Naturalizm w naukach o świadomości

Piotr Bylica

Tradycyjne w chrześcijaństwie jest przekonanie, że człowiek to istota nie tylko cielesna, ale też duchowa. Nie jest więc ani tylko ciałem, ani tylko duszą. Ciała nasze są tak samo cielesne jak ciała zwierząt, choć jak czytamy w Nowym Testamencie: „ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego” (1Kor 6:19). Gdyby przyjąć, że wszystkie obiekty materialne składają się z atomów, to można by uznać, że ciała ludzi i zwierząt składają się z tych samych podstawowych cegiełek materii. Podobieństwo ciała oraz wielu funkcji organizmu ludzkiego i zwierzęcego nie budzi wątpliwości.

Tym, co odróżnia człowieka od zwierząt, jest posiadanie duszy. Dusza ludzka nie jest niczym, co przypominałoby cokolwiek spotykanego u zwierząt. Co prawda, jeśli potraktować duszę jako coś, co ożywia ciało, to żywe zwierzę też należałoby uznać za obdarzone duszą, przynajmniej jakimś jej rodzajem. Pogląd o istnieniu różnych rodzajów dusz jest znany od starożytności. Arystoteles mówił o duszy wegetatywnej, związanej z najbardziej podstawowymi funkcjami życiowymi organizmów (wzrost, rozmnażanie, odżywianie). Ten rodzaj duszy mają ‒ według niego ‒ zarówno rośliny, zwierzęta, jak i ludzie. Ale wyróżniał też duszę zmysłową, dzięki której organizmy ją posiadające, czyli zwierzęta i ludzie, są zdolne postrzegać świat oraz się poruszać. Według Arystotelesa istnieje jednak jeszcze jeden rodzaj dusz – to dusza rozumna, którą posiada tylko człowiek. Umożliwia ona myślenie, sprawia, że jesteśmy istotami rozumnymi. Ten pogląd Arystotelesa znacząco wpłynął na prezentowaną później w chrześcijaństwie ideę duszy ludzkiej. Podobnie ważna była koncepcja Platona, nauczyciela Arystotelesa, że dusza jest czymś, co może istnieć niezależnie od ciała i jest nieśmiertelna. Sam Platon wyróżniał w człowieku trzy części duszy: popędliwą, pożądliwą i rozumną. Chrześcijaństwo korzystało z tych koncepcji, by wyrazić swoją naukę o naturze człowieka i ludzkiej duszy.

Chrześcijaństwo uznaje, że dusza ludzka należy do świata pozaprzyrodniczego, nie jest wytworem natury, lecz czymś nadnaturalnym. Jest czymś duchowym, tak jak duchowym bytem jest jej stwórca, czyli Bóg. O ile ciała muszą działać zgodnie z prawami przyrody i przez to są przez nią zdeterminowane, to dusza, jako należąca do kategorii pozaprzyrodniczej (a więc niezdeterminowana prawami przyrody), świadomie, rozumnie i w wolny sposób pozwala człowiekowi kierować swoim życiem. Dusza ludzka nie umiera wraz ze śmiercią ciała. Jest nieśmiertelna, ale nie sama z siebie, to Bóg ją taką uczynił.

Naturalizm przeczy istnieniu takiej duszy i odrzuca rozumienie człowieka jako istoty, która oprócz ciała złożona jest także z elementu niepochodzącego z „tego świata”. Według naturalizmu wszystko, co istnieje, ostatecznie wywodzi się z materialnego świata przyrody (dokładniejszą charakterystykę naturalizmu zawiera tekst Krótkie wprowadzenie do ateizmu i naturalizmu). Współczesna nauka opiera się na założeniu określanym jako naturalizm metodologiczny. Według niego wszelkie wyjaśnienia naukowe mogą odwoływać się tylko do czynników z tego świata, czyli takich, które ostatecznie sprowadzają się do materialnego świata przyrody. Założenie to wpływa na treść naukowych teorii dotyczących człowieka, w tym kwestii związanych z ludzką świadomością czy psychicznością. Współczesne naukowe wyjaśnienia świadomości ludzkiej są więc naturalistyczne. Jak pisał Phillip E. Johnson, amerykański krytyk naturalizmu:

Większość biologów, którzy publicznie wyrażają swoje opinie na ten temat, przyjmuje za oczywiste, że w żywych organizmach nie ma żadnej „siły życiowej” czy innego niematerialnego składnika, że złożone organizmy rozwinęły się z prostszych przodków w drodze doboru darwinowskiego i że dlatego też umysł ludzki jest wytworem materialnych sił, dla których znaczenie miał tylko sukces reprodukcyjny. Zgodnie z takim ujęciem, niezależnie od tego, co mogłoby się wydawać niedouczonym ludziom, czym innym mogłyby być umysł i jego myśli, jak nie wytworem biochemii mózgu?1Phillip E. Johnson, Reason in the Balance. The Case Against Naturalism in Science, Law & Education, InterVarsity Press, Downers...

Poniżej przedstawiamy dwa naturalistyczne ujęcia świadomości ludzkiej. Jedno z nich prezentuje stanowisko naturalizmu redukcjonistycznego, a drugie zalicza się do tzw. emergentyzmu.

 

Redukcjonizm Francisa Cricka

Francis Crick (1916‒2004) był współodkrywcą struktury DNA, za co w 1962 roku otrzymał Nagrodę Nobla. W późniejszym okresie zajął się badaniami nad świadomością. W badaniach przyjmował założenie naturalizmu redukcjonistycznego, czyli stanowisko, według którego to, co nazywamy świadomością, jest jedynie wytworem aktywności komórek nerwowych w mózgu. Swoim filozoficznym przekonaniom dał wyraz w książce, której tytuł sugeruje możliwość naukowego rozstrzygnięcia problemu istnienia duszy ludzkiej, Zdumiewająca hipoteza, czyli nauka w poszukiwaniu duszy.

 

Zdumiewająca hipoteza: tak naprawdę nie istniejesz

Jak w każdym redukcjonizmie, i tu przyjmuje się, że w przypadku zjawisk i obiektów złożonych istnieje tak naprawdę to, z czego są one złożone. Jeśli więc myślisz, że istniejesz, to się grubo mylisz, bo jak pisze Crick:

 

Ty, Twoje radości i smutki, Twoje wspomnienia i ambicje, Twoje poczucie tożsamości i wolna wola, nie są w rzeczywistości niczym innym niż sposobem, w jaki zachowuje się ogromny zbiór komórek nerwowych i związanych z nimi cząstek2Francis Crick, Zdumiewająca hipoteza, czyli nauka w poszukiwaniu duszy, „Na Ścieżkach Nauki”, Prószyński i S-ka, Warszawa 1997, s. 17. .

 

Co prawda Crick przedstawia to twierdzenie jako hipotezę, czyli coś niepewnego, co dopiero może zostać zbadane i potwierdzone lub odrzucone, a nawet pisze, że może badania naukowe pozwolą na potwierdzenie jakiegoś stanowiska bardziej zbliżonego do ujęcia religijnego:

 

Możliwe, że prawdziwość Zdumiewającej Hipotezy zostanie dowiedziona. Jest też możliwe, że jakiś inny pogląd, bardziej zbliżony do światopoglądu religijnego, stanie się bardziej wiarygodny. Nie można też wykluczyć trzeciego rozwiązania: że fakty wykażą inny sposób podejścia do problemu związku między umysłem a mózgiem3Crick, Zdumiewająca hipoteza…, s. 347..

 

Dodaje jednak też, że jedynie nauka wydaje się kompetentna rozstrzygać tego typu kwestie: „Niezależnie od ostatecznej odpowiedzi jedyna rozsądna droga, która pozwoli do niej dotrzeć, to droga szczegółowych badań naukowych”4Crick, Zdumiewająca hipoteza…, s. 347..

 

To nauka ma być właściwym sposobem na rozsądzanie, czy słowo „dusza” należy rozumieć tradycyjnie, czyli jako niematerialną substancję mogącą funkcjonować niezależnie od ciała:

 

Patrząc przez pryzmat historii ludzkości, głównym celem badań naukowych nad mózgiem jest nie tylko zrozumienie i rozwiązywanie różnych problemów medycznych, jakkolwiek ważne jest to zadanie, lecz uchwycenie prawdziwej istoty ludzkiej duszy. Odpowiedź na pytanie, czy określenie to ma znaczenie metaforyczne, czy też dosłowne, jest dokładnie tym, co staramy się ustalić5Crick, Zdumiewająca hipoteza…, s. 21. .

 

Czy Crick naprawdę poważnie traktuje religię?

Jak traktować powyższe deklaracje, sugerujące obiektywność nauki, która ma pozwolić na rozstrzygnięcie ważnej światopoglądowo sprawy? Czy sam Crick był neutralny wobec religii? Otóż nie za bardzo. W swojej książce raczej z niej drwił:

 

Wierzenia poszczególnych, najbardziej rozpowszechnionych religii są nie tylko ze sobą sprzeczne, ale zarazem, według kryteriów naukowych, powołują się na tak wątłe dowody, że tylko akt ślepej wiary umożliwia ich akceptację. Jeśli wyznawcy jakiejś religii rzeczywiście wierzą w życie pozagrobowe, to dlaczego nie starają się tego ustalić przez rzetelne eksperymenty naukowe?6Crick, Zdumiewająca hipoteza…, s. 341. .

 

Podkreślał, że twierdzenia religijne są zwykle fałszywe; kiedyś nie było nauki, więc ludzie wierzyli w różne rzeczy, ale dziś mamy naukowców, którzy pomagają nam pozbyć się fałszywych, religijnych przekonań:

 

Historia dowodzi, że tajemnice, które według różnych Kościołów miały wyjaśnić tylko religie (jak wiek Ziemi), udało się rozwiać dzięki wspólnym wysiłkom naukowców. […] Jeśli religie odwołujące się do prawd objawionych rzeczywiście objawiły nam cokolwiek, to był to fakt, że zazwyczaj nie mają racji7Crick, Zdumiewająca hipoteza…, s. 341..

 

Ale może krytyczny stosunek Cricka względem religii nie ma żadnego związku z naturalistycznym, redukcjonistycznym podejściem do problemu „duszy”?

 

Czy nauka rzeczywiście może rozstrzygać o istnieniu nadprzyrodzonej duszy?

Nauka przyjmuje założenie zakłada, na mocy którego w nauce nie można mówić o niematerialnej duszy. Skoro nauka opiera się na założeniu naturalizmu metodologicznego, to w badaniach nad świadomością człowieka w żadnym miejscu nie może pojawić się odwołanie do nadnaturalnej duszy. Nawet jeśli tylko przypadkiem redukcjonistyczna hipoteza Cricka byłaby zgodna z naturalistycznymi założeniami nauki, to nie zmienia to faktu, że naukowe wyjaśnienie świadomości zawsze będzie naturalistyczne, czyli zgodne z ateistyczną wizją człowieka, skoro inne hipotezy niż naturalistyczne nie mogą być brane pod uwagę.

 

Czy Francis Crick kiedykolwiek istniał?

Redukcjonistyczna forma naturalizmu ‒ gdy zastosuje się ją do analizy człowieka ‒ prowadzi do pewnego wniosku, który powinien być kłopotliwy dla samego redukcjonisty. Otóż jeśli to podejście jest słuszne, to nie tylko nie istnieje nikt, kto by czytał ten tekst, ani nikt, kto by go napisał, ale nie istniałby też ten, kto głosi redukcjonistyczne tezy. A nawet nie istnieje przekonanie, że redukcjonizm jest prawdziwy, ani jakiekolwiek inne przekonania, w tym przekonania, na podstawie których można by na drodze logicznej wyprowadzić wniosek o prawdziwości redukcjonizmu. Jedyne, co istnieje, to komórki nerwowe w mózgu i ich zachowanie, a one rządzą się prawami fizyki i chemii, a nie prawami logiki. Wytwarzają jakieś twierdzenia nie ze względu na ich prawdziwość, ale ze względu na reakcje chemiczne i elektryczne (jeśli w ogóle takie reakcje mogą wytworzyć jakieś twierdzenia). W istocie więc trudno poważnie dyskutować z konsekwentnym redukcjonistą.

 

„Dusza” niematerialna – ale wyłaniająca się z materii

Istnieje też naturalizm, który wcale nie twierdzi, że to, co umysłowe, jest tylko wytworem mózgu i redukuje się do tego, jak zachowują się nasze komórki mózgowe. Głosi, że stany umysłowe są wyższego rzędu własnościami mózgu, wyłaniają się z mózgu, ale rządzą się swoimi prawami, które nie redukują się do praw fizyki i chemii obowiązujących materię „niemyślącą”. Mówi się tu, że są to własności emergentne i tę odmianę naturalizmu określa się mianem naturalizmu emergentystycznego (ang. to emerge – wyłaniać się, pojawiać).

Przedstawicielem tego stanowiska jest amerykański filozof John Searle (ur. 1932). Poniżej przyjrzymy się, jak ujmuje życie umysłowe człowieka w swojej książce Umysł na nowo odkryty. Co to znaczy, że świadomość jest emergentną własnością mózgu, Searle tłumaczy następująco:

 

Świadomość jest emergentną czy też wyższego rzędu własnością mózgu w najzupełniej niewinnym sensie terminów „wyższego rzędu” i „emergentny” – w tym samym sensie, w jakim stały stan skupienia jest emergentną własnością wyższego rzędu cząsteczek H2O, gdy mają one strukturę kryształu (lód), a ciekły stan skupienia jest emergentną własnością wyższego rzędu cząsteczek H2O, gdy, mówiąc niezbyt ściśle, poruszają się swobodnie względem siebie (woda). Świadomość jest mentalną, a tym samym fizyczną własnością mózgu w tym samym sensie, w jakim ciekły stan skupienia jest własnością systemów molekuł8John R. Searle, Umysł na nowo odkryty, „Biblioteka Myśli Współczesnej”, PIW, Warszawa 1999, s. 32..

 

Świadomość jest zatem własnością mózgu. Jest własnością fizyczną tak jak różne stany skupienia są zjawiskami fizycznymi. A jednak świadomość ma inne cechy niż mózg czy komórki nerwowe albo procesy zachodzące w mózgu. O żadnej komórce nie możemy powiedzieć, że jest głodna lub zakochana, a w przypadku świadomości nie możemy podać, ile waży. Można natomiast zważyć mózg i można o kimś powiedzieć, że jest zakochany. Obie własności są realne, ale należą do innego poziomu organizacji materii.

Searle nie zgodziłby się więc z Crickiem, że nasze „ja” nie jest niczym więcej niż tym, jak zachowują się nasze komórki mózgowe. Niemniej Searle pozostaje w zgodzie z naturalizmem współczesnej nauki.

 

Naturalistyczność emergencji

Choć to, co umysłowe, zwolennicy emergentyzmu traktują jako jakoś niezależne od tego, co materialne (to, jak rozumieć owe „jakoś”, jest głównym przedmiotem sporu między nimi), to jednak nie uznaje się tej niezależności za świadectwo na rzecz tezy, że istnieje coś więcej, niż to, co materialne. Jak pisze Searle,

 

Można uznawać oczywiste fakty fizyki – na przykład, że świat składa się wyłącznie z cząstek fizycznych zlokalizowanych w polach sił – nie kwestionując oczywistych faktów dotyczących naszych przeżyć – na przykład tego, że każdy z nas jest świadomy i że nasze świadome stany mają zupełnie swoiste nieredukowalne własności fenomenologiczne9Searle, Umysł…, s. 50. .

 

Ostatecznie bowiem świadomość jest wytworem mózgu:

 

Mózg wytwarza pewne »mentalne« zjawiska, takie jak świadome stany mentalne, i owe stany mentalne są po prostu jego własnościami wyższego rzędu10Searle, Umysł…, s. 32. .

 

Duszy nie ma

Co więc z tą duszą? Searle pisze:

Żadne stanowisko filozoficzne ani naukowe racje nie uzasadniają uznania istnienia nieśmiertelnych substancji mentalnych. […] Z tego, co wiem, obecnie nikt nie wierzy jednak, poza kontekstem religijnym, w istnienie nieśmiertelnych substancji duchowych11Searle, Umysł…, s. 49. .

 

Nie ma więc naukowych racji, by uznawać, że dusze istnieją. Można zgodzić się z Searleʼem, bo jeśli nauka może uznawać jedynie to, co naturalne, to rzeczywiście trudno o naukowe racje na rzecz istnienia nieśmiertelnych substancji mentalnych. Można w nie wierzyć najwyżej w kontekście religijnym, czyli innym niż ten, w jakim funkcjonuje nauka, która dziś uważana jest za wzorzec racjonalności. Czy nie istnieje stanowisko filozoficzne, które dawałoby podstawy dla przekonania o istnieniu niematerialnych, nieśmiertelnych substancji duchowych? Jest nim dualizm ontologiczny, który głosi, że istnieją dwa rodzaje substancji – materialna i niematerialna. Jeśli jednak wykluczy się dualizm, a naturalizm uznaje, że istnieje tylko to, co materialne, to nie ma miejsca na duszę. Ale przyjęcie filozofii naturalistycznej to co innego niż wskazanie racji na jej rzecz. W każdym razie stwierdzenie, że żadne stanowisko filozoficzne nie uzasadnia przekonania o istnieniu dusz, jest nietrafione.

W końcu Searle stwierdza, że wiara w niematerialne dusze, życie po śmierci i tym podobne to niepoważna sprawa. Występuje raczej jedynie u ignorantów, którzy nie znają najnowszych odkryć nauki:

 

Problem, z którym mamy tu do czynienia, nie polega na tym, że z jakichś powodów nie udało się nam znaleźć przekonującego dowodu na istnienie Boga, czy też na tym, że hipoteza życia pośmiertnego budzi poważne wątpliwości. Chodzi raczej o to, że przy bardziej wnikliwej refleksji, nie możemy traktować owych poglądów poważnie. Kiedy spotykamy ludzi, którzy twierdzą, że wierzą w tego rodzaju rzeczy, możemy im zazdrościć otuchy i poczucia bezpieczeństwa, jakie czerpią z owych wierzeń, ale w gruncie rzeczy nadal jesteśmy przekonani, że nie zdają oni sobie sprawy z najnowszych odkryć nauki lub ulegają przemożnemu wpływowi swojej wiary12Searle, Umysł…, s. 130. .

 

Tylko jakie znaczenie mają „odkrycia nauki”, skoro z definicji zawsze muszą być zgodne z naturalizmem?

 

Naturalizowanie teizmu

A może koncepcja duszy wyłaniającej się z materii nie kłóci się z chrześcijaństwem? Może nie jest istotne, czy Bóg bezpośrednio stwarza dusze, czy wykorzystuje do tego stworzoną przez siebie materię, którą wyposażył w zdolność do wytwarzania niematerialnych dusz? Niektórzy uważają, że ‒ biorąc pod uwagę to, co nauka mówi o związku świadomości z mózgiem i o ewolucji gatunku Homo sapiens ‒ powstanie ludzkiej duszy można uznać za wynik działania Boga, ale nie jako bezpośrednie „wstrzyknięcie” niematerialnej substancji do materialnego ciała. Anglikański duchowny i fizyk John Polkinghorne tak o tym pisze:

 

Pojawienie się świadomości jest dla mnie zdecydowanie najbardziej uderzającym i znaczącym przejawem postępu w całej tej długiej kosmicznej historii, naturalnie jednak, że należy raczej rozumieć to jako pełny rozkwit od zawsze obecnej możliwości, niż jednorazowy akt „wstrzyknięcia” z zewnątrz (nawet przez łaskawego Stwórcę) całkowicie nowego i odmiennego rodzaju substancji13John C. Polkinghorne, Poza nauką. Kontekst kulturowy współczesnej nauki, tłum. Danuta Czyżewska, Amber, Warszawa 1998, s. 65‒66..

 

W obrazie tym nie ma mowy o tym, że na jakimś etapie ewolucji człowieka dusza została dołączona do ciała jako swoisty duchowy dodatek. Nasza zdolność do odpowiedzi na wezwanie Stwórcy, rozwinięta w procesie ewolucji, jest najwyższym i najbardziej uderzającym przykładem ukrytych możliwości, w które wyposażony został świat fizyczny14John C. Polkinghorne, Jeden świat. Wzajemne relacje nauki i teologii, Wydawnictwo WAM, Kraków 2008, s. 132..

 

Według Polkinghorne’a ‒ a nie jest on odosobniony w swym podejściu ‒ to, co nazywamy duszą, powstało w wyniku ewolucji biologicznej, tyle że materia, świat fizyczny mógł zostać wyposażony przez Boga w zdolność do jej wytworzenia. Wciąż można by więc mówić, że człowiek został stworzony przez Boga, ale nie bezpośrednio, a w wyniku naturalnego procesu, tyle że proces ten przebiegał w sposób oczekiwany i w pewnym sensie nawet zaplanowany przez Boga. Wśród teologów i filozofów trwają dyskusje, czy słuszne jest takie godzenie chrześcijaństwa z naturalistyczną naukową koncepcją pochodzenia ludzkiej umysłowości.

Papież Pius XII w encyklice Humani generis (1950) stwierdził, że Bóg bezpośrednio stwarza dusze przy każdym poczęciu i choć katolik może brać pod uwagę koncepcję naturalnej ewolucji ciała człowieka od niższych zwierząt, to w przypadku psychizmu ludzkiego związanego z duszą należy uznać jej bezpośrednie stworzenie przez Boga. Wydaje się więc, że przynajmniej katolicy zobowiązani są do uznawania bardziej tradycyjnego poglądu na temat pochodzenia i natury duszy ludzkiej. Ale i teolodzy katoliccy szukają nowych dróg. Arcybiskup Józef Życiński (1948‒2011) pisał na przykład, że naiwnym antropomorfizmem jest wyobrażanie sobie, by cały proces ewolucji zachodził zgodnie z prawami przyrody, a jedynie wyjątkowo człowiek został stworzony bezpośrednio:

 

Procesu tego nie należy ujmować w sposób zdominowany przez naiwne antropomorfizmy. Pojawiają się one wówczas, gdy ewolucję na poziomie zwierzęcym ujmowalibyśmy wyłącznie w kategoriach doboru naturalnego, a dopiero przy powstaniu człowieka wprowadzilibyśmy specjalną ingerencję stwórczą Boga15Józef Życiński, Bóg i ewolucja. Podstawowe pytania ewolucjonizmu chrześcijańskiego, „Prace Wydziału Filozoficznego”, t. 89, Towarzystwo Naukowe Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego,....

 

Według niego nie jest za to naiwny pogląd, że Bóg w ten sam sposób stwarza wszystko, bez robienia wyjątków:

 

Boski Logos jest immanentnie obecny w CAŁYM procesie twórczego rozwoju wszechświata. Proces tworzenia trwa w każdej epoce i nasze »trwanie w istnieniu« jest tego przejawem16Życiński, Bóg i ewolucja…, s. 57..

 

Godzenie wody z ogniem?

Poglądy takie jak Polkinghorne’a oraz Życińskiego są dziś popularne wśród chrześcijańskich myślicieli reprezentujących różne wyznania. Wiążą się one z chęcią pogodzenia religii ze współczesną nauką. Ich zwolennicy uznają autorytet nauki w rozstrzyganiu wszelkich zagadnień związanych z tym, co obserwujemy w świecie przyrodniczym. Można jednak mieć wątpliwość: czy biorąc pod uwagę rolę naturalizmu w nauce, polegającą na tym, że z definicji może ona prezentować tylko naturalistyczne wyjaśnienia, nie jest tak, że dostosowuje się religię do filozoficznych twierdzeń (naturalizmu), które są niezgodne z religijną wizją rzeczywistości. Dyskusja na ten temat trwa.

Piotr Bylica

Przypisy:

  • 1 Phillip E. Johnson, Reason in the Balance. The Case Against Naturalism in Science, Law & Education, InterVarsity Press, Downers Grove 1996, s. 64.
  • 2 Francis Crick, Zdumiewająca hipoteza, czyli nauka w poszukiwaniu duszy, „Na Ścieżkach Nauki”, Prószyński i S-ka, Warszawa 1997, s. 17.
  • 3 Crick, Zdumiewająca hipoteza…, s. 347.
  • 4 Crick, Zdumiewająca hipoteza…, s. 347.
  • 5 Crick, Zdumiewająca hipoteza…, s. 21.
  • 6 Crick, Zdumiewająca hipoteza…, s. 341.
  • 7 Crick, Zdumiewająca hipoteza…, s. 341.
  • 8 John R. Searle, Umysł na nowo odkryty, „Biblioteka Myśli Współczesnej”, PIW, Warszawa 1999, s. 32.
  • 9 Searle, Umysł, s. 50.
  • 10 Searle, Umysł…, s. 32.
  • 11 Searle, Umysł…, s. 49.
  • 12 Searle, Umysł…, s. 130.
  • 13 John C. Polkinghorne, Poza nauką. Kontekst kulturowy współczesnej nauki, tłum. Danuta Czyżewska, Amber, Warszawa 1998, s. 65‒66.
  • 14 John C. Polkinghorne, Jeden świat. Wzajemne relacje nauki i teologii, Wydawnictwo WAM, Kraków 2008, s. 132.
  • 15 Józef Życiński, Bóg i ewolucja. Podstawowe pytania ewolucjonizmu chrześcijańskiego, „Prace Wydziału Filozoficznego”, t. 89, Towarzystwo Naukowe Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Lublin 2002, s. 57.
  • 16 Życiński, Bóg i ewolucja…, s. 57.

Dodaj komentarz