: „Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest”.

 

Sean Fitzpatrick

Przypisy:

  • 1 [1] „Osoba, która kocha ludzkość” to inaczej „filantrop”. Termin ten pochodzi od greckich słów: „philos” (miłość) oraz „anthropos” (człowiek; ludzkość) (przyp. red.).
  • 2 Poemat napisany pomiędzy 1373  a 1385. Zawiera opis wizji sennej, w której w Dniu św. Walentego ptaki zbierają się, by połączyć się w pary. Poemat ten jest pierwszym przekazem wskazującym, że Dzień św. Walentego jest szczególnie ważny dla zakochanych. Polski przekład Marcina Ciury ukazał się w 2013 roku. Wydanie poprawione opublikowano w „Literaturze na Świecie”, nr 11–12/2020; https://pl.wikipedia.org/wiki/Sejm_ptasi [dostęp 13.01.2025] (przyp. tłum.).

Informacje dodatkowe:

Tłumaczenie z jęz. angielskiego: Piotr Bylica

Tekst ukazał się pierwotnie w serwisie „Catholic Answers” pod tytułem Will the Real St. Valentine Please Stand Up?, https://www.catholic.com/magazine/online-edition/will-the-real-st-valentine-please-stand-up. Tłumaczenie i przedruk za zgodą Redakcji „Catholic Answers”.