Pogańskie źródła Halloween

Zabawa jest bardzo starym zjawiskiem kulturowym i nieodłącznym elementem życia człowieka. W świadomości społecznej stanowi antytezę powagi, rodzaj „nie-powagi”. W zabawie mamy do czynienia z funkcją, która wykracza poza biologiczne i logiczne sposoby opisu życia, poza wszelkie formy myślenia o strukturach życia intelektualnego i społecznego. Każda zabawa niesie ze sobą nowy, nieznany wcześniej, bo nieobecny w życiu codziennym, ładunek możliwości twórczych. Otwiera uczestników na nowe, fantazyjne zachowania, podpowiada i uzasadnia dziwaczność i oryginalność, potwierdza słuszność każdego, nawet zaskakującego, zachowania. W przestrzeni współczesnej zabawy pojawiło się także zjawisko znane powszechnie jako Halloween. Popularny obraz współczesnych zabaw związanych z Halloween ma swe korzenie w pradawnych zwyczajach celtyckich i w religiach pogańskich.

 

Celtyckie (pogańskie) źródła

Halloween stanowi początek okresu ciemności i jest ostatnim dniem na zebranie reszty plonów; 31 października – według podań celtyckich – duchy włóczą się po polach i niszczą wszystko, co z nich jeszcze nie zostało zebrane. Jest również czasem, kiedy można kontaktować się ze zmarłymi. Popularny obraz współczesnych zabaw związanych z Halloween ma swe korzenie w pradawnych zwyczajach celtyckich i w religiach pogańskich. Dla satanistów jest to równocześnie wieczór tak zwanych czarnych mszy i orgii seksualnych, które wynikają z rytuałów łączenia się ludzi z demonami, co także było obecne w obrzędach starodawnych Celtów.

Podobnie jak wszystkie pogańskie ludy europejskie przed przyjęciem chrześcijaństwa, Celtowie wyznawali politeizm (uczeni badający ich religię doliczyli się około czterystu bóstw). Za najważniejsze ciało niebieskie uznawali Księżyc, gdyż jego cykl w naturalny sposób kojarzony był z kobiecymi periodami płodności.

W najstarszym okresie historii Celtowie nie budowali świątyń ku czci swych bogów. Za święte uważali niektóre gaje (nemeton) i traktowali je jako miejsca kultu. Świętą przestrzenią w starożytnej religii celtyckiej był Nemeton, wyznaczał on środek świata (omphalos) i związany był z siedzibą władcy. Nemeton postrzegano jako miejsce, w którym świat boski łączy się z ludzkim; mogły to być całe lasy, szczyty wzgórz lub wyspy na morzu.

Za wyjątkowe i święte uważano niektóre drzewa. Ich nadzwyczajna ranga dała o sobie znać przez fakt, że sama nazwa plemienia celtyckiego Eburon odwoływała się do drzewa cisowego, a w irlandzkich mitach pojawiały się nazwy, takie jak Mac Cuilinn (syn ostrokrzewu) czy Mac Ibar (syn cisu)1Por. Mabinogion. Cztery gałęzie Mabinogi, Armoryka, Sandomierz 2008; Tain, czyli Uprowadzenie stad z Cuailnge, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1983.. Za twierdzeniem, że Celtowie lokowali swe świątynie w lasach, przemawiają relacje starożytnych pisarzy dotyczące druidów (celtyckich kapłanów), którzy znajdowali szczególne upodobanie w organizowaniu swych spotkań właśnie w lasach (np. doroczne spotkanie druidów galijskich odbywało się w lesie Karnetów, w okolicy Chartres, we Francji).

Najważniejszy ich rytuał był związany z ogniem – 31 października wygaszano w Irlandii wszelki ogień, w tym na ołtarzach, i zapalano nowy. Czyniono to pod karą śmierci. Prawdopodobnie miało to oznaczać śmierć starego roku. W wigilię święta druidzi przybywali na wzgórze Tlachtga, w pobliżu Tary, i rozpalali nowy ogień, który był przekazywany do domostw. Nocą podczas święta duchy zmarłych pojawiały się w świecie żywych. Była to „noc duchów” (oiche na sprideanna). Wierzono, że wszystkie duchy zmieniają wówczas swoje siedziby z letnich na zimowe. Gaszenie ognisk miało też związek z wędrówką duchów – domy miały wyglądać na zimne, niegościnne, a poza domem wystawiano żywność dla duchów. Sami mieszkańcy ubierali się w stare, podarte ubrania i chodzili po wsi, udając biednych włóczęgów, dzięki czemu żaden duch miał ich nie zechcieć.

Bardzo ważnym elementem życia religijnego Celtów były zwyczaje związane z pogrzebem, ale też kult zmarłych i pamięć o nich. Sporo o tej sferze ich kultury mówią wykopaliska i różne rodzaje grobów obecnych na ziemiach, które lud ten zasiedlił.

Szczególnym kultem cieszyli się bohaterowie celtyccy, czyli ktoś, kto według ich przekonań stoi na granicy dwóch światów – ludzi oraz bogów. Pochodzi on ze świata ludzi, ale w jego poczęciu mieli udział bogowie. Żył on pośród Ziemian, ale jednocześnie nieustannie ocierał się o świat pozaziemski. Dokonywał więc nadzwyczajnych dzieł, okazywał niezwykłe męstwo, nieustannie zwyciężał w boju czy czynił zadziwiające rzeczy. Mógł on, nawet w młodych wieku, pełnić ważne funkcje i zajmować doniosłą pozycję. Często łączył funkcje wojownika i jasnowidza.

Według starożytnej mitologii celtyckiej zmarli przebywają na wrzosowisku wiecznej młodości i szczęścia, położonym ma wielkim Oceanem Zachodnim, w miejscu nazwanym Tir nan Og (Ziemia Wiecznej Młodości). Uważano, że zmarli czasami mogą przebywać razem z Ludem Wróżek na szkockich czy irlandzkich pagórkach. Celtowie z Wysp Brytyjskich oddawali cześć zmarłym, lecz równocześnie uroczystymi biesiadami radowali się z życia.

 

W drodze do Halloween

Termin „Halloween” to zniekształcone słowa „All Hollowi” – tak bowiem brzmiało angielskie tłumaczenie nazwy „Wszystkich Świętych”, a dokładniej „All Hollows’ Eve”, czyli „wigilia Wszystkich Świętych”. Przypominało starożytną celtycką noc czuwania.

Dokładna geneza Halloween nie jest znana. Niektórzy upatrują jego źródeł w rzymskim święcie na cześć bóstwa owoców i nasion (Pomona) lub też święcie ku czci zmarłych (Parentalia)2N. Rogers, Halloween: From Pagan Ritual to Party Night, Oxford University Press, New York 2002, s. 11.. Najwięcej badaczy twierdzi jednak, że związane jest ono z celtyckim świętem Samhain (koniec lata) na powitanie zimy. Obchodzone w północnej Europie święto z okazji końca jesieni, z którego wywodzi się Halloween, było niezwykle popularne. Na terenach irlandzkich nosiło nazwę Samhain, ale na obszarach walijskich znane było jako Nos Galan Gaeaf (wieczór zimowy), a na anglosaskich jako Blodmonath (krwawy miesiąc), na nordyckich zaś jako: zimowe noce. Była to z jednej strony pora radowania się z zakończonych zbiorów i powrotu bliskich do domów rodzinnych, z drugiej zaś strony pojawiało się widmo zimowych miesięcy, które stanowiły zmaganie się z mrozem i głodem oraz brakiem dostatecznej ilości światła słonecznego. Był to też czas, gdy najwięcej ludzi umierało. W powszechnej świadomości moment przesilenia jesieni i zimy kojarzono więc ze świętem zmarłych3Rogers, Halloween, s. 11–21, 40, 136..

Kapłani celtyccy uczyli, że w dzień Samhain zaciera się granica między zaświatami a światem ludzi żyjących i duchom – zarówno dobrym, jak i złym – łatwiej się przedostać do świata żywych. Wierzono, że w tym dniu Samhain sprowadza na ziemię dusze ludzi zmarłych w minionym roku, aby odpokutowały swe występki i poszukały nowych siedzib. Uważano, że powracające na ziemię duchy są sprawcami kłopotów, na przykład niszczą plony, ale druidom ułatwiają przepowiadanie przyszłości. Zapalane w tym dniu ogniska miały przyciągać duchy dobre, a odpędzać złe. Ogniska te były też wyrazem szacunku dla Słońca – boga światła Luga, nad którym Samhain zaczynał zdobywać przewagę. Próbowano więc przebłagać Samhain, składając mu ofiarę, by był łaskawy dla wszystkich ludzi, w tym także wyrozumiały dla lęku żywych przed śmiercią. Niektóre źródła przywołują praktykę składania przez druidów ofiar z ludzi dorosłych i dzieci, których wrzucano do ognisk, a z reakcji na ból palących się ofiar odczytywano prognozy na nadchodzący rok. Wokół tych ognisk zebrany tłum tańczył, oddając cześć duchom4R. Huston, Halloween? It’s more than trick or treat, „The Guardian” 2014, October 28 . Por. J.A. MacCulloch, The....

Celtyckie święto Samhaim z czasem stało się dniem Wszystkich Świętych. Dokonało się to w średniowieczu. Brakuje źródeł, które opisywałyby początki i pierwsze obchody upamiętniające wszystkich świętych. Święto zrodziło się z potrzeby wspólnego uczczenia tych, którzy – mimo że osób obdarowanych tym tytułem było bardzo dużo, a także istniała społeczna świadomość wyjątkowego życia chrześcijańskiego – odchodzili jednak w zapomnienie. Pierwsze ślady tego chrześcijańskiego święta można odnaleźć w Antiochii – obchodzono je w pierwszą niedzielę po Zesłaniu Ducha Świętego. Ten termin ustalił się później na dłuższy czas, ale w niektórych rejonach Zachodu święto przybrało nową postać. Miało to związek z osobą papieża Bonifacego IV, który otrzymał w Rzymie od cesarza Fokasa zamkniętą już i nieużywaną świątynię pogańską zwaną Panteonem. Pochodziła ona z czasów cesarza Augusta. Była wyposażona w liczne nisze, do których August kazał powstawiać posągi wyobrażające różnych bogów. Papież nakazał świątynię odnowić. Dnia 13 maja 609 roku poświęcił ją ku czci Najświętszej Maryi Panny i wszystkich męczenników. Ideę tę rozszerzał później papież Grzegorz III (731–741), który konsekrując nowe oratorium przy bazylice św. Piotra, dedykował je „Zbawicielowi, Jego Przenajświętszej Matce, wszystkim apostołom, męczennikom, wyznawcom oraz wszystkim sprawiedliwym, którzy doszli do doskonałości i którzy zasnęli gdziekolwiek na okręgu ziemskim”.

W latach 1845–1851 ponad milion osób, z ludności irlandzkiej liczącej zaledwie trochę ponad sześć milionów, zmarło z powodu głodu, tyfusu i gorączki krwotocznej. Był to skutek angielskiej polityki intensywnego i nieracjonalnego wykorzystywania dóbr ziemi oraz zmuszania Irlandczyków do oddawania właścicielom brytyjskim wszystkich plonów, a pozostawiania sobie wyłącznie ziemniaków. Gdy szkodnik ziemniaczany sprawił, że przez kolejne trzy lata nie było zbioru bulw, głód i masowa śmierć zniszczyły społeczeństwo. Samo istnienie narodu było w tym momencie zagrożone. W XIX wieku, szczególnie w latach czterdziestych, wiele osób zmuszonych było więc imigrować do Ameryki Północnej. Tak też święto obchodzone 31 października zostało przeniesione razem z nimi i odrodziło się w formie, która stanowiła wyraz tożsamości narodowej owych imigrantów.

Z czasem elementy irlandzkiego święta coraz wyraźniej wchodziły w tworzący się przez całe lata tak zwany folklor amerykański5Por. W. Walsh, Curiosities of Popular Customs, Lippincott, Philadelphia 1898, s. 501.. Próby zamieszkujących Amerykę Irlandczyków, by wprowadzić obchody Święta Zmarłych, były niezwykle ostrożne. I tak na przykład w 1860 roku w Filadelfii, w Teatrze Mrs Drew’s New Arch Street, miał miejsce wieczór „legend starodawnej Irlandii”. Alternatywą irlandzkiego świętowania było też spotkanie – party pod nazwą Mr. Shaw’s Academy w Washington Hall, połączone z pokazem ogni sztucznych. W lokalnych karczmach zapraszano chętnych na spotkania, podczas których w formie minidramatów odgrywanych w zabawnych kostiumach przypominano źródło radosnego świętowania6G.S. Kealey, Toronto Workers Respond to Industrial Capitalism 1867–1892, University of Toronto Press, Toronto 1980, chap. 7. Por. „Montreal....

Popularność święta na ziemi amerykańskiej rosła coraz bardziej. Już w 1910 roku amerykańskie fabryki produkowały całą serię artykułów związanych wyłącznie z Halloween. Rozumiano wówczas to święto jako „noc żartów” czy „noc diabła”, gdyż zdarzały się przypadki wandalizmu, pogrążano się w anarchii aż do tego stopnia, że pojawiły się głosy żądające zakazu jego obchodów7Por. D. Akenson, Being Had: Historians, Evidence and the Iris North America, P.D. Meany, Ontario 1985, s. 451–454.

Z czasem Halloween, już na amerykańskiej ziemi, nabrało jako święto nowego dynamizmu. 31 października 1920 roku w mieście Anoka w stanie Minnesota odbyła się pierwsza w Stanach Zjednoczonych parada z okazji Halloween. Uczestnikami byli mieszkańcy przebrani w kolorowe stroje popularnych postaci. W kolejnych latach paradę organizowano corocznie 31 października. W 1937 roku Anokę ogłoszono światową stolicą Halloween. Obecnie w Halloween bierze udział ponad 65 procent dorosłych Amerykanów. Corocznie na okolicznościowe stroje wydają oni 1,5 mld dolarów, a na akcesoria i przyjęcia – prawie 3 mld dolarów8U. S. News and Word Report 123/17, 3 November 1997, s. 14..

 

 Znaczenie dla satanistów

Pogańska tradycja została zawłaszczona także przez satanistów. Noc Halloween (z 31 października na 1 listopada) łączy się z wieczorami „czarnych mszy”, orgii seksualnych i ofiar składanych dla Szatana. Wszystkie te praktyki miały na celu wiązanie się ludzi z demonami.

Średniowieczna nauka o demonach znała szereg różnych podań tłumaczących rzeczywistość zakrytą przed oczami człowieka. Jedną z nich była, bardzo wówczas popularna, legenda żydowska o demonie żeńskim imieniem Lilith, znanym wcześniej jako demonica sumeryjska i babilońska.  Lilith została stworzona przez Boga z prochu ziemi jeszcze przed Ewą. Jak głosi legenda, była pierwszą żoną Adama, która rodziła mu demoniczne dzieci. Zbuntowawszy się przeciw małżeńskiej władzy Adama i ciągłej jego dominacji, odleciała na brzegi Morza Czerwonego. Tam wskutek współżycia z pożądliwymi diabłami codziennie rodziła ponad stu demonów, zwanych liliot lub lilim. Jak opowiadano, lilim ukazywały się mężczyznom w godzinach ciemności, przybierały postać pięknych kobiet i obcując z nimi, pozbawiały ich sił życiowych. Inne lilim atakowały dzieci, „wysysały ich oddech” i pożerały wnętrzności. Możliwe, że te okrutne opowieści stały się źródłem historii o wampirach9J.L. Barceló, Czarna magia w XX wieku, tłum. Z. Siewak-Sojka, Wydawnictwo 4&F, Warszawa 1991, s. 200; Katalog magii mnicha.... Wyobrażenia związane z lilim zmieszały się z folklorem Grecji i Rzymu, dając w efekcie wiarę w „striges” (strzygi?). Stworzenia te były ptakami o piersiach kobiet, z których płynęło trujące mleko. Striges karmiły nim pozbawione opieki niemowlęta, w ten sposób je uśmiercając. Stworzenia te utożsamiano długo z sowami. Angielski termin z XVI wieku określający „człowieka poddanego czarom” to „owlblasted” (osowiały). Lilith nabrała pewnego znaczenia w nowoczesnej magii związanej z satanizmem. W Stanach Zjednoczonych można nawet spotkać świątynię Lilith.

Legenda o demonie Lilith jest niewielkim wycinkiem ogromnej i różnorodnej magii średniowiecznego świata, która obfitowała w podobne opowieści, legendy i podania. Najczęściej ze słowem „legenda” związane były czyny magiczne, zespół zaklęć zniewalających demony lub ceremonii mających na celu uczynienie ich uległymi. Do takich należały też „święta czarownic”, zwane sabatami, które cztery razy w roku gromadziły tych wszystkich, którzy uznają siebie za sympatyków Szatana i „dzieci Lilith”. Sabaty te odbywały się w równonoc wiosenną (21 marca), przesilenie letnie (22 czerwca), równonoc jesienną (21 września) i w przesilenie zimowe (22 grudnia). Dodatkowo cztery inne sabaty wiązały się z rolnictwem i hodowlą zwierząt, a ich nazwy nawiązują do dawnych celtyckich terminów: Candlemas zwane też Imbolg (2 lutego), Beltane zwane również Wigilią Majów (30 kwietnia), Lammas zwany Lugnasad – dożynki (31 lipca) oraz Halloween zwany także Samhain (31 października).

W nocy z 31 października na 1 listopada, jak wierzono, rządzą czarownice. Przed ich piekielną mocą chronić może świeca zapalona w wydrążonej dyni. Jest to zarazem symbol, jak i rekwizyt zabawowy Halloween. Dynia ta nazywana jest także „Jack-o-lantern” – od imienia człowieka, który, zgodnie z irlandzką legendą, był ukarany za paktowanie z diabłem. W jesienne noce nosi on ze sobą latarnię z dyni i tak ma się dziać aż do dnia Sądu Ostatecznego.

 

Oświecony okultyzm

Na przełomie XVI i XVII wieku wykrystalizował się okultyzmu, rozumiany jako swoiste zestawienie gnozy (wiedzy tajemnej) i magii (praktyki wyrażającej się w technikach i rytuałach). Według słownika oksfordzkiego termin „okultystyczny” w znaczeniu „to, czego nie można uchwycić umysłem, niedostępne zwykłemu rozumieniu bądź poznaniu” datuje się na 1545 rok. W roku 1633 zakres znaczeniowy tego pojęcia rozszerzył się, wchłaniając „owe rzekome starożytne i średniowieczne nauki mające zawierać jakąś wiedzę lub umożliwiać posługiwanie się siłami sekretnymi i tajemniczymi Natury (magia, alchemia, astrologia, teozofia)”. Współcześnie przez okultystyczny rozumie się „ukierunkowane celowo praktyki, techniki lub sposoby: a) czerpiące z ukrytych bądź tajemnych mocy Natury lub Kosmosu, jakich nie można zmierzyć ani uchwycić narzędziami nowoczesnej nauki; b) które ostatecznie dają rezultaty empiryczne, żądane bądź sprowokowane, takie jak uzyskanie już to wiedzy odnoszącej się do zwykłego biegu rzeczy, już to władzy modyfikowania ich w kierunku, którego inaczej nie mogłyby przyjąć […]. Ponadto skutkiem tego, że człowiek parający się okultyzmem to nie pierwszy lepszy osobnik; że praktyki, jakim się oddaje, wymagają specjalistycznej wiedzy i umiejętności, oraz że umiejętności te są nabywane i przekazywane w sposób społecznie zorganizowany, rutynowy i zrytualizowany (lecz niedostępny człowiekowi pierwszemu z brzegu),  możemy powiedzieć o tych praktykach, że stanowią sztukę albo naukę okultystyczną”.

Pojęciem pokrewnym jest „ezoteryzm”, termin ten podkreśla jednak bardziej aspekt „wyjątkowego” podmiotu lub wspólnoty (elitarnej), podczas gdy okultyzm dotyczy przedmiotu (wiedza, technika duchowa). W okultyzmie można wyróżnić cztery jego wymiary: magię (ukryte połączenia – oddziaływania), wróżbiarstwo (ukryta przyszłość), spirytyzm (ukryta wiedza i moc) i medycynę okultystyczną (ukryte mechanizmy leczenia). Wszystkie one przejawiają całą gamę szczegółowych manifestacji-zjawisk, nadzwyczajnych czy paranormalnych, które należy odróżnić od nadprzyrodzonych czy charyzmatycznych w sensie chrześcijańskim. Te nadzwyczajne fakty można wyjaśniać, zakładając hipotezę oszustwa, naturalistyczną lub spirytystyczną.

W Europie w czasach duchowego zamętu (który doprowadził do rewolucji francuskiej) modne stało się odwoływanie do sił demonicznych. Arystokracja zrobiła się niewierząca, ale pozostała przesądna, zwracała się do diabła, by zyskać majątek, miłość, zdrowie, uznanie. Dużą popularność zdobyła wówczas w Paryżu wróżka La Voisin, z przedmieścia Villeneuve, wyrocznia całej arystokracji udzielająca jej porad. W 1678 roku komisarz policji Nicolas de La Reyne natrafił na ślad potężnej operującej wśród wszystkich warstw paryskiej społeczności grupy satanistycznej, do której należała La Voisin. W ogrodzie wróżki policja odkryła spalone szczątki niemowląt. Organizowała ona „czarne msze”, na których modlono się do Asmodeusza i Asztarotha. Pod zarzutem między innymi morderstw i profanacji cmentarzy aresztowano 360 osób, z których przed sądem stanęło jedynie 10. Sprawa została zatuszowana, ponieważ były w nią zamieszane osoby z najbliższego otoczenia króla Ludwika XIV, wśród nich jego metresa, markiza de Montespan. Król wysłał ją na wieś, do klasztoru zakonnic pod wezwaniem świętego Józefa, gdzie na starość zasłynęła z pobożności i dobrych uczynków. Zmarła w 1707 roku10J. Walicka, Kult Szatana, wyd. Endor, Bytom 1991, s. 19–23..

Pierwsze tak zwane czarne msze odprawiono w drugiej połowie XVII wieku. Chcąc sobie zapewnić dobry los, spełnić ukrywane bluźnierstwa i zrealizować żądze seksualne, szlachta Ludwika XIV, głównie kobiety, najęła 50–60 kapłanów-odstępców, by ci przewodzili „specjalnym” mszom opartym na magicznych wezwaniach i gestach. Związane one były niekiedy ze składaniem Szatanowi ofiar z ludzi (najczęściej małych ochrzczonych chłopców), z różnego rodzaju praktykami seksualnymi, bezczeszczeniem Najświętszego Sakramentu i zaklęciami. Krew ofiary była mieszana z zawartością kielicha (winem i moczem prostytutki) i podawana wszystkim uczestnikom spotkania jako ich „komunia”. Satanistyczny ołtarz miał specjalne wymiary, spoczywała na nim naga kobieta, a czarne świece na ołtarzu zrobione były z tłuszczu nieochrzczonych dzieci. „Kielich” mógł być zrobiony z jakiegokolwiek metalu, byle nie ze złota. W pobliżu ołtarza miał stać odwrócony krzyż, a dzwonek na rozpoczęcie obrzędów miał przywoływać moce ciemności. Podczas „czarnych mszy” często podpisywano „układy z diabłem”, ofiarując mu swoje ciało i duszę w zamian na przykład za śmierć swej rywalki. Metresa króla Ludwika XIV, markiza de Montespan, domagała się w ten sposób śmierci swej konkurentki do królewskiego serca, panny de la Valliere. „Msze” dla niej odprawiał ksiądz Guibourg, główny wspólnik czarownicy La Voisin. Komisarz La Reyne tak opisuje owego duchownego-odstępcę: „Jest to ksiądz siedemdziesięcioletni, urodzony w Paryżu: uważa się za nieprawego syna nieboszczyka imć pana de Montmorency; podróżował wiele; rozpustnik, przebywał w kilku kościołach w Paryżu i okolicach, wszędzie oddając się praktykom czarnoksięskim; zręczny truciciel, prawa ręka La Voisin; żyje od lat dwudziestu z kobietą, z którą ma kilkoro dzieci; człowiek zadziwiający, którego niepodobna porównać z nikim innym, zamordował i ofiarował diabłu znaczną ilość dzieci, między innymi kilkoro własnych. Zbrodnia ta zdaje się jest ulubiona przez niego. Mszę wygłoszoną na ciele kobiety i konsekwencje wszystkich bezbożności nigdy, jak się zdaje, nie wywołały w nim wyrzutów sumienia”11Za: Walicka, Kult, s. 20–21. Por. R. Laurentin, Szatan. Mit czy rzeczywistość?, tłum. T. Szafrański, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa....

Niepokoje eschatologiczne społeczeństw wieku XVII sprzyjały rozwojowi grup i sekt satanistycznych. Występowały one wtedy silnie przede wszystkim w krajach protestanckich – w północnych Niemczech, Holandii, Anglii i Szkocji. W okresie wojny domowej upadek tronu i mnożenie się sekt w Anglii wydawały się licznym teologom ostatecznymi dowodami na to, że demon został uwolniony z łańcucha i że powrót Chrystusa jest już bliski12Z. Kuchowicz, Człowiek polskiego baroku, Wydawnictwo Łódzkie, Łódź 1992, s. 212–215..

W połowie XVIII wieku w Anglii powstało także jedno z pierwszych stowarzyszeń satanistycznych: Hellfire Club (Klub Piekielnego Ognia). Założył je sir Francis Dashwood (1708–1780) i prawdopodobnie było ono lożą czcicieli diabła, choć niektórzy twierdzą, że Dashwood i jego towarzysze składali ofiary Bachusowi i Wenus, a nie Lucyferowi.

Szatan zajmował też istotne miejsce w teologii Marcina Lutra i Jana Kalwina. U Lutra pozycja i znaczenie Szatana wyrastają ponad uzasadnienie wynikające z konsekwentnego monizmu. Odnosi się wrażenie, że reformator wpisuje się w dualistyczną tradycję walki ze złem – uosobionym przez Księcia Ciemności, który jest czymś więcej niż brakiem dobra, a staje się antytezą odległego i niewidzialnego Boga, zapowiedzią kosmicznej rozprawy wybranych ze sługami Antychrysta. Świat Lutra jest pełen demonów, a diabeł najczęściej jest utożsamiony głównie z Antychrystem ucieleśnionym w postaci papieża rzymskiego. Jego walka z przedstawicielami demonów i Szatana była bezwzględna, co wyrażają słowa Lutra: „Nie można pobłażać magikom i czarownicom, które psują jaja w kurnikach, które kradną masło i mleko; sam chciałbym podpalać pod nimi stosy – w Starym Prawie widzimy kapłanów kamienujących złoczyńców”13Ch. Nugent, Masks of Satan: The Demonic in History, London 1983, s. 90–91..

Dla Kalwina Bóg jest jedynym Panem wszelkiego stworzenia i nic – ze złem włącznie – nie dzieje się bez Jego akceptacji. Bóg nie pragnie zła nawet wtedy, gdy na nie zezwala, czyni to w imię dobra. By zaistniało zło, muszą wpierw zaistnieć trzy czynniki łącznie: ludzka wola grzechu, diabelskie pragnienie zła i Boża wola ostatecznego dobra. Znacznie więcej szczegółowej demonologii można znaleźć w angielskiej odmianie kalwinizmu – purytanizmie, który pojawił się za panowania królowej Elżbiety. Purytanie uznali, że reformacja utknęła w pół drogi: zerwano wprawdzie z Rzymem, ale Kościół anglikański zastał całkowicie podporządkowany monarchii, a ponadto utrzymało się w nim zbyt wiele elementów katolickich. Po rozłamie, jeszcze w XVI wieku, na prezbiterian i kongregacjonistów (independentów) okazało się, że ich poglądy są groźne dla władzy państwowej, toteż byli prześladowani. Wielu z nich musiało emigrować do Ameryki Północnej, gdzie wnieśli duży wkład w kolonizację przyszłych Stanów Zjednoczonych. W teologii purytańskiej historia aniołów upadłych nie odbiegała od wyobrażeń średniowiecznych. Thomas Shepard w pracy The Sum of the Christian Religion (Boston 1717, Istota religii chrześcijańskiej) mianem „szatana” określił: „wielką liczbę odszczepionych i zbuntowanych aniołów, które przez pychę i bluźnierstwo wobec Boga i złośliwość wobec ludzi, stały się kłamcami i mordercami człowieka”. Szatan był przeciwnikiem Boga, lecz nie równym Mu siłą. Chwilami, na przykład przy opisie mąk piekielnych, mógł wręcz sprawiać wrażenie instrumentu używanego do wymierzania Bożej sprawiedliwości. Diabeł ma inteligencję i znajomość natury daleko większą od człowieka, stąd jest w stanie posiłkować się nimi w sposób niezrozumiały dla człowieka, wydający się niekiedy „cudownym”, „jak to robią czarownice”. U Charlesa Chauncy, w The Plain Doctrine of the Justification of a Sinner in the sight of God (London 1659Doktrynie usprawiedliwienia grzesznika w oczach Boga) znajduje się wykaz intryg stosowanych przez diabła: 1) pomaga w zdobyciu tajemnic i wykorzystaniu ich do złych celów; 2) kusi na wszelkie sposoby do tawern, picia, hulanek, hazardu, błazeństw, gdzie sam króluje; 3) wzbudza pożądanie rzeczy ziemskich i bogactwa; 4) jak zręczny kuglarz mąci wzrok, by nie widzieć ohydy grzechu14H. Masson, Słownik herezji w Kościele katolickim, tłum. B. Sęk, wyd. Książnica, Katowice 1993, s. 246–247. Por. P. Stawiński,....

Wszystko złe, co spotykało ludzi i nie dawało się wytłumaczyć karą za grzechy, nazywano dziełem diabła. Poczytywano za nie również wszelką niemoralność, począwszy od przekleństw, przez łamanie sabatu i zaniechanie modlitwy, nieposłuszeństwo rodzicom i władzy, oszczerstwa i wiarołomności, stronniczość i łapówkarstwo, po grzechy kradzieży i morderstwa.

Wielka liczba demonicznych obrazów i wyobrażeń ułatwiała przyswojenie sobie przez społeczność ich treści, oswojenie się z nimi. Powoli, ale systematycznie i skutecznie włączono je w całą plejadę płytkich i niewiele znaczących twierdzeń. Szatan został skutecznie zbanalizowany – stał się wkrótce towarzyszem zabaw, właścicielem interesujących ofert i pociągających pokus.

W Halloween dzieci, jak i dorośli przebierają się za potwory, aby swym wyglądem przypominać wampiry, duchy czy czarownice. Stroje przygotowywane są ze strzępów starych ubrań albo kupuje się tkaniny o jaskrawych kolorach kojarzących się z napastliwością szaleńczej zabawy demonów. Całość dopełnia specjalny makijaż, na wzór teatralnego, z podkreślonymi czarnymi oczodołami, krwawymi plamami na twarzy, rękach i nogach oraz ze szminką rozmazaną po całej twarzy, przypominającą płynącą z ust krew. Do włosów bardzo często wpina się dodatkowe strzępy konopi czy wstążek, aby podkreślić rozwianą fryzurę, bez ładu i porządku[15]. Do częstych dodatków do strojów należą czarne pająki. Zgodnie bowiem z dawnymi przekonaniami, ujrzenie pająka w Halloween przynosi szczęście. Pająk bowiem to dusza ukochanej osoby, która spogląda z góry na bawiących się w ten dzień. Zachęca się dzieci, by ubierały się wywracając ubranie na lewą stronę i chodząc do tyłu. Ma to zapewnić – zgodnie z tradycją – ujrzenie o północy czarownicy. Wiele kostiumów jest szytych na bazie wyobrażeń związanych z postaciami z filmów, programów telewizyjnych czy gier komputerowych. Pierwsze kostiumy pojawiły się w 1930 roku, wtedy gdy w życie wchodził w Stanach Zjednoczonych zwyczaj „cukierek albo psikus” (trick or treat). Specjalne kostiumy były formą zaangażowania się dzieci w święto i wyrażały ich wysiłek, za który dorośli mają odpłacić słodyczami.

 

Zakończenie

Świętowanie Halloween obecnie zatraciło religijny i modlitewny – nawet w płaszczyźnie magii – charakter. Formę zabawy przyjmują treści dotyczące śmierci, odchodzenia z tego świata, przemijania. Pierwotna próba obłaskawienia nadchodzącej zimy całkowicie zanikła, a w różnych regionach świata przyjęto nowe treści jako lokalne zwyczaje i praktyki, daleko odchodząc od pradawnych znaczeń. Pozostały tańce i zabawy, dzięki którym dzieci i młodzież dotykają ważnych treści, których znaczenie jednak niknie i pozostaje raczej jako nieuświadomione tło działań.

 

ks. Andrzej Zwoliński

Przypisy:

  • 1 Por. Mabinogion. Cztery gałęzie Mabinogi, Armoryka, Sandomierz 2008; Tain, czyli Uprowadzenie stad z Cuailnge, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1983.
  • 2 N. Rogers, Halloween: From Pagan Ritual to Party Night, Oxford University Press, New York 2002, s. 11.
  • 3 Rogers, Halloween, s. 11–21, 40, 136.
  • 4 R. Huston, Halloween? It’s more than trick or treat, „The Guardian” 2014, October 28 . Por. J.A. MacCulloch, The Religion of the Ancient Celts, T. & T. Clark, Edinburgh 1911, s. 263 i nast.
  • 5 Por. W. Walsh, Curiosities of Popular Customs, Lippincott, Philadelphia 1898, s. 501.
  • 6 G.S. Kealey, Toronto Workers Respond to Industrial Capitalism 1867–1892, University of Toronto Press, Toronto 1980, chap. 7. Por. „Montreal Gazette” 1886, November 1; „Daily News” (Kingston) 1889, October 31; „Chicago Daily Journal” 1907, October 31
  • 7 Por. D. Akenson, Being Had: Historians, Evidence and the Iris North America, P.D. Meany, Ontario 1985, s. 451–454
  • 8 U. S. News and Word Report 123/17, 3 November 1997, s. 14.
  • 9 J.L. Barceló, Czarna magia w XX wieku, tłum. Z. Siewak-Sojka, Wydawnictwo 4&F, Warszawa 1991, s. 200; Katalog magii mnicha Rudolfa z Rud Raciborskich, tłum. E. Karwot, w: B.P. Levack, Polowanie na czarownice w Europie wczesnonowożytnej, tłum. E. Rutkowski, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1991, s. 285–287.
  • 10 J. Walicka, Kult Szatana, wyd. Endor, Bytom 1991, s. 19–23.
  • 11 Za: Walicka, Kult, s. 20–21. Por. R. Laurentin, Szatan. Mit czy rzeczywistość?, tłum. T. Szafrański, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1997, s. 126–127.
  • 12 Z. Kuchowicz, Człowiek polskiego baroku, Wydawnictwo Łódzkie, Łódź 1992, s. 212–215.
  • 13 Ch. Nugent, Masks of Satan: The Demonic in History, London 1983, s. 90–91.
  • 14 H. Masson, Słownik herezji w Kościele katolickim, tłum. B. Sęk, wyd. Książnica, Katowice 1993, s. 246–247. Por. P. Stawiński, Demonizm i czary w życiu społecznym purytanów amerykańskich okresu kolonialnego, Wyższa Szkoła Pedagogiczna w Częstochowie, Częstochowa 1997, s. 129–173.