Moralność jako instynkt

Piotr Bylica

Subiektywista może twierdzić, że prawo moralne to tak naprawdę sprawa naturalnego instynktu. To instynkt sprawia, że zwierzęta zachowują się we właściwy dla nich sposób. Tak samo człowiek wyposażony jest w różne instynkty, które kierują jego działaniem. Jakie instynkty mogłyby odpowiadać za to, co nazywamy moralnością? Na przykład stadny, macierzyński, seksualny. Jak działa instynkt? Sprawia on, że odczuwamy silne pragnienie, aby postąpić w pewien konkretny sposób. Na przykład instynkt stadny będzie w nas powodował silne pragnienie pomocy innemu człowiekowi w potrzebie, a macierzyński wywołuje nieodpartą chęć opieki i troski o swoje potomstwo.
Clive Staples Lewis zwracał jednak uwagę, że czym innym jest pragnienie niesienia pomocy w określonej sytuacji, a czym innym uczucie, że powinniśmy komuś pomóc niezależnie od tego, czy chcemy to zrobić, czy nie. Oprócz instynktu stadnego działa w nas także instynkt samozachowawczy. W tej samej sytuacji działają więc dwa instynkty, dwa różne pragnienia, ale jest jeszcze coś zupełnie innego:

Załóżmy, że słyszysz wołanie o pomoc osoby będącej w niebezpieczeństwie. Prawdopodobnie odczujesz wtedy dwa pragnienia – jedno będzie pragnieniem udzielenia pomocy (wynikającym z naszego instynktu stadnego), drugie pragnieniem uniknięcia niebezpieczeństwa (wynikającym z instynktu samozachowawczego). Obok tych dwóch impulsów znajdziesz w sobie coś trzeciego, co mówi, żeby pójść za impulsem niesienia pomocy, natomiast impuls ucieczki stłumić. To coś, co rozsądza pomiędzy dwoma instynktami i decyduje, który z nich jest pożądany, nie może samo być jednym z nich1Clive Staples Lewis, Chrześcijaństwo po prostu, tłum. Piotr Szymczak, Media Rodzina, Poznań 2002, s. 23-24. .

W sytuacji, gdy pomoc innemu może zagrozić naszemu życiu, oprócz dwóch rożnych instynktownych uczuć – chęci pomocy i obawy o swoje życie – pojawia się coś jeszcze. To coś domaga się wybrania realizacji instynktu nakazującego niesienia pomocy oraz stłumienia instynktu samozachowawczego. Mamy więc dwa naturalne instynkty, dwa przeciwne pragnienia, każde z nich domaga się realizacji i stłumienia tego drugiego. A jednak istnieje jeszcze coś i to coś nie jest żadnym z tych instynktów. To coś nakazuje wybrać jeden z nich. Samo jest więc czymś zupełnie innym, należy do innego rodzaju niż instynkty. Tym czymś jest właśnie prawo moralne, które nakazuje wybranie realizacji tego, a nie innego instynktu. Same instynkty nie odpowiadają za odczucie, że jakieś działanie jest słuszne. Lewis odwoływał się do metafory klawiszy fortepianu (instynktów) i nut (prawa moralnego):

Równie dobrze można twierdzić, że nuty, które w danej chwili każą naciskać ten, a nie inny klawisz fortepianu, same są jednym z klawiszy. Prawo moralne podaje melodię, którą mamy grać – nasze instynkty to jedynie klawisze fortepianu2Tamże, s. 24. .

Ale może po prostu to silniejszy instynkt wygrywa? W rzeczywistych sytuacjach, na co Lewis zwracał uwagę, okazuje się, że prawo moralne nakazuje wybrać realizację słabszego instynktu. Gdy ktoś tonie, możemy pójść za silniejszym instynktem samozachowawczym albo pomóc tonącemu, choć bardziej pragnęlibyśmy nie narażać swojego życia. Prawo moralne domaga się udzielenia pomocy, czyli opowiedzenia się po stronie instynktu słabszego. Niezależnie od naszych instynktownych pragnień uczucie związane z prawem moralnym wskazuje wybór tego, co właściwe i słuszne, a nie tego, co akurat silniej odczuwane. Postępowanie słuszne i niesłuszne nie opiera się więc na żadnym biologicznym instynkcie.

Ale może istnieje taki instynkt biologiczny, który jest naczelną zasadą postępowania, który zawsze bezwarunkowo należy realizować i to właśnie do niego sprowadza się prawo moralne? Postępowanie zgodnie z nim zawsze odczuwalibyśmy jako słuszne. Zdaniem Lewisa nie istnieje żaden taki instynkt i to niezależnie od tego, z jak wzniosłymi uczuciami miałby być kojarzony.

Błędem jest sądzić, że niektóre z naszych impulsów – powiedzmy miłość macierzyńska czy patriotyzm – są dobre, inne zaś, jak seks czy instynkt walki, są złe. Możemy jedynie stwierdzić, że sytuacje, w których instynkt walki czy pożądanie seksualne powinny zostać powściągnięte, zdarzają się częściej niż takie, w których powściągnąć należy miłość macierzyńską czy patriotyzm3Tamże, s. 24-25..

Niekiedy obowiązkiem małżonka jest rozbudzać instynkt płciowy, a nieraz tłumić. Żołnierz powinien czasami rozbudzać skłonność do walki, a innym razem ją hamować. Są sytuacje, gdy miłość matczyna może prowadzić do niesprawiedliwego traktowania innych lub do szkodzenia własnemu dziecku. Miłość do ojczyzny może przyczyniać się do niesprawiedliwego traktowania ojczyzn innych ludzi. Żaden z tych instynktów nie jest zatem wyznacznikiem tego, co moralne.

Prawo moralne nie jest więc żadnym pojedynczym instynktem. Prawo moralne kieruje instynktami.

Piotr Bylica

Przypisy:

  • 1 Clive Staples Lewis, Chrześcijaństwo po prostu, tłum. Piotr Szymczak, Media Rodzina, Poznań 2002, s. 23-24.
  • 2 Tamże, s. 24.
  • 3 Tamże, s. 24-25.

Nota bibliograficzna:

Clive Staples Lewis, Chrześcijaństwo po prostu, tłum. Piotr Szymczak, Media Rodzina, Poznań 2002.

Clive Staples Lewis, Koniec człowieczeństwa, tłum. Magda Sobolewska, Wydawnictwo Esprit, Kraków 2013.

Opracowanie opiera się na tekście Piotra Bylicy, Palenie czarownic a prawo moralne: C.S. Lewisa argument z moralności przeciwko naturalizmowi, w: Genius Vitae. Księga pamiątkowa dedykowana Panu Profesorowi Marianowi Józefowi Wnukowi, red. Stanisław Janeczek, Zbigniew Wróblewski, Anna Starościc, Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II, Lublin 2019, s. 4971. Patrz też Piotr Bylica, Rozum wobec żałoby: argumenty apologetyczne C.S. Lewisa w obliczu dotkliwej straty. Część I: Rozum, „Przegląd Religioznawczy” 2019, 1 (271), s. 129-143.

Dodaj komentarz