Przedsiębiorca – rynek – gospodarka w świetle encykliki Caritas in veritate Benedykta XVI

Kamil Goral

Przedsiębiorca – rynek – gospodarka w świetle encykliki Caritas in veritate Benedykta XVI

W 2024 roku minie 15 lat od publikacji encykliki papieża Benedykta XVI Caritas in veritate (CV). To dokument ważny i ciągle aktualny, zawierający wiele interesujących przemyśleń na temat współczesnej ekonomii, rynku i implikacji etycznych dla działalności gospodarczej czy finansowej. Warto pokrótce przybliżyć kontekst, w jakim ukazała się ta papieska encyklika, i odnieść się do niektórych poruszanych w niej zagadnień. Skupimy się przy tym na treści rozdziału III encykliki pt. Braterstwo, rozwój ekonomiczny i społeczeństwo obywatelskie.

 

Skąd ten kryzys?

W 2007 roku wybuchł potężny kryzys finansowy, porównywany z Wielkim Kryzysem z przełomu lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku. Wydarzenia, które na wiele lat wstrząsnęły światową gospodarką, zaczęły się od amerykańskiego rynku finansowego, a następnie ogarnęły cały glob. Ich źródłem był handel pochodnymi instrumentami finansowymi, wystawianymi w oparciu o, rzekomo niezagrożone, kredyty hipoteczne. Jak się potem okazywało, instrumentami tymi handlowano, wciskając je inwestorom z pełną świadomością tego, że są one obarczone ogromnym ryzykiem. Innymi słowy sprzedawano towar, co do którego istniało bardzo duże ryzyko, że jest trefny. Sprzedawca nie informował jednak nabywcy o tym, co zamierza mu zaproponować. Chciał jedynie osiągnąć szybki i łatwy zysk. Problemem był zanik etosu w ekonomii. Uznano, że łączenie kwestii moralnych z rynkiem nie ma sensu. Zaczęło dominować podejście utylitarne: taniej kupić, drożej sprzedać. Nieważne co, nieważne komu, nieważne, jakie będą konsekwencje. Ważne, żeby zarobić.

Kiedy kryzys już wybuchł, zaczęły się pojawiać pytania o to, dlaczego prawie nikt go nie przewidział. Jak to możliwe, że ekonomiści z najlepszych uczelni na świecie nie ostrzegli o nadchodzącym załamaniu. Gdyby to zrobili, być może udałoby się go uniknąć, co oszczędziłoby wyrzeczeń milionom ludzi na całym świecie. Nie udało się. Ekonomiści nie zareagowali na czas; ci, którzy ostrzegali, nie byli słuchani. Kiedy zatem świat stanął w obliczu gospodarczego tsunami, rozpoczęła się także dyskusja o statusie ekonomii jako nauki. Czy czegoś jej brakuje, skoro nie potrafi ustrzec przed tak potężnymi załamaniami? Wydaje się, że odpowiedź na takie pytanie znajduje się w papieskiej encyklice. To właśnie w tych okolicznościach zostaje ona przedstawiona światu, w lipcu 2009 roku.

 

Ekonomia potrzebuje etyki

Benedykt XVI zwraca uwagę na coś, o czym raczej nie słyszy się na wydziałach ekonomii. Pisze o skutkach grzechu pierworodnego. Ludzka natura została zraniona, dlatego przejawia skłonność do czynienia nie tego, co należy czynić. Stąd tak ważne jest, aby każda aktywność człowieka miała oparcie w etycznym fundamencie, bez tego łatwo zbłądzić. W tym kontekście Benedykt XVI używa słów niezwykle mocnych: „[…] [P]rzekonanie o tym, że ekonomia wymaga autonomii, która nie musi ulegać «wpływom» o charakterze moralnym, doprowadziło człowieka do tego, że nadużył narzędzia, jakim jest ekonomia, w sposób wręcz niszczycielski” (CV, nr 34). Ekonomia pozbawiona moralności to coś, co może siać spustoszenie. I tak też się stało. Utylitaryzm w połączeniu z gigantyczną chciwością i możliwością obracania miliardami dolarów to mieszanka iście wybuchowa.

Inny aspekt sprawy, na który zwraca uwagę Benedykt XVI, dotyczy oddzielenia ekonomii od strefy polityki. Ten pogląd, mający swoje źródła w niektórych doktrynach ekonomicznych, wynika z przekonania, że państwo w gospodarce może jedynie namieszać. Jest ono tam zatem niepotrzebne, wszak wszystkim zajmie się wolny rynek. To jego decyzje powinny być rozstrzygające. Ten absolutny prymat rynku budzi jednak poważne zastrzeżenia. Jak pisze Benedykt XVI: „Działalność ekonomiczna nie może rozwiązać wszystkich problemów społecznych przez zwykłe rozszerzenie logiki rynkowej. Jej celem jest dążenie do dobra wspólnego, o które powinna także i przede wszystkim zabiegać wspólnota polityczna. Dlatego trzeba pamiętać, że przyczyną poważnego braku równowagi jest oddzielenie działalności ekonomicznej, która powinna obejmować tylko wytwarzanie bogactw, od działalności politycznej, która powinna wprowadzać sprawiedliwość przez redystrybucję dóbr” (CV, nr 36). Rynek zatem nie jest remedium na wszystkie problemy; jak każda instytucja budowana przez człowieka, ma swoje ułomności, o których trzeba pamiętać. Dlatego należy rynek poddać wymogom dobra wspólnego. Stąd odwołanie przez papieża nie tylko do zasad sprawiedliwości wymiennej, ale także do sprawiedliwości rozdzielczej i społecznej.

Słowa Benedykta XVI mogą spotkać się z zarzutem o podważanie fundamentów gospodarki wolnorynkowej. Taki zarzut jest jednak chybiony. Benedykt XVI nie neguje potrzeby istnienia rynku opartego na kontraktowej wymianie. Nie taka jest jego intencja. Analizy zawarte w Caritas in veritate odnoszą się do zdominowania ekonomii przez praktykę utylitarną, tymczasem w gospodarce wolnorynkowej jest także miejsce na inną działalność. Obecnie gospodarka wolnorynkowa jest realizowana na przykład przez tzw. przedsiębiorstwa społeczne, które działają nie po to, żeby zarabiać, ale po to, żeby robić coś dla innych. To w takich podmiotach znajdują zatrudnienie ludzie spotykający się z wykluczeniem, to także takie podmioty angażują się w działania, które są z korzyścią dla całej społeczności, nie tylko dla akcjonariuszy czy kredytodawców.

 

Dwa błędy

Caritas in veritate można potraktować jako apel o inny paradygmat ekonomii. W tym nowym podejściu mamy odwołanie do relacji osobowych. To bowiem konkretni ludzie uczestniczą w zawieraniu transakcji. Chodzi zatem o to, aby rynek nie był wyłącznie abstrakcyjnym miejscem, na którym handlują ze sobą niezorganizowane masy anonimowych jednostek, ale właśnie spotkaniem osób, na którym każdy może skorzystać. Przypomnijmy, kryzys z 2007 roku polegał głównie na tym, że nie informowano nabywców o tym, że kupowane przez nich aktywa są toksyczne. „Toksyczne”, czyli takie, które zakończą się dla kupującego stratą, czasem taką, która może go doprowadzić do ruiny. Caritas in veritate ma zatem istotny wymiar personalistyczny. To inne podejście niż to, w którym rynek jest czymś oderwanym od ludzkich relacji, a kolejne transakcje nie mają aspektu osobowego. Rynek, o którym pisze Benedykt XVI, tworzą prawdziwi ludzie. To zatem coś więcej niż teoretyczny konstrukt z podręczników akademickich.

Zwróciliśmy tutaj uwagę na dwa błędy współczesnej ekonomii, sygnalizowane przez Benedykta XVI w encyklice Cartias in veritate. Pierwszym jest oddzielenie ekonomii od moralności. Odseparowanie to doprowadziło do rozprzestrzenienia się podejścia utylitarnego, w ramach którego głównym celem jest maksymalizacja użyteczności. Zarówno teoria, jak i praktyka ekonomii poszły w tę stronę, czego konsekwencją był kryzys finansowy z 2007 roku. Drugim błędem jest rozdzielenie ekonomii i polityki. Nie chodzi oczywiście o to, aby upaństwowić wszystkie przedsiębiorstwa i oddać w nich stery politykom. Papież, pisząc o polityce, ma na myśli jej cel, jakim jest troska o dobro wspólne. Zacytujmy ponownie: „Działalność ekonomiczna nie może rozwiązać wszystkich problemów społecznych przez zwykłe rozszerzenie logiki rynkowej. Jej celem jest dążenie do dobra wspólnego, o które powinna także i przede wszystkim zabiegać wspólnota polityczna” (CV, nr 36). Błędy te mają charakter fundamentalny i wiążą się z nimi poważne konsekwencje.

W tym kontekście kryzys finansowy z 2007 roku jest de facto kryzysem etycznym. Gdyby ludzie działający na rynku stosowali moralne pryncypia, najpewniej w ogóle by do kryzysu nie doszło. To zatem także przestroga na przyszłość. Jeśli ekonomii nie zwiąże się ponownie z etyką, kolejne takie wydarzenia są jedynie kwestią czasu. Pytanie, czy po niemal 15 latach od publikacji Caritas in veritate doszło do zasadniczych zmian w tym aspekcie. Analizując literaturę finansową badającą genezę i przebieg kryzysu, trudno uznać, że dominują w niej takie same wnioski, jakie wyciąga Benedykt XVI. Co ciekawe, moralny aspekt ekonomii czy finansów zaczął być znacznie bardziej akcentowany przez popkulturę, czego wyrazem jest między innymi sukces takich produkcji, jak Wilk z Wall Street czy Big Short. Nauka, jaką daje nam Benedykt XVI, pozostaje jednak aktualna.

 

Odpowiedzialność przedsiębiorcy

Ciekawe jest to, co papież ma do powiedzenia o przedsiębiorczości i przedsiębiorcach. „Obecna międzynarodowa dynamika ekonomiczna, którą znamionują poważne wypaczenia i zaburzenia, wymaga głębokich zmian także w koncepcji przedsiębiorstwa. Zanikają dawne wzory przedsiębiorczości, natomiast inne, obiecujące modele pojawiają się na horyzoncie. Jednym z największych zagrożeń jest niewątpliwie to, że przedsiębiorstwo będzie uzależnione niemal wyłącznie od tego, kto w nie inwestuje, i w ten sposób ograniczy swoje znaczenie społeczne” (CV, nr 40). Benedykt XVI rozwija tu kwestię własności i finansowania. Kto inny zapewnia kapitał, kto inny zaś zajmuje się bieżącym zarządzaniem przedsiębiorstwem. Przedsiębiorstwa działające w wymiarze międzynarodowym są potężnymi spółkami akcyjnymi. Ich głównym celem jest zysk dla akcjonariuszy i innych dawców kapitału. Takie korporacje działają często na skalę globalną, co zmniejsza ich zależność i poczucie odpowiedzialności za lokalnych interesariuszy, takich jak pracownicy czy dostawcy. Najważniejszy staje się zysk, który łatwiej osiągnąć, korzystając z mobilności kapitału. Globalizacja gospodarki sprawiła, że transfer kapitału z jednego zakątka świata na drugi nie stanowi żadnego problemu. To właśnie sprzyja zmniejszaniu odpowiedzialności. Nie oznacza to, że Benedykt XVI nie dostrzega znaczenia inwestycji zagranicznych, „Nie trzeba też przeczyć, że delokalizacja, kiedy związana jest z inwestycjami i formacją, może być dobrą rzeczą dla ludności kraju, który ją przyjmuje” (CV, nr 40). Papież dodaje, że „[n]ie jest jednak godziwa delokalizacja tylko po to, by skorzystać ze szczególnie sprzyjających warunków, lub – co gorsza – by wyzyskać społeczność lokalną” (CV, nr 40). O samej przedsiębiorczości zaś stwierdza:  Przedsiębiorczość ma przede wszystkim znaczenie ludzkie […](CV, nr 41). Benedykt XVI odwołuje się do personalistycznego wymiaru przedsiębiorczości. Podkreśla, że jest ona aktywnością osoby, to zaś uwypukla jej wymiar etyczny. Papież zatem w działaniu na płaszczyźnie ekonomicznej widzi człowieka, któremu należy stawiać wymagania moralne.

 

Kamil Goral